Autor Wiadomość
Elealyon
PostWysłany: Pon 14:31, 04 Sie 2008    Temat postu:

Re, czyżby "Trędowata"?

Ja powiem tylko tyle, że nie zrozumiałam z tego nic. Bal maskowy, tak? Zagubione dziecko? I co dalej? Po prostu nie wiem o co tutaj chodzi.
Re-chan
PostWysłany: Sob 18:50, 02 Sie 2008    Temat postu:

Kiedy tylko przeczytałam pierwsze zdanie, przypomniał mi się pewien film, dość stary, polskiej produkcji. Tam też jest taka scena, w której podczas wielkiego balu wszyscy nakładają maski i zaczynają, powiedzmy, terroryzować pewną kobietę, która jest wśród nich, racząc ją niezbyt miłymi uwagami. Ty pewnie go nie widziałaś i wcale cię nie zachęcam do obejrzenia. Właściwie, najmilszy moment, z całego utworu, to pogrzeb głównej bohaterki.Ale do rzeczy, tekst rzeczywiście, jak mówiła Irate niczego nie wyjaśnia. Nie wiem czy to wstęp do opowiadania czy coś, bo to nadaje się co najwyżej na prolog. Nie ma fabuły, ale jeśli to rzeczywiście wstęp to czekam co dalej.
Irate
PostWysłany: Czw 21:28, 31 Lip 2008    Temat postu:

Odnoszę wrażenie, że napisałaś to tak, jakbyś sama do końca nie wiedziała, co masz na myśli. Lubię, kiedy sprawa nie jest wyjaśniona i reszta pozostaje czytelnikowi, ale tutaj nie pozostawiłaś pola do popisu... bo po prostu niczego nie zaczęłaś.
Nie zaczęłaś fabuły, ot co. Dla mnie nie ma tu nad czym myśleć.

Nie podoba mi się zdanie "Dreszcze strachu zaczęły przechodzić jej małymi kroczkami po karku". Dreszcze strachu małymi kroczkami, tak? Naciąganie, naciąganie, naciąganie.

Poza tym, przy tak krótkim tekście mogłaś postarać się o poprawność interpunkcyjną, wiesz? To mały wysiłek, a rażące błędy odwracają uwagę czytelnika od prawdziwej wartości i tego, co chcesz przekazać.

Niektóre zdania wydają mi się wydumane, a składnia jest... hm, nieładna w niektórych miejscach.

Skupiłam się na krytyce i słabych stronach tekstu, ale ja taka jestem... Są też dobre strony tego ficka, ale ja do chwalenia się nie nadaję.
Pisz dalej, jestem ciekawa, co z Ciebie wyjdzie. xp
Specy
PostWysłany: Czw 18:40, 31 Lip 2008    Temat postu: Lacrymosa

Temat inny - nie związany z Naruto. Jest to krótkie - nawet nie opowiadanie. Tylko czytając je, mam dla Was WYBITNĄ proźbę.
JEŚLI CHCECIE JE CZYTAC TO TYLKO POD TE MUZYKE:
artina.wrzuta.pl/audio/xg7rP9icBb/7._lacrymosa

INACZEJ STRACI ONO CAŁY SWÓJ UROK.
-------------------------------------------------------------------------------
Długie jedwabne suknie. Poświata dużego, srebrzystego księżyca opadała na zakryte maskami ludzkie twarze. Kobiety, mężczyźni wirujący naokoło dużej, wyłożonej zimnymi, białymi kaflami sali, tworzyli krąg wirujących postaci. Maski, wszędzie te przeklęte maski z wymalowanymi smutnymi bądź wesołymi minami. Wszystkie takie same, a każda inna. Każdy obrót prezentował inną twarz, inną posturę inny wygląd. Każda sekunda wydawała się dłużyć niemiłosiernie. Mała dziewczynka klęcząca na środku sali, obracała raz po raz głowę to w lewo to w prawo, mając nadzieję na odnalezienie się wśród tych nic jej nie mówiących postaci. Czuła chłód, przerażający chłód. Dreszcze strachu zaczęły przechodzić jej małymi kroczkami po karku. Uśmiech jeszcze przed chwilą tak szczery wymalowany na twarzyczce, po woli zmieniał się w strach, przerażenie i w końcu ból.
Długie blond włosy dziewczyny przykleiły się do jej mokrej od łez twarzy. Palce zimne niczym lód, powoli zaczynały się trząść. Postacie nie przestawały wirować. Ciche szepty, śmiechy i złośliwe uwagi docierały do dziewczynki z podwojoną siłą. Głosy przesuwających obcasów wirowały wokół przerażonej i osamotnionej postaci, znajdującej się w kręgu otaczających ją ludzi. Grzmot. Krzyk. Przerażenie. Olbrzymia błyskawica przecięła niebo trafiając w jedno z drzew znajdujących się koło ogromnej szyby wpuszczającej światło do sali. Iskry, ogień i gałęzie wpadły niczym huragan do zamku, niszcząc wokoło wszystko co stanęło mu na drodze. Dziewczynka klęcząca na środku uniosła triumfalnie ręce w górę i zaczęła zanosić się histerycznym śmiechem. Jej chichot zagłuszył wszelkie inne odgłosy. Ludzie zamarli. Kilku strażników podbiegło do dziewczynki i patrząc na nią z obrzydzeniem, a zarazem strachem, związało i niczym psa zawlokło w stronę wyjścia. Nagle wszystko ucichło. Burza ustała. Ludzie znowu się śmiali. Znowu drwili i za maskami twarze chowali. A dziewczynka leżała. Leżała na zimnej posadce w jednej z komnat i chichotała i zasypiała a w myślach, sama w białej sukni, po sali się obracała.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group