Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[NZ] [R/P] .przez ciernie droga do róży.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Fan Fiction.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Negai
Legendarny Sannin


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 2450
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:13, 24 Sty 2008    Temat postu: [NZ] [R/P] .przez ciernie droga do róży.

No, to teraz moja kolej! Taaa… Opowiadanie to zamieszczam na blog.onet, ale zależy mi jakoś tak na waszej opinii, bo jak widzę, to się tutaj znacie, co i jak. No i miałam problem z oznaczeniem, bo to jest taki ni to, ni tamto. W jednej części będzie troszeczkę erotycznie, w drugie z kolei będzie co innego. I jak to oznaczyć?
No i prrroszę o wyrozumiałość. Jest to moje pierwsze, długometrażowe dzieło o tematyce Naruciastej. Zresztą, ja z ogółu tylko i wyłącznie eksperymentuję, więc spodziewać się dużo po mnie nie można. No i ten prolog… przyznam, że zerżnęłam z anime, ale jakieś wprowadzenie musi być. Długość, no cóż nie grzeszę nią. Z reguły jak coś skrobię, to krótko i skromnie. Oczekuję jazdy po moich umiejętnościach twórczych (mogę to-to tak nazwać?), bo to mój deeebiuut!

***
- Władza tworzy człowieka.
- Kto to powiedział?
- Tacyt – zielone oczy skierowały swoje spojrzenie na czarnowłosego w geście zapytania.
- Mam nadzieję, że wiesz, kim był Tacyt – oczywiście, że wiedziała. Niektóre prawdy są ponad czasowe i mimo, iż Tacyt pochodził z Rzymu, znała jego historię. Nietaktem byłoby nie wiedzieć, i tyle.
Pokiwała twierdząco głową, kierując wzrok na Sasuke, siedzącego gdzieś między konarami drzewa. Razem z Naruto i Kakashim trenowali na polance. Obecnie Naruto z wywalonym jęzorem gonił motyla, a Kakashi z wypiekami na twarzy czytał „Eldorado flirtujących”. Ich dwójka zrobiła sobie przerwę. Po co się przemęczać, skoro samodzielny trening nic nie da? Właśnie.
- Czy on chciał przez to powiedzieć, że władza tworzy sama siebie? – podchwytliwie zadała pytanie. Uwielbiała konwersować na poziomie. Nie to, że Naruto był jakimś wyjątkowym przygłupem. Nie! Po prostu… . Nie za często bywał poważny.
- Sprecyzuj! – warknął spomiędzy liści.
Zacisnęła powieki. I co ma odrzec? To, że jej zdaniem władza to nie wszystko? Ma to powiedzieć osobie, która dąży do potęgi, co wiąże się i z władzą?
- Czy człowiek, który zdobył władzę, zmienia się w kogoś innego? Czy też zdobywszy władzę zmienia, dopasowuje innych ludzi do własnego „ja”? – sprytnie wybrnęła z sytuacji. Była zadowolona ze swojej odpowiedzi. Cieszyła się z tej, jakże rzadkiej, rozmowy. Z kilku wymienionych między sobą słów, kiedy to nie zrobiła z siebie fanatyczki jego czarnych oczu, czarnych włosów, jego talentu, tajemniczości, charakteru. Żałosne, ale co miała poradzić? Nie umiała się wyleczyć. Niestety…
- Nie wiem – odrzekł głos, dochodzący spomiędzy konarów starego drzewa. Dwa słowa wypowiedziane z wielkim ociąganiem. Nienawidził czegoś nie wiedzieć. To takie upokarzające.
- Idę – Sakura wstała, zmierzając w kierunku ich senseia, aby dowiedzieć się co z treningiem.
Drzewo nie odezwało się ani słowem. Sasuke z ulgą przyjął jej oświadczenie. Z całej tej trójki, on należał do „utalentowanych, mściwych i samotnych z przekonania”.
Czarnowłosy patrzył w kierunku przyjaciół. To słowo brzmiało dziwnie nawet w jego myślach. Tu i ówdzie zawiązały się między nimi pajęczyny, bardzo wątłe nitki, nie, to nie była jeszcze przyjaźń. Zaledwie coś z „pogranicza”.
Rozmyślał nad wczorajszym dniem. Walka z Naruto, przerwana przez Kakashiego; niecodzienne spotkanie z czwórką z Wioski Dźwięku; wyjście ze szpitala. I to dziwne uczucie, ta pokusa i żądza mocy od Orochimaru. Wewnętrzne rozdarcie między towarzyszami z drużyny, a pragnieniem zemsty na bracie. Był już blisko podjęcia decyzji, zaledwie o krok.
Wiedział już co robić. Zdobędzie siłę za wszelką cenę. Zabije Itachiego… nie! On go zgniecie, rozpruje, wydepcze i dopiero wtedy zabije. Tak, zdecydowanie tak zrobi, jak tylko zdobędzie do tego środki. Orochimaru…
Miała złe przeczucia. Ta walka Sasuke z Naruto, gdyby nie Kakashi byłoby i po nich i po niej! Wracała z blondwłosym do domu. Niebieskooki próbował wyciągnąć ją na jego ukochany ramen, jednakże postanowiła jeszcze się przejść. Nogi poniosły ją do granic Konoha-Gakure, gdzie ze zdziwieniem ujrzała idącego na wprost niej Sasuke. Spakowany plecak na ramionach, zamyślony wyraz twarzy. Czy on…? „ Będzie szukał mnie dla siły i mocy. Ta pieczęć zaszczepiła w nim pragnienie potęgi. Nic na to nie poradzisz.”. W jej umyśle rozległy się te słowa. On chce ich opuścić?! Ją i Naruto?! Nie! Nie pozwoli na to! Nie…
Na wybrukowanej ścieżce, w akompaniamencie cykania świerszczy, stała różowowłosa dziewczyna z załzawionymi oczami, spoglądająca na czarnookiego chłopaka. Zielone tęczówki dziewczyny wyrażały wszystko, a zarazem nic.
- A ty, co tutaj robisz o tak późnej godzinie? Wyszłaś się przejść? – stukot butów o ziemię ucichł. Obojętny głos rozległ się w powietrzu, docierając do uszu dziewczyny.
- Jeżeli chcesz opuścić wioskę, musisz iść tą drogą... – spuściła głowę, smętnie wpatrując się w czubki swoich butów. Jak ona bała się tej chwili.
- Wracaj do domu i wyśpij się – Sasuke ponownie ruszył, omijając dziewczynę. W jego środku coś drgnęło. Ostatnie wahania.
- Dlaczego? – pierwsza łza spłynęła po policzku dziewczyny, znacząc swoją drogę na gładkim policzku – Dlaczego nic mi nie powiesz? Dlaczego wszystkich od siebie odpychasz? Dlaczego nic mi nie powiesz? – zrozpaczona, zwróciła się w jego stronę.
- A niby czemu miałbym to robić? – ponownie przystanął, odpowiadając z kamiennym wyrazem twarzy – Mówię ci, że za dużo mieszasz. Przestań mnie ciągle nachodzić – nie zmienił tonu głosu. Jak zawsze, bezuczuciowy.
- Zawsze zachowujesz się tak, jakbyś mnie nienawidził, Sasuke. Pamiętasz? Kiedy staliśmy się geninami, w dniu kiedy ustalono trzyosobowe grupy i byliśmy sami w tym samym miejscu. Byłeś na mnie zły, prawda? – lekko uniosła twarz, wpatrując się w jego plecy z nadzieją.
- Nie pamiętam – nie raczył się nawet do niej odwrócić. Drań.
- Racja. To było tak dawno, ale to właśnie wtedy się to zaczęło. Ty i ja… Naruto i mistrz Kakashi… Nasza czwórka wykonała wspólnie tyle misji… Czasem bywało trudno i okropnie, ale... Ale… Nawet gdy… To była zabawa…! – słone krople swobodnie poczęły spływać po jej twarzy, jednak kontynuowała. – Wiem co się stało z twoim klanem, ale szukając zemsty w pojedynkę, nie będziesz w stanie nikogo uszczęśliwić… Nikogo… Nawet ciebie… Czy mnie – zdawało się, że jej nie słuchał. Jednak to robił, wychwytywał każde słowo.
- Wiem. Jestem inny niż wy, wybrałem inną ścieżkę niż wy. Nasza czwórka razem… To prawda, że myślałem kiedyś o takiej drodze życia, ale pomimo tego, że byliśmy razem, moje serce wybrało zemstę. To dlatego żyję. Nie mogę być jak ty czy Naruto – jego głos lekko zadrżał, ale szybko to opanował. Nie akceptował swojej słabości. Nigdy!
- Ale czy nie będziesz samotny… Sam ze sobą!? Sasuke, sam mówiłeś mi, że bycie samotnym jest bolesne! Już zdążyłam tego doświadczyć, do tego stopnia, że to aż boli! Mam rodzinę i przyjaciół, ale… Jeśli odejdziesz, dla mnie… Dla mnie… Będzie to, to samo jakbym była samotna! – zaciskając drobne piąstki z bezsilności, unosiła głos. Nie wytrzymywała psychicznie.
- Od tego miejsca zaczyna się nowa droga… - odrzekł obojętnie. To, co mówiła go nie ruszało.
- Ja… Kocham cię bardziej niż cokolwiek na tym świcie! Gdybyś był u mojego boku… Jestem pewna, że byś tego nie pożałował! Sprawiłabym, że każdy dzień byłby bardziej przyjemniejszy… A ty byłbyś szczęśliwszy! Zrobiłabym dla ciebie wszystko! To dlatego… Błagam cię! Zostań TU! Pomogę ci nawet w twojej zemście! Na pewno jest coś, co mogę zrobić! Dlatego…proszę cię, zostań…tutaj, ze mną! Jeśli to możliwe, proszę zabierz mnie ze sobą! – głośny szloch rozległ się między drzewami, a łzy popłynęły cichutko.
- Po tym wszystkim, nadal twierdzę, że jesteś irytująca – odwrócił się do niej, aby mogła ujrzeć jego twarz. Owszem, ujrzała ją. Ją i ten wredny, gardzący uśmiech.
Nie bacząc na nią, ruszył dalej.
- Nie idź! Jeśli pójdziesz, będę krzyczała tak głośno… że…. – zacięła się. Wyczuła jego obecność za swoimi plecami.
- Za co ty mnie właściwie kochasz, Sakura? Nie znasz mnie, nie wiesz czego pragnę, co nienawidzę, co lubię i uwielbiam. Za co, Sakura, za co…? – jego oddech delikatnie oplótł szyję dziewczyny. Na jej skórze pojawiły się dreszcze.
- Za to, że… że jesteś. Nikogo nie udajesz, dążysz do celu. Kocham, kocham cię bezinteresownie! – już teraz czuła tęsknotę za nim. Wiedziała, że nic nie wskóra.
- Sakura… Dziękuję – poczuła uderzenie w kark. Straciła przytomność.
Sasuke delikatnie podniósł ją, po czym położył na ławce stojącej nieopodal. Zniknął pod osłoną nocy, w poszukiwaniu siły.
Stara, siwa kobieta przechadzała się w poszukiwaniu leczniczych ziół. Zapuściła się aż pod granice Konoha-Gakure, co zdarzało się niezwykle rzadko. Przy jej nogach pałętał się mały, niesforny kociak goniący za ćwierkającymi ptaszkami. Staruszka z pogodnym uśmiechem szła przed siebie, gdy ujrzała dziewczynę nieprzytomnie leżącą na ławce.
- Spójrz Tanizato – zwróciła się do kota – co za biedna dziewczyna! Jakie ona ma podkrążone oczęta, mokrą od łez twarzyczkę! Wielką krzywdę jej kto wyrządził, prawda Tanizato? Może da się co zaradzić na jej smutek? – kobieta położyła swoją opaloną, pomarszczoną dłoń na czole Sakury. Z jej palców wypływała żółta czakra, krążąca po całej twarzy dziewczyny.
- Ojoj! – syknęła wściekle – znowu skrzywdzone dziewczę przez miłość! Mam już tego serdecznie dość! Dlaczegóż tylko kruche dziewczęta przezeń cierpią? – pytająco zwróciła się do kota. Nie odrywała dłoni od czoła Sakury, patrzyła prosto na jej przymknięte powieki. Z łagodnym, zaciekawionym uśmiechem poczęła budzić dziewczynę.
- Tanizato! Co za niezwykłe dziewczątko! Pełne determinacji, celów, chęci stania się silniejszej, samodzielniejszej. Posiada wewnętrzną moc, ma także dobre ciało, ale... zdeczka nie wyćwiczone. Ciekawe, co za ciul ją trenował. Widać, że jakiś niedoświadczony. Taką okazję marnować. Toż to same złoto! – zwróciła się do nic nie rozumiejącego kota.
- Jaki z niej śpioch. Oj, nie dobrze! – zamachnęła się i w celu całkowitego rozbudzenia dziewczyny, spoliczkowała ją.
- Co?! Gdzie!? Jak?! Sasuke-kun! – krzyknęła jeszcze nie do końca rozbudzona, Sakura.
- Spokojnie, malutka, spokojnie. Tego chłopaczka już tu nie ma, a ty zaraz się przeziębisz – odrzekła kobieta, szperając w swojej obszernej torbie.
- Masz, malutka, wypij to. Od razu poczujesz się lepiej – podała dziewczynie małą buteleczkę z, pachnącą ziołowo, zawartością.
- Kim, kim jesteś? Kim pani jest? – ostrożnie sięgnęła po buteleczkę, przecierając zaspane oczy. Po wypiciu ziołowego naparu poczuła się wypoczęta i zrelaksowana.
- Nazywam się Maiko. I nie pani, malutka, nie pani. Przez ten zwrot czuję się starsza, niż jestem! – ochrypły śmiech rozległ się w powietrzu.
- No, mała, prowadź do hokage-sama! Muszę chyba z nim porozmawiać. Nadal urzęduje Trzeci? – zapytała Sakury. Ach, jak dawno tu nie była…!
-Nie, Piąty, a raczej Piąta, Tsunade-sama – zdziwiona odpowiedziała. Czuła dziwną swobodę przy Maiko. Nie bała się, że palnie głupstwo.
- Tsunade-sama! Ach tak, pamiętam! Spotkałam ją w podobnych okolicznościach jak ciebie. Leżała na ławeczce i wołała przez sen imię jakiegoś chłopaczka. Pamiętam, jak to ją przygarnęłam! Nie ograniczona siła i talent do uleczania! Co to było za dziewczę! W takim więc razie, prowadź! – ruszyły raźnym krokiem. Maiko nie zachowywała się na swój wiek. Była energiczna, żywiołowa i pogodna. Wcale, a wcale zrzędliwa!
Wspinając się po schodach, Sakura zastanawiała się, dlaczego tak łatwo zaufała kobiecie. Przeczuwała zmiany, ale nie wiedziała dlaczego. Razem z Maiko przekroczyły próg gabinetu Tsunade.
- Tsunade, moja mała! – krzyknęła uradowana, starsza kobieta.
- Maiko… Maiko-sensei! – Piąta hokage spontanicznie podbiegła do swojej dawnej nauczycielki i mocno ją wyściskała. O dziwo, Maiko nic się niestało.
- Nic się nie zmieniłaś, malutka! Tylko klatka piersiowa ci się poszerzyła! – z rozbawieniem spoglądała na biust swojej dawnej podopiecznej.
- Echem… No cóż… W jakiej sprawie przybywasz, sensei? – zwróciła uwagę na Sakurę. Doszły ją słuchy o odejściu Sasuke, ale nie spodziewała się jej tu z Maiko.
- Widzisz, dziś rano przeżyłam deja vu. Przechadzając się w trakcie zbierania ziół, spotkałam leżącą nieprzytomnie na ławce dziewczynę. Przez sen wołała imię chłopaka. Przypominasz może sobie? Jeśli tak, dopowiedz sobie ciąg dalszy – z troską spojrzała na Tsunade. Lekko zasmucona Piąta, spoglądała na swoje dłonie.
- Chcesz ją zabrać? Przecież… Przecież! – blondwłosa nie potrafiła wykrztusić słowa.
- Tak, malutka, chciałabym ją zabrać. I właśnie w tej sprawie przychodzę – podeszła do swojej dawnej uczennicy, poklepując ją pocieszająco po plecach.
- Dobrze, ale pilnuj jej – rzekła cicho Tsunade. Maiko przytuliła mocno blondynkę, po czym ruszyła w kierunku wyjścia.
- Zbieraj się, mała! Pożegnaj się, spakuj i zaczynasz nowe życie! – krzyknęła ochoczo staruszka. Sakura lekko się uśmiechnęła, zapowiada się wspaniała przygoda!
***
Po przeczytaniu tego, jestem załamna *wali głową w ścianę*.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:40, 24 Sty 2008    Temat postu:

Załamana? A ja rozćwierkana.
Jakim cudem napisałaś coś takiego? Wiem, że połowa jest ściągnięta z mangi - więc zapomniałaś napisać o pocałunku Sasuke i Sakury (oczywiście ona była wtedy nieprzytomna, a jakże inaczej ==).
Opisałaś to w lekki sposób, czytałam bez zatrzymywania się i powtarzania zdań. Tak jakoś... wszystko od ręki zrozumiałam, co mi się nader rzadko zdarza. ^^"
Sama nie wiem co napisać, mogłabym powiedzieć to samo, co pisałam w innych świetnych fickach - ale nie będę... bo to by było monotonne. Jak chcesz, to przeczytaj moje wpisy w reszcie genialnych opowiadań. xD


Ostatnio zmieniony przez Irate dnia Pią 21:17, 18 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:28, 25 Sty 2008    Temat postu:

A ja powiem... Że naprawdę to jest super! Właśnie takie lubię najbardziej... Zgadzam się z Irate - czytało się to bardzo lekko ni i wszystko było zrozumiale napisane. Zdziwiło mnie ytrochę, że Sakura tak zaufała Maiko, i że tak po prostu wypiła ten napój od niej... Ale widocznie o to chodziło, żeby czuła się przy niej bezpieczna... No i to pożegnanie z Sasuke ^^ ślicznie opisane.
A rozśmieszyło mnie stwierdzenie Maiko : "co za ciul ją trenował..." <hahaha> x)


Ostatnio zmieniony przez Fushigi dnia Pią 13:28, 25 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GaGa
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 2929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:52, 25 Sty 2008    Temat postu:

Taaa... 'Co za ciul ją trenował?'... cały Kakashi, tak wam powiem. Kochany zaćpulec, jak go ktoś kiedyś dźwięcznie określił... a teraz wrócę do tego co miała zrobić, tzw. twojego ff.
Czytałam go na blogu i tak jak tam, mówię, że szalenie mi się podoba ^^ Nie będę się zresztą rozpiswac, bo co cóż?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Negai
Legendarny Sannin


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 2450
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:04, 25 Sty 2008    Temat postu:

O.o czytałaś na blogu? I skomentowwałaś?! *spada z krzesła*
A pod jakiem nickiem? GaGa? Takim? Bo wiesz, czytam i skaczę nad każdym komentarzem, a nie przypominam sobie takowego z twoim pseudonimem...?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:42, 25 Sty 2008    Temat postu:

Hmm.. przyznam że to jest całkiem niezłe, nie rozćwierkam się ^^ tutaj specjalnie bo jestem cholernie wymagająca mimo iż sama kiepsko piszę, ale jest bardzo dobrze. Nie idealnie ale bardzo dobrze. Lekki sposób czytania, składne zdania. Brakowało mi tylko szczególnie wymagających opisów... ale to chyba dlatego że ja same mądre książki ostatnio czytam i same niesamowite opowiadania, tobie ich nie trzeba bo nawet bez nich jest super Hmm.. ale twoja zaleta jest właśnie w tym miejscu jak już zresztą napisała Irate nie trzeba czytać zdań bo kilka razy by załapać ich sens. Wszystko idzie prosto, wartko i przyjemnie. Coś jeszcze? A no tak kiedy kolejna część? ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:38, 25 Sty 2008    Temat postu:

Załamana? Absolutnie nie masz powodu. Opowiadanie jest dobre. Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki wplotłaś urywki z anime. Wyszło ci to bardzo naturalnie. W opowiadaniu dostrzegam lekką dozę humoru, np. "Odezwało się drzewo", czy "co za ciul ją trenował". Byłabym wdzięczna za więcej takich tekstów. Z błędami interpunkcyjnymi nie masz kłopotów, dzięki Bogu. One ziezmiernie mnie irytują i przez to opowiadanie traci cały swój urok. Fick zapowiada się ciekawie. Mówiłam już, że opowiadanie jest dobre. Ale czemu TYLKO dobre? Trochę trudno ująć mi to w słowa, ale brakuje mi w tym uczuć. Nie czułam tego bólu co Sakura, kiedy odchodził Sasuke, nie radowałam się razem z Tsunade na widok jej dawnej sensei. Odniosłam wrażenie, że chciałaś to jak najszybciej skończyć, by nam pokazać.
Jak mówiłam- jest dobrze. Tylko nie spoczywaj na laurach i pisz, pisz, pisz. Chcę zobaczyć ciąg dalszy. Mam nadzieję, że niebawem^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayame
Student Akademii


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła.

PostWysłany: Pon 17:28, 28 Sty 2008    Temat postu:

Jaka znów załamana, kiedy ja tu podskakuje i jestem w skowronkach. Świetnie, świetnie i jeszcze raz świetnie. Mam ochotę drzeć się i śpiewać. Dzięki Ci Panie za taki talent i mądrą główkę jaką okazała się Kirsche!
Kiedy to czytałam nie myślałam o niczym innym. Przez myśl nie przeszła mi żadna krytyka. Nic, o dziwo pustka. Zaczytałam się i zakochałam w Twoim stylu. Piszesz tak lekko, a jednocześnie tak barwnie, że chce się to czytać godzinami! Najchętniej by nie przestawała. Talent widzę, wielki talent. Wspaniale, świetnie. Jestem zauroczona. Nawet nie wiem kiedy się to wszystko skończyło, ale gdy przeczytałam ostatnie zdanie od razu wróciłam do szarej, bezbarwnej dla mnie rzeczywistości. Wtedy zrobiło się ponuro, a wszystkie kolory stworzone wokół zniknęły i uleciały gdzieś ze mnie...


Ostatnio zmieniony przez Ayame dnia Pon 17:53, 28 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:00, 28 Sty 2008    Temat postu:

Muszę przyznać że opowiadanie całkiem spoko. Nie liczące tego, że trochę za często w bliskim sąsiedztwie pojawiały się te same wyrazy. Ale ogólnie to nawet ciekawe. Ale opisy uczuć są po prostu cudowne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Negai
Legendarny Sannin


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 2450
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:23, 01 Lut 2008    Temat postu: {1}

Cieszę się niezmiernie, że opowiadanie przypadło wam do gustu.
No i tamtadadam, jest nastepna część! O, ironio.... Jak wam się spodoba, to ja jestem Miss Polonia XDDD!
***
Różowowłosa szła piaszczystą dróżką u boku staruszki, ubranej w lniane kimono. Między jej nogami pałętał się mały, pełny energii kociak. Czuła bezradność, związaną z odejściem Sasuke, nie wiedziała co robić. Wewnętrzny ból stawał się namacalny, oplatał swoje ramiona wokół jej ciała. Mimo wstrętnego uczucia, nie dawała nic po sobie poznać. Z podniesioną głową, uśmiechała się zbolałym uśmiechem.
- Serca nie oszukasz. Jeżeli cię zranił, zostawił i porzucił, znaczy, że nie był ciebie wart. Nie musisz się zmieniać tylko dlatego, aby pokazać swoją wartość. Jesteś wspaniała bez względu na okoliczności – otoczyła ramieniem kruche ciało zielonookiej. Tak bardzo przypominała jej córkę, dawno utraconą.
- Skąd wie…wiedziałaś? – spojrzała pytająca na opaloną, pogodną twarz kobiety.
- Z twojej twarzy można wyczytać wszystko, kochanie. Kiedy człowiek jest smutny, wystarczy wczuć się w jego sytuację. Twoje czyste serduszko aż woła o pomoc. Między innymi po to tu jestem, mała. Głowa do góry, pełno chłopa na świecie! Może i twój był wyjątkowy, ale ślepy. To czyni z niego głupca – ujęła jej podbródek i uniosła ku niebu.
- Spójrz! Świat się raduje, a z twoich oczu płyną łzy. Może dziś, może jutro, za rok, a może kiedy indziej znajdziesz tego, który zawładnie twoją duszą, umysłem, sercem i ciałem. Będziesz chciała go całować i dotykać, uszczęśliwiać cały czas! On zaś odwzajemni twoje uczucie, będzie cię chronił i kochał. Nie ważne, jak to okaże, będziesz czuć, że i on cię kocha – rozwartą dłoń przyłożyła do miejsca, gdzie biło jej serce – tutaj. Serce rzadko okłamuje, a kiedy już to zrobi, ma ważny powód – ucałowała z matczyną troską czoło dziewczyny.
- Dziękuję –zielonooka poczuła się lepiej, przyjemne ciepło rozlewało się w jej wnętrzu.
- Nazywam się Maiko – siwowłosa lekko ścisnęła jej rękę.
- Sakura Haruno – przyjaźnie spojrzała w turkusowe oczy kobiety. Przez chwilę miała wrażenie, że topi się w ich toni, słyszy szum morza i czuje lekki zapach soli.
Nie mówiły nic więcej. Mimo olbrzymiej różnicy wieku, zachowywały się w swojej obecności swobodnie, jak przyjaciółki.
- Gdzie właściwie zmierzamy? – nie spodziewanie rozbrzmiał głos młodej kunoichi.
- Do mojego, a raczej do naszego domu. Zamieszkasz razem ze mną, Tanizato – spojrzała na kota – i z Takamayi – westchnęła pobłażliwie, wymawiając imię swojej podopiecznej.
- Takamayi? – zwróciła się zaciekawiona Sakura w kierunku staruszki.
- Ta… Ma figurkę modelki, gębę koniokrada i przerażającą szramę sięgająca od lewego ucha do kącika warg. I te płomienno rude włosy! Za sam wygląd mogłaby dostać trzy lata w zawieszeniu, ale nie ma się co jej bać. Odpowiednio się do niej podejdzie, a staje się najlepszą przyjaciółką. Do tego jest straszliwie uparta! – dziewczyna uśmiechnęła się na sam obraz powstały w jej wyobraźni.
- Co będę tam właściwie robić? – długo zastanawiała się nad tym pytaniem. Trenować? Z kim?
- Jak to co? Oczywiście, że trening! Nauczę cię wszystkiego, co sama wiem i umiem. Twoim wrogom aż się gatki będą trzęsły, a co! – roześmiała się kobieta, pogodnie patrząc w bezkresny błękit nieba. Różówowłosa uśmiechnęła się promiennie na słowa staruszki. Już ona im wszystkim pokaże, co potrafi!
Idąc tak w ciszy, rozmyślała co by to było, gdyby nie znalazła jej Maiko. Czy płakałaby za Sasuke, wpadła w depresję? Nie wiedziała. Nadal czuła to okropne uczucie po Sasuke, jednakże miała ochotę mu podziękować. Zapytałby kto, za co? Za to, że… Po jego odejściu stała się silniejsza. Nie tylko psychicznie, ale i fizycznie, wzmocniła się. Jego ucieczka sprawiła, że ma ochotę pracować jeszcze więcej! Czuć zmęczenie i satysfakcje! Żegnając się z nim, nabrała niesamowitej mądrości. Rozpaczliwie rozpamiętywała swoje głupie zachowanie. Swoimi słowami nauczył ją, jak być szybszą. To one sprawiły, że jej skóra stała się grubsza, odporniejsza. Chciała podziękować za to, że swoim odejściem zrobił z niej wojowniczkę.
- Będziesz wspaniałą kunoichi! – odezwała się niespodziewanie Maiko – W moich czasach byłyśmy nie doceniane, ale teraz to się zmieni, przynajmniej ja tak mówię – pewna siebie, stanęła na środku piaszczystej drogi i spojrzała na Sakurę.
- Powiedz mi co wiesz o byciu kunoichi – skierowała się w prawą stronę, siadając w cieniu rozłożystego drzewa, dziewczyna podążyła za nią, po czym spoczęła obok niej.
- Kunoichi jest to kobieta-ninja - zdziwiona pytaniem, obracała zielony listek między palcami.
- Prawda, chociaż nie do końca – odrzekła spokojnie, jak na zawołanie wróciły stare wspomnienia – kunoichi jest to „tajemnicza kobieta-ninja”. Ninjutsu, wbrew temu, co większość sądzi, nie było sztuką walki. Była sztuką szpiegostwa, cichego zadawania śmierci, jak i wykorzystywania wszelkich możliwych środków, służących do niszczenia życia, a także reputacji innego człowieka. A Japończycy wykorzystywali wszelkie możliwe środki, aby pozbawić swych wrogów życia. Także kobiety, specjalnie szkolone, nie były wyjątkiem. I były nieraz wiele bardziej groźniejsze i skuteczniejsze niż niejeden wyszkolony zabójca - mężczyzna. Zwłaszcza, jeśli chodziło o wyeliminowanie np. mężczyzny, znanego ze swej skłonności do przebywania w damskim towarzystwie, a o takich nie trudno, obojętnie w jakiej kulturze – Sakura uśmiechnęła się, przypominając sobie Ero-sennina - Specjalnością kunoichi, były walka psychologiczna, manipulacja i wykrycie. Z łatwością wykorzystywałyśmy swój urok, by obniżać czujność straży, jak i „wyciągać” od rozmówcy użyteczne informacje. W feudalnej Japonii kobiety były mocno niedoceniane, jeśli chodziło o zastosowanie bojowe, więc wypełnianie „zadań szpiegowskich” tudzież skrytobójczych przychodziło nam bardzo łatwo. Na niekorzyść przeciwnika, działały również takie cechy jak: niepozorny wygląd, łzy, służalczość, udawany strach a także dopracowana „sztuka erotyczna”. Natomiast umiejętności bojowe zakładały używanie broni krótkiego zasięgu, jako że z taką najczęściej kunoichi miała do czynienia – kobieta przymknęła powieki, ciesząc się letnimi promykami słońca. Zachwycona różowowłosa przysłuchiwała się całemu wykładowi. Na myśl, iż mogłaby zostać kimś takim podekscytowanie wzrastało do maksimum.
- Nauczysz mnie, jak być kimś takim? Proszę! – spojrzała na nią błagalnie, uśmiechając się niewinnie.
- Widzę, że cierpliwość ci nie służy. Twój pobyt u mnie będzie polegał na zapoznawaniu się z Tensei Taijutsu (Kumi-uchi)-bardzo groźną „sztuka walki” polegająca na przyciągnięciu wroga jak najbliżej siebie i atakowania czułych punktów wroga takich jak włosy, oczy, gardło, uszy, genitalia, piszczele, stopy. Nauczę cię także Kunoichi-buki - posługiwania się kilkoma rodzajami broni białej i nie tylko; takimi jak: sztylety, ostrza ( też spinki do włosów jak i szpilki), parasol (!), rzucane ostrza, proszek oślepiający, metalowe „pazury”, obi (pas - element ubioru), garota. Jedną z najbardziej znanych broni jest tzw. Koshigatana lub "dwa miecze". Ze względu na ich niewielki rozmiar jak i krótkie ostrza, kunoichi potrafiły nimi manewrować niezwykle groźnie. Jednak koshigatana to chyba najrzadziej stosowana broń. Poznasz także setki innych umiejętności, zwłaszcza te, które ułatwiają podszywanie się pod dyplomatów, gejsze, żony samurajów czy zwykłe chłopskie służące. Dużo pracy przed tobą, kochana – splotła dłonie, po czym oznajmiła – zrobimy sobie postój.
- Dzięki, Maiko! Teraz wiem, jak będę umiała skopać wszystkim tyłki! Yeah, kurde balans! – podekscytowaną Sakurę aż nosiło.
- Kunoichi rzadko walczyły jawnie i otwarcie. Znacznie lepiej wychodziły nam ciche morderstwa. Jeśli taka kobieta chciała kogoś zamordować, po prostu aranżowała sytuację tak, aby udać się z „celem” w jakieś odosobnione, intymne miejsce, i tam często podczas aktu seksualnego, gdy mężczyzna nie myślał o walce, zabijała szybko i po cichu. A w sztuce uwodzenia, i świadczenia usług seksualnych, kunoichi z łatwością dorównywały najsławniejszym gejszom – z wrednym uśmiechem przypatrywała się zmianom zachodzącym na twarzy zielonookiej.
- Czyli, że ja? Ten teges?- przerażona z kolan oklapła na tyłek.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba. Ale spokojnie! Młoda jesteś, to jeszcze niczego nie wiesz. Zresztą, jak się wciągniesz, to ci się to spodoba! – zaśmiała się w głos, rozpamiętywając swoją młodość.
- W twoje posiadanie wejdzie także wiele niebezpiecznych jutsu. Dużo z nich będzie podchodzić pod Kinjutsu (zakazane techniki dop. autorki), ale to się przemilczy – mrugnęła porozumiewawczo do dziewczyny, po czym wstała – koniec laby! Idziemy! – pomogła wstać zielonookiej i wzięła ją pod ramię. Szły, pogodnie konwersując. Sakura całkowicie zaprzestała rozmyślań o Sasuke. Tak właściwie, to za co go kochała? Kiedy ją o to zapytał, odpowiedziała automatycznie. Wiedziała, że to, co powiedziała było kłamstwem. Kochała go za… wygląd? Na myśl o tym, przeszedł ją wstrząs. Ale, jak to powiedziała Maiko, pełno chłopa na świecie! Czas zapomnieć stare dzieje!
***
Sakura jest niemową. Mam w zanadrzu 6 odcinków i stwierdzam, że się w ogóle nie odzywa, jest niema! Smutne, nie? XDD


Ostatnio zmieniony przez Negai dnia Pią 22:24, 01 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:47, 01 Lut 2008    Temat postu:

Tak, bardzo smutne, ba!, nawet tragiczne.
Jakim cudem wymyśliłaś to to to o kunoichi? O.o'
Wiem, powtarzam się. Szczegół.
6 odcinków? Dawaj co tydzień xD

"Yeah, kurde balans!" <33
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:23, 01 Lut 2008    Temat postu:

No strasznie to smutne. A ty zakładaj szarfę miss poloni bo mi się podobało. Ciekawe było. Jak masz następne części to czekam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:14, 06 Lut 2008    Temat postu:

Śliczne chociaz fakt smutne
O.o az sześć to dawaj tak troche częściej bo juz nie moge się doczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Negai
Legendarny Sannin


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 2450
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:52, 06 Lut 2008    Temat postu: {2}

W pozytywnej atmosferze dotarły do celu. Przed oczami dziewczyny widniał mały, sypiący się domek, pokryty drewnianą dachówką, z czerwonymi okiennicami. Nie zrażona tym odpychającym widokiem, ruszyła w jego kierunku. Wyczuwała dobrą aurę tego miejsca, coś, co pozwalało się odprężyć, zrelaksować, wyciszyć i uspokoić.
- Chodź, poznasz Takamayi! – pociągnęła ją za dłoń w kierunku drzwi. Pchnęła je, wkraczając do środka.
- Coś długo zajęło zbieranie ci tego zielska, Maiko. Jakieś problemy po drodze? – rudowłosa dziewczyna nachylała się nad jakąś skrzynią, zawzięcie w niej szperając.
- Można tak powiedzieć – mrugnęła do zielonookiej – sprowadziłam ci towarzystwo – rzekła najspokojniej w świecie. Rudowłosa słysząc wypowiedziane przez kobietę słowa, gwałtownie się wyprostowała, uderzając tym samym głową w wieko skrzyni. Odwróciła się w stronę przybyłych Maiko i Sakury, po czym z zawodem opuściła ręce wzdłuż ciała.
- Narobiłaś mi nadziei! Już myślałam, że przywlekłaś mi jakiegoś wysokiego, zielonookiego przystojniaka, a tu… dzieciak. Jesteś okrutna – stwierdziła, spokojnie strzepując z rąk kurz.
- Dzieciak? Jesteś od niej raptem dwa lata starsza! Masz piętnaście lat młoda damo i obowiązuję cię jakieś maniery! – z widocznie udawaną złością, trzepnęła Takamayi w tył głowy.
- Au! To bolało! – rozcierając sobie tył głowy, odsunęła się od kobiety na bezpieczną odległość.
- Bo miało – poczochrała Sakurę po głowie i zrzuciła z nóg buty.
- Sadystka – mruknęła rudowłosa, kierując środkowy palec w kierunku siwowłosej.
- Widziałam i słyszałam! – krzyknęła z góry.
Domek posiadał parter, piętro i stryszek z powybijanymi okienkami. Dziwnym trafem tylko w na nim panował przeciąg i głucha ciemność. Ciepło rozlewało się po wszystkich pomieszczeniach, jednakże Sakura czuła tęsknotę za Konoha-gakure. Za Tsunade, Naruto, Kakashim, Iruką, rodzicami. Rodzicami… Ich brakowało jej najbardziej, a tyle jej przy nich nie będzie!
- Będziesz dzielić pokój razem z Sakurą. Nie mamy zbyt wiele miejsca – dobiegł ją krzyk Maiko, skierowany do Takamayi. Więc pozna lepiej rudowłosą! Nagle otrząsnęła się z zamyślenia. Stała na środku przestronnego pomieszczenia, zapełnionego światłem. Zdjęła z ramiona przepakowany plecak, który z hukiem rzuciła na ziemię. Bezradnie usiadła na ziemi, centralnie tam gdzie stała, przypatrując się bieganinie dwóch, na pozór psychicznie chorych, kobiet.
- Czy ktoś mi może wreszcie powiedzieć o co tu chodzi? – krzyk zielonookiej rozległ się echem po domu. Obie spojrzały na nią zdziwione.
- Przyprowadziłaś przygłupa, sensei. Ekchem, w naszym towarzystwie tak wyglądają przygotowania do treningu – rzekła rozbawiona, przywołując ją machnięciem ręki – chodź, pokażę ci nasz pokój – z gracją zaczęła wspinać się po schodach. Różowowłosa z podziwem przyglądając się ruchom dziewczyny, podążyła za nią. Kiedy dotarły, Sakura nie mogła wyjść ze zdumienia. Co prawda nie był to pokój jej snów, jednakże został wspaniale urządzony. Ściany, pokryte drewnem jasnego, pomarańczowego koloru emanowały ciepłem. Mahoniowa podłoga połyskiwała w promieniach słońca, wydobywających się z za czystych okien. Dwa łóżka stały po przeciwnych stronach, tuż przy ścianach. Jakby spodziewały się jej przybycia. Całe umeblowanie, wszystkie przedmioty zdawały się być wyjątkowe i niepowtarzalne, a warto zaznaczyć, że pomieszczenie było „zagracone”.
Do końca dnia Maiko dała spokój Sakurze z treningiem. Uważała, iż skoro niedawno wróciły z długiej podróży, należał się jej odpoczynek. Takamayi sprytnie wykorzystując sytację, także odpuściła sobie ćwiczenia. Resztę wolnego czasu zielonooka wykorzystała na zwiedzanie domu oraz teren wokół niego. Jakie było jej zdziwienie, kiedy za domem ujrzała rozległą polanę treningową z rozmaitym sprzętem do ćwiczeń. Widząc minę Takamayi nie pytała się o nic. Wieczorem zmęczone padły do łóżek. Obie chciały zacząć jakoś rozmowę, ale nie wiedziały jak.
- Sakura jestem – odrzekła, niby od nie chcenia zielonooka. Zauważyła, że się nie przedstawiła. Może dlatego Takamayi, kiedy ją wołała, używała wyłącznie zwrotu „przygłup”?
- Moje imię już znasz – rudowłosa przewróciła się na bok, tak, że patrzyła teraz na swoją sąsiadkę.
- Boisz się czegoś, co cię w życiu spotka? – Sakura skierowała w wzrok na sufit. Pytanie z jej ust wyszło samoistnie, bez jej kontroli.
- Nie. Gdybym się bała, już dawno umarłabym ze strachu - owijając sobie rudawy kosmyk wokół palca, złotymi oczami krążyła po pomieszczeniu. Dziwnie było spać w pokoju, gdzie znajduje się jeszcze jedna osoba.
- Oczekujesz czegoś? Marzysz? – zadawała niejasne pytania, ale taki był już ich urok.
- Nie mam marzeń. Dążę za podłą rzeczywistością – swoje twarde spojrzenie skierowała na twarz dziewczyny.
- Skąd ja to znam – zielonooka mruknęła pod nosem. Czyżby gotował się jej tu nowy Sasuke?
- Jednakże oczekuję kogoś – niespodziewanie rzekła złotooka. Jakby czekała, aż różowowłosa zwątpi.
- Kogo? – podobnie jak rudowłosa, przewróciła się na bok. Od tej chwili spoglądały na siebie, twarzą w twarz.
- Zegarmistrza światła, purpurowego – poczęła malować niewidzialne wzory w powietrzu. Dłoń płynnymi ruchami wirowała nad dziewczyną.
Sakura zastanawiała się, co ona chciała przez to powiedzieć. Chodzi o śmierć? Miłość? A może, dwa w jednym?
- Po co? – przyziemne, proste pytanie, a taka trudna odpowiedź.
- Kiedyś on przyjdzie po mnie. Zmąci błękitny spokój w mojej głowie, będę jasna i gotowa – mówiła zagadką. Nie chciała mówić wprost, że czeka na miłość, a równocześnie się jej boi.
- Co wtedy się stanie? – chciała podtrzymać rozmowę. Jak to kiedyś napisałam, lubiła konwersować „na poziomie”.
- Spłynął przeze mnie dni na przestrzał. Zgaśnie słońce, zniknie podłoga, wyparują powietrza – zamyślona, spojrzała prosto w oczy zielonookiej. Chciała zobaczyć, co w nich jest. Smutek, miłość, szczęście, radość, trawa zielona? Powiew wiatru łagodny, a może szum wody?
- Co wtedy zrobisz? – zatapiając się w złotych tęczówkach, miała wrażenie że wirują. Przelewają się płynnym zlotem, przypominając czysty i piękny miód. Bursztyn.
- Ogarnę spojrzeniem wszystko, co do tej pory znałam. Zniknę, nie wiem gdzie. Na zawsze – powrotem położyła się na plecach. Zdawałoby się, że chce wypalić dziurę w suficie swym zajadłym spojrzeniem.
- A ty? – złotooka niespodziewanie zadała pytanie – Jesteś wolna? – podchwytliwie zapytała.
- Nie – spokojna odpowiedź dotarła do uszu rudowłosej.
- Nie? – zaintrygowana słowami zielonookiej, próbowała wypytać bardziej szczegółowo.
- Człowiek wolny jest wtedy, kiedy nie kocha i nie nienawidzi. Kiedy zamiast „muszę” mówi „chcę”. Nie ma ograniczeń, dąży za celem. Nie zważa na trudności, ma przyjaciół. Niestety, jak kocham, a może kochałam? Nienawidzę wiele osób. W myślach cały czas powtarzam muszę, mimo, że chciałabym w ogóle co innego. Ogranicza mnie praktycznie wszystko, a żeby spełnić moje pragnienie i dojść do celu, muszę się z nimi liczyć. Trudności czeka mnie wiele, czym martwię się bardzo. Przyjaciele… Miałam dwóch. Jeden zdradził i porzucił, mimo iż to jego kocham. Drugi, no cóż, on zostawił mnie, a ja jego – mówiąc o Naruto, miała na myśli, że ona zostawiła go wyruszając na swój trening, a on na swój.
Dziwne, powiedziała słowo „kocham” w czasie teraźniejszym. Nadal go kocha? Za co? Nie wiedziała, ale czuła i chyba to się liczy.
Nie odzywały się więcej, niespokojnym snem śniły. Takamayi krążyła po głowie miłość, jednak nie widziała jej twarzy. Sakura zaś na nowo przeżywała rozmowę z Sasuke. Wierciła się na łóżku, płacząc przez sen. Kryształowe łzy zostawiały po sobie czerwone ślady, parząc. Były gorące, niemal że wrzątek. Powieki kurczowo zamknięte, domagały się odpoczynku. Dłonie rozpaczliwie zaciśnięte na prześcieradle, drżały lekko. I usta domagające się krzyku. Nagle wstała, obudziła się. Lekko i bezszelestnie zeszła na dół, do kuchni. Zaskoczona spotkała tam Maiko, siedzącą nad jakimiś zwojami. Kiedy ta wyczuła obecność dziewczyny, spojrzała na nią łagodnie. Uśmiech zagościł na jej twarzy.


Ostatnio zmieniony przez Negai dnia Pią 8:25, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:07, 07 Lut 2008    Temat postu:

Kirsche, mówiłaś, że Sakura będzie niemową, a tu co? Wielki dialog z nową koleżanką ^^ Naprawdę strasznie podoba mi się, że trzymasz się takich poważnych tematów. Tak jak na początku - ta rozmowa z Sasuke o władzy. Teraz o miłości, o wolności... Naprawdę umiesz to opisać, no i bardzo dobrze, bo ja kocham się zastanawiać po przeczytaniu czegoś.
Dopiero teraz czytałam drugą, no i trzecią część, i muszę jeszcze drugą skomentować. Piękny opis Maiko o kunoichi - naprawdę, jakbyś tam była, widziała, tak dobrze to opisałaś!
A jak czytam to Twoje opowiadanie, przypomina mi się pewna książka, jest tylko trochę inna.
Sześć części? Dziewczyno, będziemy czekać ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Chuunin


Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 420
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:25, 07 Lut 2008    Temat postu:

Wygląda na to, ze Sakura trafiła w niezłe towarzystwo.
Historia świetna, napisana przejżyście.
Bardzo podoba mi się osoba Maiko, po prostu w deche jest ta babeczka ;)
Czekam na kolejną część ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:34, 07 Lut 2008    Temat postu:

Śliczne śliczne śliczne *podskakuje ucieszona* czekam na next^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:32, 07 Lut 2008    Temat postu:

Tak, ta część spodobała mi się najbardziej. Jest najładniejsza i najciekawsza ze wszystkich trzech. Ale czy wiesz, co mi się nie podoba? „Przyszła Luó sāng”. I znowu Sakura jest przeznaczona na coś tam, ma jakąś specjalną moc? Oj, nie. Nie podoba mi się to.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Negai
Legendarny Sannin


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 2450
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:39, 07 Lut 2008    Temat postu:

Yyyyhyyym...! Masz rację, zmienię to. To już taaakie przereklamowane. No, ale cóż... Mój pierwszy raz w tym fachu, nie? ^^

Ostatnio zmieniony przez Negai dnia Pią 8:26, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:51, 07 Lut 2008    Temat postu:

No dobra, nie zapeszam ^^ Tylko czekam z ciekawością.
Spodoba mi się, mówisz? Zobaczymy. xP
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:57, 07 Lut 2008    Temat postu:

Ale ja wiem, ha!

Już dawno miałam ci napisać, że opowiadanie bardzo mi się podoba. Tylko jakoś tak... zapominałam. Podoba mi się, jak wykreowałaś tu Sakurę. I ta staruszka też jest niezła. Opowiadanie będzie naprawdę dobre, jeśli nie popełnisz ważnego błędu- nie zrób z Sakury rypowej Maey Sue.

Czekam na więcej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Fan Fiction. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin