Autor Wiadomość
Van
PostWysłany: Sob 10:09, 24 Maj 2008    Temat postu:

Świetneee!
Podziwiam, ja bym w życiu nie opisałam swojego życia.
Nie byłoby co opisywać. I zamknęłabym to w 3 zdaniach.
To było takie wzruszające^^ czekam na ciąg dalszy
Reharahte
PostWysłany: Pią 16:26, 23 Maj 2008    Temat postu:

Ir, zrobiłam to, bo Ag. mnie poprosiła. Po prostu, żadnego innego powodu. Krótkie? Z założenia.

Szybko, nie znaczy łatwo, mam nadzieję?
Irate
PostWysłany: Pią 14:01, 23 Maj 2008    Temat postu:

Wiesz co?
To jest krótkie.
Strasznie szybko wyszłaś z tego 'bagna'.
Oczywiście tylko w tym ficku.

I dlaczego wszyscy nagle zabrali się do opisywania swojego życia?
Guś.
PostWysłany: Pią 9:07, 23 Maj 2008    Temat postu:

Jej, Reh Reh...
To było takie, takie... takie.
Rany. Nie przywykłam do komentowania twórczości i ff.
Już Ci mówiłam, że mi się bardzo podoba. I, w przeciwieństwie do twórczości Kayko i Rose, to się wyróżniało optymizmem. Choć nie wszystko w Twoim życiu było szczęśliwe, to nie załamujesz się. Pogratulować.
I do tego dedykacja dla mnie. Normalnie... Kocham Cię! <3
Umeka
PostWysłany: Pią 8:49, 23 Maj 2008    Temat postu:

Ja nie wiem co napisać...

To było piękne! *ryczy w poduszkę*
Tak niesamowicie opisałaś swoje doznania i uczucia...
Tyle w życiu przeżyłaś...
Na początku rosły Ci rogi diabła, lecz jednak one znikły...
I stałaś się pięknym Aniołem, o złocistej aureoli....
*nie filozofuj!!!*

Dobra xD Bosko ^^
Reharahte
PostWysłany: Pią 8:22, 23 Maj 2008    Temat postu: Żyć.

Tekst napisany dla Ag., która z właściwą sobie łagodną stanowczością, zachęciła mnie do napisania niniejszej mini autobiografii uczuć.
~~~~~~~~

Istnieję podwójnie, tak, jak każdy z nas.

Ciało potrzebuje duszy. Dusza potrzebuje piękna. Piękno potrzebuje mojej wolnej woli.

Żyję, ponieważ nie jestem mężczyzną.
Urodziłam się w siódmym miesiącu ciąży. Chłopcy są mniej wytrzymali, niż dziewczynki, więc gdybym była chłopcem umarłabym przy porodzie. Prosta kalkulacja.
Zawsze byłam chudsza, cieńsza i mniejsza od innych dzieci, zawsze też miałam swój świat - ten drugi, w którym istniała moja dusza. Tym różniłam się od ludzi, których spotykałam. Małych ludzi. Wrednych ludzi.
Do trzeciej klasy podstawówki byłam przeciętną małą laleczką, która bawiła się dinozaurami i raz na zawsze chciała zostać archeologiem.
A potem nastąpił zwrot akcji - o 180 stopni. Przeprowadziłam się z miasta na wieś, w pobliże domu rodzinnego mojego ojca. Nie okłamuję się - odpowiadało mi to. Nie żałowałam "przyjaciół" z przedszkolnej, a potem szkolnej ławki. Nie pasowali do mnie, tak jak ja do nich.
Nowe środowisko było świeże i lepsze.
Nie boję się zmian, jeśli czuję, że idą w dobrą stronę. Nie boję się pozbywać przeszłości. Reforma szkolnictwa skazała mnie na wieczną tułaczkę - cztery razy zmieniałam szkoły i klasy, co nauczyło mnie jak poznawać ludzi i ich serca. Dziękuję pani minister za otwarcie moich horyzontów. Przyczynili się do tego jeszcze moi rodzice, którzy rok rocznie, systematycznie wysyłali swoje dziecko na kolonie i obozy. Kolejne dziesiątki osób.
Młodzieńczy bunt to oczywiście okres gimnazjum (po jaką cholerę wymyślili tą pokraczną instytucję?). Dziewczynka, która miała 5,4 w podstawówce... miała teraz 5,3. Oceny w ogóle się nie zmieniły, ponieważ wzorowa Justynka miała niesamowity talent do grania aniołka. Kiedy jednak lekcje się skończyły, a rodzice nie patrzyli, zabierałam się do utwardzania mojego charakteru. Od papierosów się uzależniłam (na jakieś 4 lata), wódka z czerwoną kartką, najtańsze wino z dolnej półki na obozach, drinki na dyskotekach. Drinki nie były oczywiście na mój koszt. Talent aktorski przydawał się również w takich sytuacjach. Mając 14 lat, umawiałam się z 19 latkami. Mając 15 z 22 latkami... Imponowały mi oczywiście ich auta i to, że zapraszali mnie do restauracji. Jeden z nich był kolegą ze studiów mojej matki, kiedy związek z nim został odkryty trochę przystopowałam i postanowiłam być sama. Chciałam dobrze - wyszło jeszcze gorzej. Pod koniec gimnazjum upalałam się już trawką i piłam piwo z tabletkami przy boku mojego nowego faceta, oczywiście ćpuna.
Nie żałuję niczego co robiłam. Każde doświadczenie dodawało mi nowej energii i siły. Nie załamywałam się, nie miałam depresji. Wszystko było w porządku. Do czasu, kiedy ów ćpun oświadczył mi że ma dziecko i jest rozwodnikiem. Policzek w twarz. Czerwone światło. Zwolnij.
Opuściłam gimnazjum i dostałam się do najlepszego liceum w okolicy, a tam nie wystarczała gra. Tam trzeba było dużo, dużo pracować.
Zmieniłam się nie do poznania. Aniołek nabrał realnych kształtów i zaczął interesować się nauką na poważnie (na poziomie gimnazjum wystarczyło jedno zerknięcie w książkę i sprawdzian pisałam na szósteczki, w liceum siedziałam nad nią tydzień i dostawałam czwóry). Nie bez wpływu pozostawał mój nowy facet, z którym jestem do dziś, już trzy lata (bez nałogowy, pracowity etc.).
Skończyłam najlepsze liceum w mieście ze średnią 4,8, kilkoma wydanymi wierszami, w różnych pismach literackich, uczestnictwem w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Historycznej i dużymi ambicjami.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Więc, to jeszcze nie koniec. Osiągnęłam wszystko co chciałam. Uśmiecham się do ludzi, a los uśmiecha się do mnie. To on wyciągnął mnie z bagna, w którym żyłam przez dobre trzy lata i to on pozwolił mi rozwinąć skrzydła.

Moje ciało chciało w tym bagnie zostać, było mu tam dobrze pomimo tego, że krzywdziło nie tylko siebie, ale także bliskich mi ludzi, ale dusza pragnęła skrzydeł i piękna. To ona wygrała i obdarzyła mnie nadzieją, na lepszą przyszłość.
Moją przyszłość.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group