Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bilans 2009

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Hyde Park.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:51, 28 Gru 2009    Temat postu: Bilans 2009

Wzorem tematu z poprzedniego roku, zróbmy sobie bilans z 2009. Co się zmieniło w waszym życiu, co osiągnęliście, co straciliście. Jak WY się zmieniliście i wasze nadzieje na rok przyszły. Oszacujcie cały mijający rok, by na czysto wskoczyć w nowy, bez bałaganu.
Enjoy!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:32, 28 Gru 2009    Temat postu:

Cóż, dla mnie 2009 był raczej mało udanym. Dużo straciłam, wiele razy strasznie bolało, wiem, że na sercu przybyło kilka blach, którymi zabija się rany serca. Straciłam przyjaciela, autorytet, przewodnika, potem straciłam swój azyl. '09 był mokry od łez. Osz, strsznie dużo ich wylałam. Jedyny jasny punkt to wakacje, najwspanialsze w moim życiu. Najpierw miesiąc u babci, spotkania z pedofileeeeeem i Namiiiiśkąąąąą... <333 Potem pielgrzymka... Dużo się po niej zmieniło, ja się zmieniłam. Poznałam wspaniałe osoby.
Ostatnie miesiące były straszne, ale myślę, że teraz będę silniejsza, chociaż myślę, że coś straciłam przez to wszystko, trochę beztroski, marzeń... Zostałam brutalnie sprowadzona na ziemię, niestety. I mimo że jakoś dam radę, to gdzieś tam w środku coś umarło i pojawił się znowu straszny dynstans do wszystkiego. == Nie, '09 nie był dobry, nie licząc wakacji. '09 był takim momentem krytycznym, punktem kulminacyjnym, w którym wszystko wybuchło, wywróciło się, zmieniło. Teraz tylko pytanie jak się wszystko potoczy... Cóż, czekam na 2010. ^^ Mam nadzieję, że będzie lepszy, bo nie mam siły na kolejny męczący rok ani zdrowia na to. W każdym razie, Fuśku, jak tylko nam pyknie, to za rok Sylwester jest naaaaasz! ^___^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Umeka
Legendarny Sannin


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:31, 28 Gru 2009    Temat postu:

To był jakże przewrotny rok mojego życia. oO
Kłóciłam się z Martinem, wracałyśmy do siebie, kłóciłyśmy, rozstałyśmy się i znów wróciłyśmy. (<3) Zakochałam się, ale tak serio, serio, ale zostałam wykorzystana, to jest mało ważne. Zaniedbałam szkołę, nie spotkałam się z Klu, i tego żałuję najbardziej i to takie chujowe będzie jak przez cały 2010 znów będę się do niej zbierać i gówno wyjdzie. Koniec, we ferie wsiadam w pociąg i jadę.
Wakacje spędziłam w dość dziwny sposób, i trochę ich żałuję. Cieszę się, że nie palę, że nie piję już tyle, chociaż brak mi tych wszystkich melanży, spania w pontonie i tych wszystkich ludzi. Brakuje mi Londynu. Moim oczom brakuje fotografa, ale dupa z nim. Wiecie mogłabym się tak żalić, ale to nie ma sensu.
Trochę żałuję tego roku, mógł być lepszy, oby 2010 był.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mayumi
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Paź 2007
Posty: 5842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from wonderland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:33, 28 Gru 2009    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
I w sumie to tyle.

A no... i jeszcze żałuje tego, że zawiodłam rodziców - stracili do mnie zaufanie na dłuuuugi czas, a odzyskanie jego jest niesamowicie trudne + nie znalazłam "miłości swojego życia" [oO], mimo że uparcie szukałam. Wiem, że to moja wina, bo wszystkich je*anych samców odrzucam w pizdu.

Chciałabym w następnym roku stać się ambitną osobą. ; x
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Umeka
Legendarny Sannin


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:38, 28 Gru 2009    Temat postu:

Ja też, Maj.
O wiele ambitniejszą z dość sprecyzowanymi planami na przyszłość, i chociaż na chwilę się ustatkować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mayumi
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Paź 2007
Posty: 5842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from wonderland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:42, 28 Gru 2009    Temat postu:

Tak, dokładnie. Nie mam planów, a nawet kiedy staram się ustabilizować i myśleć o swojej przyszłości, wszystko biorą diabli, coś się psuje i zmienia, przez moje głupie mniemanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:24, 28 Gru 2009    Temat postu:

2009 zaczął się niezwykle chujowo, obawą o utratę przyjaciela. Na szczęście wszystko wyszło na prostą. Dalej potoczyło się spokojnie i leniwie - zbyt leniwie. Zawiodłam swoje nadzieje, dużo planów uległo opóźnieniu i do teraz tego żałuję, gdyż nie zdałam drugiej klasy LO. Straciłam przez to rok z życia i całkiem udaną klasę, której na chwilę obecną mi trochę brak. Na jakiś miesiąc przed zakończeniem roku szkolnego ukończyłam 18 lat, i wcale nie był to przełom w moim życiu, czego trochę żałuję. Zrobiłam też pierwszy tatuaż, który wkrótce zamierzam rozwinąć w jakiś ciekawszy, rozbudowany wzór, obejmujący całą lewą rękę. Wakacje nie przyniosły oczekiwanego odpoczynku i ukojenia, ale przynajmniej spędziłam je w towarzystwie osób, które są dla mnie ważne - poznałam Krzysztofa, z którym zaczynamy budować naprawdę wspaniałą przyjaźń, szlajałam się z Martą i Kamą, które mam możliwość widywać jedynie podczas ich krótkich wizyt w Polsce, wreszcie odwiedziłam Yenn, u której była też Iryt. Wrzesień przyniósł zapowiedź ostrego zapierdolu, od którego rychło zachciało mi się zdechnąć, na szczęście w dwa tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego wybrałam się z Faustem na dwudniową ucieczkę od rzeczywistości - koncert Blind Guardiana w Płocku. Mimo stresu, długiej i męczącej podróży oraz problemów z moim zdrowiem w owym czasie, wspominam to wydarzenie niesamowicie dobrze, jako jedno z lepszych w całym roku. Wtedy też wpadł mi do głowy pomysł przepisania się do liceum zaocznego, który to pomysł w październiku zrealizowałam. Mniej więcej wtedy w Krakowie zawitała Bloo, jej wizytę wspominam bardzo sympatycznie i nie mogę się doczekać, aż znów nas odwiedzi. Wróciłam też do RPG, dzięki czemu poznałam bliżej Piotra, mojego obecnego mężczyznę. Ostatnie miesiące mijały mi głównie na graniu, czytaniu książek, chorowaniu, wybijaniu sobie wszystkiego, co można wybić w ludzkim ciele oraz szeroko pojętym opierdalaniu się. Znów zawiodłam samą siebie, zawalając semestr z chemii i z matematyki. Nie wiem, co będzie dalej, ale postanawiam jedno: tym razem nie dam sobie wydrzeć kolejnej cennej części czasu, który jest mi dany. Nie spocznę, dopóki nie wygram, a wygram na pewno.
Jaki był ten rok? Mam mieszane uczucia, na pewno wiele mogłam zrobić lepiej. W 2010 mam nadzieję poprawić swoje błędy i wreszcie wyjść na względną prostą.

El, autorko tematu, może i ty się wypowiesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:04, 28 Gru 2009    Temat postu:

Musiałam to sobie wszystko poukładać...

Jakby na to nie patrzeć, chyba mogę stwierdzić, że ten rok był i najlepszy i najgorszy jednocześnie. I jeden z ważniejszych, jeśli nie najważniejszy.
Najlepszy, ponieważ naprawdę poczułam, że mam przyjaciół. Takich prawdziwych, z głębi serca. Którzy są przy tobie choćby nie wiem co. Którzy byli, gdy tego potrzebowałam, gdy snułam się jak cień i którzy już groźbami chcieli mnie "wrócić do świata żywych". Mam przyjaciół, dla których jestem ważna. I pomimo tego, że ostatnimi czasy czuję się trochę olewana, to wiem, że jak przyjdzie co do czego, to oni będą. A to jest najważniejsze.
W tym roku stuknęła mi osiemnastka, co również w pewnym sensie było dla mnie punktem przełomowym. Zdałam sobie sprawę, że nie jestem już dzieckiem. I jeśli pewnych rzeczy nie zrobię teraz, nie zrobię ich nigdy. I to jedyny czas kiedy mogę zadbać, żeby to moje przyszłe życie było coś warte. Jednocześnie zmieniło mi się postrzeganie mnie samej - nie widziałam już nastolatki, ale kobietę. A to ważne. Może wpłynęła na to nowa od prawie 8 lat fryzura, może zmieniony styl ubierania, ale poczułam się kobietą. Z krwi i kości, pewną siebie, choć nadal w pewnej dozie nieśmiałą. Zmieniłam się nie tylko z wyglądu. Zaczęłam dużo bardziej akceptować siebie samą, co między innymi wpłynęło na mój charakter, który zmienił się diametralnie, szczególnie przez wakacje. Stałam się bardziej otwarta niż kiedyś, zawieranie nowych znajomości idzie mi dużo łatwiej, choć nadal jestem nieufna i zamknięta w sobie. Jednak mija mi to dużo szybciej, niż kiedyś. Przestałam grać grzeczną dziewczynkę i pokazałam swoje wredne "ja", którego niektórzy nie akceptują. Nie szkodzi, przestało mi na tym zależeć. Przestałam ukrywać, że mam coś do powiedzenia i teraz robię to głośno. Myślę, że stałam się bardziej odpowiedzialna niż kiedyś i bardziej dociera do mnie, że za swoje czyny odpowiem tylko ja i tylko ja za nie zapłacę.
W tym roku miałam pierwsze, parodniowe wypady z przyjaciółmi, pierwsze poważne kłótnie i powroty. Pierwsze doświadczenia z alkoholem, papierosami i pierwszy pocałunek. W ogóle w tym roku wiele rzeczy robiłam po raz pierwszy. Stałam się bardziej spontaniczna i nie wstydzę się już tańczyć na deszczy przed ludźmi. A to miłe, tak cieszyć się pełnią życia, nie zważając na innych.
Z drugiej strony, ten rok był najgorszy, ponieważ pokłóciłam się z matką. I to nie byle jak, tak porządnie, na parę miesięcy. Parę miesięcy ciężkiego milczenia, omijania się wyrzutów. Pierwsze naprawdę poważne załamanie nerwowe, depresja, brak chęci do życia. Po raz pierwszy olałam sobie szkołę, całkowicie zmieniły mi się priorytety. Przestałam histeryzować w związku z nią, przestała być absolutnym punktem numer jeden w moim życiu. Stała się tylko przystankiem w życiu, który ma mnie czegoś nauczyć. Dotąd była celem - a teraz przestała nim być. O mało nie zawaliłam przez to roku, ale wyciągnęłam i jestem z siebie dumna. Podniosłam strzaskaną psychikę i uczyniłam ją mocniejszą, choć nadal jest przerażająco krucha na pewne aspekty. Stałam się przez to bardziej poważna, trzeźwiej i cyniczniej patrzę na życie, straciłam sporo naiwności. Przestałam brać wszystko na wiarę, traktuję wszystko z większym dystansem. Zainteresowałam się całkowicie nowymi rzeczami, co również zmieniło moje poglądy i dzięki którym bliżej poznałam pewne osoby.
Pogodziłam się z matką, ale nadal nie jest tak, jak kiedyś. I nigdy już nie będzie. Zmieniło się przede wszystkim jej postrzeganie mnie i szkoły. Jak mówię, że nie pójdę, nie robi już wielkiej awantury, tylko to akceptuje. Zaczęła szanować moje zdanie i poglądy, liczyć się z tym, co mam do powiedzenia. Jednocześnie zbliżyłam się bardziej z ojcem i zaczęłam jako tako dogadywać się z bratem, który po raz pierwszy w życiu polubił moich przyjaciół.
Wzięłam się za naukę. I pomimo kłopotów w szkole i zagrożeń wiem, że nie jest tak źle. Z pewnymi przedmiotami poszłam naprawdę ostro w górę, choć oceny może na to nie wskazują. Po raz pierwszy naprawdę się uczę. Nie tak tylko do sprawdzianu, ale na dłuższy czas. Ale wiem, że przede mną jeszcze sporo pracy.
Zaczęłam realizować wieloletnie marzenie. Teraz juz przestało nim być - stało się celem, który chcę osiągnąć. Dzięki któremu odnajdę swoją drogę i które pozwoli robić mi to, co mnie interesuje z ludźmi, których kocham.
A plany? Zrealizować ten cel. Doprowadzić do zdania matury. I chcę zdać dobrze, a nie tylko zdać. Chcę wyjechać, usamodzielnić się, chociaż w jakimś stopniu. Nawet, jeśli zostanę w Krakowie, chcę się wynieść z domu. Czy się uda, to nie wiem. Takie mam plany. I znaleźć sobie jakiegoś faceta. Owszem, jeden jest na horyzoncie. Całkiem poważny. Który rozgryzł mnie, choć się tego nie spodziewałam. I mam nadzieję, że tego nie spaprzę.
Mam nadzieję, że 2010 będzie dobry. Musi być!
A żeby tak ogólnie podsumować rok 2009... Niczego nie żałuję.


Ostatnio zmieniony przez Elle dnia Pon 23:08, 28 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mayumi
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Paź 2007
Posty: 5842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from wonderland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:41, 28 Gru 2009    Temat postu:

"Pierwszy pocałunek" <3 Słooooodko ^^
Wiesz Elle, też zaczęłam inaczej patrzyć na szkołę. Nie martwię się nią, bo wiem, że zaczęłam się uczyć na bieżąco, umiem i rozumiem, chociaż oceny wcale lepsze nie są. Ważna jest własna satysfakcja z tego, czego się dokonało. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:02, 29 Gru 2009    Temat postu:

mayumi napisał:
"Pierwszy pocałunek" <3 Słooooodko ^^

Och, ciiiiiiichoooooo! *rumieniec*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:34, 29 Gru 2009    Temat postu:

Ej... wbrew pozorom zmiany są fajne, stwierdzam.


A ja własnie teraz przechodzę kryzys szkolny. A najbardziej mnie wkurza, ze jest mi ona tak obojętna, ze tak mam ją w szerokim powazaniu... A najgorsze ejst to, że mam pełną świadomość, że jest źle i nic w tym kierunku nie robię. >___> I w ogóle nie wiem, co ja chcę w życiu robić, a pasowałoby się sprecyzować...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mayumi
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Paź 2007
Posty: 5842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from wonderland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:59, 29 Gru 2009    Temat postu:

Wiesz co, mało osób w naszym wieku się już sprecyzowało... Chociaż czas goni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:01, 29 Gru 2009    Temat postu:

Ale to jest tak strasznie wkurzające... Bo ja kompletnie nie mam pojęcia co ze sobą zrobię, gdy skończę liceum i zdam, oby, maturę. ==
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:46, 29 Gru 2009    Temat postu:

2009.
Rok zaczął się świetnym sylwestrem, kiedy to po raz pierwszy przefarbowałam sobie włosy (no, na kilka dni, ale liczy się sam fakt). Reakcja klasy była przezabawna i było mi wtedy straszliwie dumno, o. ==
Potem życie się toczyło, toczyło i jeszcze raz toczyło. Jakoś tak w lutym, albo może w marcu straciłam zainteresowanie tym, kim interesowałam się jeszcze w roku 2008. I bardzo dobrze, tylko że od tamtego momentu jestem taka pusta i obojętna na wszelkich facetów. I trochę mi z tym... dziwnie, zazwyczaj zawsze byłam kimś, ekhm, zauroczona.
Jakoś tak koło kwietnia chyba zaczęła się moja faza na wszystko, co związane z Potterem, no i to nadal trwa.
Przed zakończeniem roku ścięłam włosy, które wszyscy (ach!) tak kochali. I przez kilka dni znów były one czerwone. Ale czy to mi coś dało? Szczerze mówiąc, czułam się świetnie tylko przez jakiś czas - taka pewna siebie, wręcz piękna. Oo Potem znów zrobiło się normalnie.
O, w tym roku po raz pierwszy nie miałam paska na świadectwie. Pamiętam, że jakoś się tym nie przejęłam, dopóki nie zobaczyłam tego paska na świadectwach innych ludzi - i wtedy obiecałam sobie, że w drugiej klasie będę mieć, choćby nie wiem co.
Wakacje. Nie potrafię tak ocenić, czy były najlepsze w moim życiu - bo te rok temu też były naprawdę niezapomniane. Ale tym razem wreszcie spotkałam Ari, i to nie raz. Byłam z nią na Potterze i mam bilet z jej podpisem. *.*
Poznałam też kilka bardzo fajnych osób - jak zwykle, w Internecie. Tym razem nie na forum, lecz dzięki blogowi, który prowadzę, z którym wciąż wytrzymuję i który mam zamiar doprowadzić do końca... A, właśnie. Rok temu postanowiłam sobie, że do końca '09 skończę jakieś opowiadanie. Hm, w sumie to jestem blisko, ale to jeszcze nie to. I tak bardzo się cieszę, bo mam już ponad 100 stron. To moje najdłuższe opowiadanie, chyba.
I wreszcie zrobiłam coś w kierunku mojej tak zwanej przyszłości: zapisałam się na angielski. I wcale nie żałuję tej decyzji, choć dwie z moich koleżanek wycofały się z tego. Mnie na tym naprawdę zależy i czuję, że coś to daje - może nie są to aż tak widoczne efekty, ale i tak jest mi lepiej. A poza tym... Te zajęcia nie poprawiają tylko mojego angielskiego. To w sumie dzięki nim zaczęłam się udzielać na lekcjach w normalnej szkole - doceniam to, że potrafię mówić po polsku i znam tyle słów. ^^
O, a jeśli o języku polskim mowa... Przeżywałam i wciąż przeżyłam mnóstwo wątpliwości: nie potrafię pisać, nie zdam matury, nie umiem wbić siew klucz, nie umiem ładnie mówić po polsku. Bywa.
Czy coś jeszcze? Szczerze mówiąc, to nie. Nic takiego się nie działo, na wielką miłość wciąż czekam, a że zaczynam w nią naprawdę poważnie wątpić... To nie jest to, o czym chciałabym dyskutować.

Jak ktoś to przeczyta i nie uśnie, to podziwiam. >>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:35, 29 Gru 2009    Temat postu:

E tam, uśnie od razu.

Hibs, wiesz, co jest przerażające? Znów dokładnie wstrzeliłaś się opisem swojego stosunku do szkoły w to, co czuję. Jeszcze parę takich akcji i zacznę się poważnie zastanawiać nad tym, czy jest między nami jakieś pokrewieństwo, oprócz tego wymyślonego. xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:28, 29 Gru 2009    Temat postu:

Fuśku, ja też mam ten bilet. *ociera łezki wzruszenia*

Cóż... xDDDD Ja bym nie miała nic przeciwko temu, mamusiu moja ty najdroższa. <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klaja-chan
Legendarny Sannin


Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 2451
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:46, 01 Sty 2010    Temat postu:

Miniony rok, tak ? Hmm...To nie był łatwy rok. Zeszłego sylwestra spędziłam z ówczesną przyjaciółką, na którą teraz nie mogę patrzeć, bo zmieniła mojego brata, który zgłupiał i przestał mnie szanować. Co ciekawe, z tą dziewczyną byłam na sylwestrze także wczoraj.
Za mną egzaminy gimnazjalne, które wypadły tragicznie z części matematycznej ( ale to nie było żadną niespodzianką).
Wakacje ? Nie pojechałam w żadne specjalne miejsce, ale nigdy nie zapomnę kilku dni nad jeziorem ze znajomymi ze szkoły. Nie brakowało ciągłego śmiechu, gry w butelkę, alkoholu, siedzenia w środku nocy na pomoście, uwielbiałam to i brakuje mi tego. To wtedy zaczęły się zmiany - konsekwencje burzy hormonów wszystkich uczestników wypadu. Pójście do liceum zmieniło moje życie o 180 stopni.
Mam nowych przyjaciół, trafiłam do klasy z dwiema otaku, które kochają mangę w równym stopniu co ja, mam także kilku nowych wrogów, ale przy mojej osobowości jest to nieuniknione. Nauczyłam się, że liczy się jakość, nie ilość.
Czego żałuję ? Mnóstwa słów i problemów, których można było uniknąć.
I tego, że się nie uczyłam i moje życie nie wygląda tak, jakbym chciała.
Jaka chciałabym być w tym roku ? Mniej pić i więcej się uczyć, ale bądźmy szczerzy - chcieć to ja mogę. xD
Co jest dobre ? Myślę, że utracona przyjaźń i pokonane problemy mnie wzmocniły, stałam się trochę dojrzalsza. I zbliżyłam się z Gum, choć wciąż nie udało nam się spotkać. Ale jest to konieczne, bo jest kilku ludzi, których obie musimy poznać. ;D


Ostatnio zmieniony przez Klaja-chan dnia Pią 16:58, 01 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Apple
Genin


Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ulica Sezamkowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:01, 01 Sty 2010    Temat postu:

Wiem, że późno, ale poczułam potrzebę wygadania się. ^^"
Ten rok w pewnym sensie był przełomowy. W styczniu dowiedziałam się, że w tym mieście skończę tylko jedną klasę gimnazjum, a potem przeprowadzka. Z zadupia na wielką wieś. (Ja nie chcę!) W czerwcu ukończyłam podstawówkę. I jak zwykle przy takich okazjach nie obyło się bez łez. Ale przecież idziemy naprzód. Potem wakacje. I znowu trzy tygodnie spędzone nad morzem, pod namiotami. Jedyny czas w roku, gdy potrafię cieszyć sie życiem. We wrześniu moje pierwsze kroki w gimnazjum (buahah, klasa matematyczna xD), które naprawdę demoralizuje.
2009 wspominam dobrze. Choć nadal mam żal, że nie wzięłam się za naukę gry na gitarze. Ale wiem, że będzie dobrze. Moje postanowienie: Nie rozchorować się i w sierpniu pojechać na 9-cio dniowy zlot do Krakowa. :)


Ostatnio zmieniony przez Apple dnia Pią 22:10, 01 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Umeka
Legendarny Sannin


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:19, 01 Sty 2010    Temat postu:

Klusiak napisał:
I zbliżyłam się z Gum, choć wciąż nie udało nam się spotkać. Ale jest to konieczne, bo jest kilku ludzi, których obie musimy poznać. ;D


<3
No poczekaj jeszcze trochę i zobaczysz, biedne, małe, zmęczone dziecko pod Twoimi drzwiami z plecaczkiem i mapą. xD (wiesz, że jestem do tego zdolna, już nie raz uciekałam z domu. ;d)
Coraz bliżej ferie, huhuhua. xD
Taaaaaaaak, muszę poznać Twoją ex-przyjaciółkę, jak ja ją loofciam. XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Legendarny Sannin


Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 3559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sprzed kubka z czarną herbatą.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:42, 02 Sty 2010    Temat postu:

Ach! 2009 był pełen...wrażeń.
[STYCZEŃ:] Rok rozpoczęłam Sylwestrem ze znajomymi (z bloku naprzeciwko).
Styczeń, jak to styczeń rozpoczęłam leniwie i dość długo dochodził do mnie fakt, że to już 6 miesięcy do końca drugiej klasy. W między czasie zdążyłam się zakochać/zauroczyć ze dwa razy i tyle samo stracić zainteresowanie pewnym samcem.
[LUTY:] Powitałam hucznym spotkaniem z dawną miłością mego życia. Kiedy myślałam, że wszystko już mi minęło...myliłam się. Wróciło ze zdwojoną siłą. Kontakt znowu nam się urwał. Cały luty opierdzielałam się, starałam się uczyć...i szukałam weny.
[MARZEC:] Głównie zszedł mi pod znakiem nauki. Zagrożenie z matematyki i geografii wisiało nade mną jak ostrze kata.
[KWIECIEŃ:] Z dziewczynami z klasy złapałam zajebisty kontakt. Od tego miesiąca stałyśmy się dla siebie bliższe. Prawie jak rodzina.
[MAJ:] W szkole głównie wolne -matury. Ja balowałam i starałam się przyłożyć do matury.
[CZERWIEC:] Widmo matury było coraz bliższe. Wypełnialiśmy wstępne deklaracje. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nic nie umiem. Zdałam ze wszystkiego. Ledwo, ale zdałam. Dostaliśmy tematy na maturę ustną.
Od lutego olewałam jakiegokolwiek samca.
[LIPIEC, SIERPIEŃ:] wakacje. Nie pamiętam żadnego przełomowego wydarzenia. No, może nocne wypady do lasu -na działce u ojca- i te ogniska...ale nic po za tym.
[WRZESIEŃ:] Bum! Szkoła. Znowu. Teraz o maturze przypominali nam na każdej możliwej lekcji. Pod koniec września wypełnialiśmy deklaracje maturalne. Po kilku przykrych przygodach w naszej "rodzince" wszystko pozornie wróciło do normy.
Po raz pierwszy byłam w klubie -na urodzinach koleżanki, potem była wycieczka do Krakowa. :D To był przełom w moim życiu. Było zajebiście. Tylko bardzo krótko.
Odezwał się ON. A raczej ja się odezwałam do niego. Pod wpływem impulsu, zachcianki. Było...obiecująco. I ku mojej irytacji moje uczucia co do niego nie zmieniły się ani trochę. On...chyba też coś do mnie czuł (?). Znowu cisza.
[PAŹDZIERNIK:] Ach. Stuknęła mi 18-stka. Nic się nie zmieniło. Przynajmniej mi się tak wydaje. W szkole zapierdziel. W domu do kitu. Olewałam każdy przejaw romantyzmu ze strony jakiegokolwiek samca. Ciągle myślałam o tym debilu.
[LISTOPAD:] zamiast uczyć się -imprezowałam. Zagrożenie z matematyki nie było dla mnie nowością. Wpadłam w dołek spowodowany....stresem? Nie obeszło się bez dodatkowych "komplikacji". Zaufanie matki zostało zerwane.
Odezwał się. Napisał "co u mnie". Odpisałam mu jakieś 3 dni później. Nie odpisał.
Poznałam fantastycznych ludzi za sprawą koleżanki z gimnazjum. Zauroczyłam się?
[GRUDZIEŃ:] Ostatni miesiąc w roku. Przyjęłam go z ulgą. Zmieniło się sporo. We mnie i na mnie.
Znalazłam uniwersalny lek na wszytko: papieros. Nie po pochwalam siebie. Ba, czuję, że zawiodłam siebie i swoje przekonania. Oczywiście wszystko jest tajemnicą.
Odnowiłam stare przyjaźnie.
Koniec semestru. Mogło być lepiej.
Pisanie postanowień noworocznych -tylko część starych udało mi się udało mi się wypełnić.
Zakończenie starych spraw.
Odezwał się...

Sylwestra spędziłam w gronie nowych ludzi. Było nieźle, ale wiem, że mogło być lepiej.
Na przyszły rok mam tylko jeden: studia. Koniecznie medyczne. Niekoniecznie w Warszawie.
Patrząc na to wszystko...nie zrobiłam nic wartościowego i nie jestem z siebie dumna. Wiele spraw muszę zacząć. Dużo zmienić...głównie w sobie...I może w końcu powiem mu, co do niego czuję?


Ostatnio zmieniony przez Bloody dnia Sob 15:49, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klaja-chan
Legendarny Sannin


Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 2451
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:59, 02 Sty 2010    Temat postu:

Co do tych ucieczek, to wiem, Tomek mi mówił...xD
Nie tylko ją. ^^
Wbijaj ! xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elealyon
ANBU


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Deep Sea Research Center

PostWysłany: Śro 20:58, 06 Sty 2010    Temat postu:

Byłam przekonana, że jak już zdam sobie sprawę z tego, że mamy rok 2010, to bez problemu poukładam sobie wszystko z 2009... ale nie wyszło, a jakże.

Zakładam, że rok 2009 był taki jak poprzednie lata, których nie pamiętam. Tzn. nie był wcale ani dobry ani zły. Moje jasne i klarowne wspomnienia zaczynają się dopiero gdzieś od czerwca. Miałam stanowczo pokręcone wakacje, wliczając w nie nieudany wyjazd nad jezioro i szalone, raczej udane grille z kolegami. No i jeszcze lekcje fortepianu w sierpniu z zupełnie innym nauczycielem, który w pewnym sensie otworzył mi uszy i umysł na muzykę. Te godziny spędzone na Akademii były magiczne, ale z drugiej strony zostawiły u mnie w głowie mętlik. Potem wrzesień, pierwszy poważny koncert w roku szkolnym, kubeł zimnej wody. No i tak jakoś leciało - nauka, prace domowe, problemy z moim "stałym" nauczycielem fortepianu, dueciki z obiektem westchnień, przygotowania do koncertu w Niemczech z flecistką. Nadszedł sam koncert w listopadzie i było wspaniale. Znowu mętlik w głowie odnośnie studiów i muzyki jako takiej. Powrót do szarej rzeczywistości i ostre ćwiczenie przed Makroregionami. Makro i związane z nimi kłopoty, a raczej związane z nauczycielem. No i głupia sprawa z obiektem.
Brzmi jak jakaś totalna beznadzieja. Bo w sumie najważniejsze są inne rzeczy - fakt, że wyjaśniła się w końcu sprawa z moim nauczycielem. Co prawda od tego czasu nie miałam jeszcze z nim zajęć, ale teraz już wiem o co chodzi. Poza tym koniec sprawy rozwodowej i dziwna ulga. Mam spokój. Dalej - rok 2009 zakończyłam mocnym postanowieniem zmiany. To przez nauczyciela, ale powinnam to dostrzec już dawno temu. Powoli zmienia się moje podejście do wszystkiego, zaczynam zdawać sobie z kilku rzeczy sprawę. Chociaż i tak mam wrażenie, że te wszystkie przemiany roku 2009 - związane z muzyką, nauczycielem oraz traceniem wiary w ludzi - to tylko wstęp do rewolucji roku 2010. Przynajmniej mam taką nadzieję. No i oczywiście rok 2009 zamknęłam ze zwątpieniem, ale też nadzieją i ciepłymi uczuciami dla obiektu westchnień w sercu, a już na początku 2010 z radością zamierzam się ich pozbyć. Bo okazało się, że nie warto.

Czy pisałam już jak bardzo w 2009 rozczarowali mnie ludzie? Ich ogólne chamstwo, dwulicowość i egoizm? Nie? No to właśnie piszę. A samce są szczególnie, wybitnie samolubni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:06, 06 Sty 2010    Temat postu:

Lyon napisał:
No i oczywiście rok 2009 zamknęłam ze zwątpieniem, ale też nadzieją i ciepłymi uczuciami dla obiektu westchnień w sercu, a już na początku 2010 z radością zamierzam się ich pozbyć. Bo okazało się, że nie warto.

No to słucham. Co się stało? Przeciez jeszcze tak niedawno...

Lyon napisał:
Czy pisałam już jak bardzo w 2009 rozczarowali mnie ludzie? Ich ogólne chamstwo, dwulicowość i egoizm? Nie? No to właśnie piszę. A samce są szczególnie, wybitnie samolubni.

Z jednej strony masz rację - ludzie to nic niewarci debile. Ale czasem, wśród tych głupich tłumów, trafią się i tacy, za którymi wskoczysz w ogień i nie będziesz bała obrócić się plecami. Kiedyś na takich trafisz. Bo mówię szczerze - naprawdę warto. Więc nie skreślaj wszystkich!
A samce... To osobna sprawa. Ja ci w 2010 życzę faceta. A nie samca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elealyon
ANBU


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Deep Sea Research Center

PostWysłany: Śro 21:50, 06 Sty 2010    Temat postu:

Tak, nie wszyscy są samolubni i chamscy. Ale niestety taka jest porażająca większość ludzi w moim otoczeniu. A ja naprawdę jestem tolerancyjna. Może mam pecha? Oj, facet by się przydał. Tylko dlaczego nie mogę trafić na tego Jedynego? xD

A wszystko się spierdoliło. Po prostu przejrzałam na oczy. Przysłuchałam się jego rozmowom z innymi samcami i dostrzegłam jak przedmiotowo podchodzi do dziewczyn, jak każdą ocenia (aż się boję pomyśleć co mówi o mnie za moimi plecami). Tym co tak naprawdę sprowadziło mnie na ziemię był jeden z naszych duecików. Nie mieliśmy zajęć przez cały grudzień, bo nasza nauczycielka prowadząca była chora. Wczoraj mieliśmy mieć pierwszy raz po tej przerwie - jak głupia czekałam prawie 3h aż on się łaskawie pojawi i będziemy mogli iść się zameldować. On przyszedł, wielce zdziwiony że mnie widzi, spytał czy my dzisiaj gramy, a potem stwierdził, że nie wziął nut. Ok, ja rozumiem, że można zapomnieć (tak, jasne! O tym, że od września grasz pojebany utwór z drugą osobą w każdy wtorek?), ale chociaż mógłby przeprosić (w końcu, idiotka!, czekałam 3h, a mogłam iść do domu i coś zjeść, przespać się). Ale nie, bo po co? Zaczęliśmy rozmawiać, przypomniałam mu o książce, którą ode mnie pożyczył miesiąc temu i w ogóle temat zamknięty! Dopiero jak nauczycielka się oburzyła, że jak to, nie mógł się upewnić, wysłać esemesa, przecież my się widzimy codziennie!, to łaskawie powiedział "przepraszam" z uśmiechem pt:"tak wyszło - zdarza się, ale właściwie mnie to nie obchodzi". A dzisiaj nie odezwał się do mnie ani słowem. Książki też mi nie oddał.
Może to głupie zdarzenie, może naprawdę to było jednorazowe, ale to tylko otworzyło mi oczy - on jest samolubem, który totalnie nie przejmuje się innymi ludźmi. Bo, no niestety, strata czasu (którego i tak mam mało) bardzo mnie irytuje. I jeszcze bardziej irytuje mnie brak szacunku dla innych. Uważam, że świadczy to niepochlebnie o kulturze człowieka.

Tylko, cholera jasna, dlaczego rozmawia się z nim tak dobrze? Dlaczego zwykle jest tak miły? I dlaczego jest przystojny...?


Ostatnio zmieniony przez Elealyon dnia Śro 22:19, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Hyde Park. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin