Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[NZ][P] "Na zawsze Ona" cz. I

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Fan Fiction.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kitsune
Legendarny Sannin


Dołączył: 19 Lis 2007
Posty: 2498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: S kąt śtam. xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:02, 20 Lis 2007    Temat postu: [NZ][P] "Na zawsze Ona" cz. I

Oto, co biedna, schorowana wyobraźnia Kitsune wytworzyła kiedyś, gdy Kitsune wymyśliła sobie coś nowego. Nie jest to zbyt wydumane, ale chcę się dowiedzieć co myślicie: Czy naprawdę takie złe? Bo cóż... Kiedy opublikowałam je na blogu, zainteresowało tylko jedną osobę... To pierwsza część: zero akcji, zero dobrych opisów, ale cóż... Starałam się. Będzie lepiej. Oby.
_________

Dziewiętnastoletnia, różowowłosa Kunoichi siedziała na parapecie oparta o framugę okna. Jej twarz muskały ostatnie promienie letniego słońca, zachodzącego za horyzont i zabarwiającego niebo na najróżniejsze kolory, począwszy od ciemnego błękitu, przez fiolet, róż, aż do złocistości. Ptaki wzbijały się w powietrze krążąc nad ogromnym lasem nieopodal; wokół unosiło się głośne granie cykad; gdzieś w oddali pohukiwała sowa. Śnieżnobiały budynek doskonale kontrastował z otaczającymi go, głęboko zielonymi drzewami, w których ów budynek był ukryty. Sama ta budowla była rzeczą niezwykłą - wybudowana na litej skale, z niezwykle białej cegły, otoczona grubym i wysokim murem, posiadająca wyłącznie jedno wejście, niektóre okna okratowane i szpiczasty, czarny dach. Cała konstrukcja była na planie prostokąta. Każdy wiedział, że organizacja Kedamono Tsuyosa nie jest grupą, z którą można spokojnie zadzierać, nie bojąc się później o własne życie, co było potęgowane przez wygląd owej ukrytej wśród drzew i niedostępnej, legendarnej "Białej Twierdzy". Powiadano, że jeżeli jakakolwiek osoba wdarłaby się tam bez pozwolenia, zginęłaby, zabita na jeden z kilkunastu, niezwykle bolesnych i wymyślnych sposobów. Samo wspominanie imion członków Kedamono Tsuyosa było czymś strasznym; ludzie bali się ich wypowiadać, jakoby zaraz mieli się pojawić jak na wezwanie. Samo stowarzyszenie było niezwykłe samo w sobie - należeli do niego shinobi o tajemniczych zdolnościach, z różnych Wiosek, nie posiadający własnej rodziny i szukający swojej drogi shinobi. Dziewiętnastolatka cały czas pamiętała dzień, w którym tu trafiła. Uśmiechnęła się delikatnie. Jej życie zmieniło smak: z przepełnionego goryczą w mniej gorzki, aczkolwiek równie niebezpieczny, co igranie z nieznanymi mocami. Kiedy jeszcze była shinobi z Konohy nie wiedziała, ile niezwykłych rzeczy czyha na zewnątrz, nie wiedziała iloma niebezpieczeństwami jest przepełniony świat, nie miała pojęcia czym tak na prawdę jest życie... Pamiętała doskonale, kiedy wyruszyła na misję zleconą jej przez Hokage. Nietylko jej; udał się z nią jej przyjaciel, Naruto... Znów uśmiechnęła się na wspomnienie o nim. Naruto jak nic sprawiał, że Drużyna do której ongiś należała, była niezwykła. Rozgadany, hałaśliwy, lekceważący wszelkie zasady, a przede wszystkim, niezwykły shinobi. Zawsze miał tylko jedno marzenie: Zostać Hokage. Na misję udała się również wraz z Hinatą Hyuugą, jej przyjaciółką, która pomagała jej w trudnych chwilach, kiedy Sasuke odszedł z Wioski. Myślenie o Sasuke nie sprawiało jej już takiego bólu jak kiedyś. Teraz, stał się dla niej kimś, możnaby rzecz, wrogim, od czasu, kiedy dostała się pod skrzydła Kedamono Tsuyosa. Tak... Organizacja, która wykradła Zwój Zakazanych Technik z Konohy stała się teraz dla niej drugą rodziną. Właśnie oni, zamieszkujący Białą Twierdzę, najpierw ją brutalnie zaatakowali, śmiertelnie zranili, a potem uratowali przed śmiercią... Nie do końca rozumiała, dlaczego wrogowie stali się nagle przyjaciółmi. Uratowali jej życie, stawiając jeden warunek, lub raczej prośbę: dołączenie do organizacji. Porzucenie swojego dotychczasowego życia, przyjęcie ich mocy i występowanie jako pełnoprawny członek w szeregach Kedamono Tsuyosa. Sakura zgodziła się, gdyż... Czasem zastanawiała się, dlaczego właściwie to zrobiła. Ponieważ życie w Konoha stało się dla niej zbyt monotonne? Bo chciała wreszcie odnaleźć Sasuke i powiedzieć mu prosto w twarz co o nim myśli? Bo chciała być silniejsza? Poznać nowych ludzi? Szukała wyzwań? Tak, każde z tych wyjaśnień zawierało w sobie ziarno prawdy. Różowowłosa popatrzyła na swoją opaskę Konohy, którą trzymała w ręce. Światło słoneczne, odbijające się w niej zostawiało refleksy na suficie. W Konoha wszyscy myślą, że zginęła. Sam Naruto widział miecz przeszywający jej serce. Dobrze wiedziała, że jej przyjaciołom bardzo jej brakuje, ale ona... Nie wiedziała czy za nimi tęskni. Przebywanie wśród członków Kedamono spowodowało, że wreszcie przejrzała na oczy. Zmieniła się. Cóż... Być może jakaś jej cząstka nadal tęskniła. Za Naruto, Hinatą, Rockiem Lee, Shikamaru, sensei Kakashim i całą resztą. Kiedyś wróci do Konohy. Ale kiedy? Nie miała pojęcia. Ścisnęła opaskę i odrzuciła ją na bok. Upadła z brzdękiem na ziemię. Dosyć wspomnień. Trzeba żyć realiami chwili obecnej. Omiotła spojrzeniem, w którym tliła się iskierka zadziorności, jak i niezwykły chłód, pomieszczenie. Kedamono Tsuyosa przydzieliło jej bardzo wygodny pokój, w organizacji miała wszystko, co jej było do szczęścia potrzebne. Zapatrzyła się w zachodzące słońce, kiedy usłyszała ciche pukanie. Odwiedzający nie czekał na zaproszenie - wszedł bez zbędnej krępacji do pokoju. Był to wysoki chłopak, dwudziestolatek. Jego twarz okalała burza śnieżnobiałych włosów, a spod długich kosmyków nań opadających zerkały zimne, zielone oczy. Chłopak miał na sobie czarny strój, składający się na bluzę, z długim rękawem, długie spodnie, kontrastujący, biały pas, do którego przytroczony był miecz wysadzany diamentami, czarne buty na grubej podeszwie i długi, czarno-biały płaszcz, którego plecy zdobił haft jakiegoś zwierzęcia. Na jego szyi lśnił srebrny medalion z diamentem pośrodku. Uśmiechał się życzliwie do różowowłosej.
- Coś ci upadło. - Stwierdził i schylił się po jej opaskę. Położył ją na drewnianej szafce nocnej obok łóżka. Sakura wzruszyła ramionami. - Hm, według mnie nie powinnaś zapominać o swojej Wiosce. Przecież są tam jeszcze ludzie, którzy coś dla ciebie znaczą.
Ponowne wzruszenie ramionami. Chłopak usiadł na skraju łóżka zasłanego jedwabiście miękką pościelą.
- Sakura, spójrz na mnie. - Rozkazał chłopak, lecz w jego głosie zabrzmiała szczera życzliwość. Różowowłosa niechętnie odwróciła wzrok od słońca, które właśnie schowało się za chmurami zasłaniającymi horyzont. Doprawdy, Tanuki czasami był okropnie upierdliwy. Tanuki Ryuko, bo tak ów chłopak się nazywał był jednym z członków Kedamono. Cóż, lubiła go, nawet bardzo, był jej najlepszym przyjacielem w organizacji i jednocześnie członkiem tej samej drużyny. Chłopak z Taki-Gakure, o nadzwyczaj wyszukanym charakterze, znany ze swojej chłodnej ironii. Swoimi słowami powodował, że nawet najbardziej przyjaźnie nastawione osoby wychodziły z równowagi. Roztaczał wokół siebie taką dziwną aurę, przez którą wszczynano kłótnie i bójki; najlepsi przyjaciele stawali przeciw sobie. Lecz dla członków Kedamono był znany jako uczynny i życzliwy, więc te dwa różne charaktery kontrastowały ze sobą, sprawiając, że Tanuki był zwykle unikany przez swoich współosadników, a w Kedamono cieszył się szacunkiem. W jednej drużynie wraz z Sakurą i ich towarzyszką Hitari sprawił, że Sakura zaczęła się zachowywać podobnie jak on - ogarnął ją chłód i lekceważenie uczuć. Przebywała tu już całe dwa lata... Sama nie wiedziała, kiedy ten czas minął. Jeszcze niedawno udała się na swoją pierwszą misję jako genin, a pamiętała, jakby to było wczoraj. Wtedy ona, Sasuke i Naruto byli jeszcze drużyną. Było, minęło...
Różowowłosa popatrzyła na Tanukiego. Na pierwszy rzut oka chłopak sprawiał niezwykle sympatyczne wrażenie; jak przyjaciel z sąsiedztwa, który zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Jakież to myślenie było mylące dla wszystkich jego dotychczasowych przeciwników. Używający wielu zakazanych technik, silny i wytrzymały - dzięki Tanukiemu, wszystkie misje drużynie do której należała Sakura, Drużynie Północy, nie sprawiały większego problemu i były kończone perfekcyjnie. Właśnie głównie dzięki Tanukiemu Sakura czuła się tu jak w domu - przypominał jej kogoś...
- Prawie codziennie siadasz w tym oknie i spoglądasz na las... Nie nudzi cię to? - Spytał Tanuki. Sakura znów wzruszyła ramionami.
- Aleś ty dzisiaj rozmowna, Sakura...
Znów bez odpowiedzi.
- Cóż... Jeżeli dalej nie będziesz się chciała do mnie odezwać, to nie dowiesz się, że Liderka cię wzywa. NAS, ale z podkreśleniem na CIEBIE. - Powiedział, cały czas na nią patrząc. Czasami był zupełnie zirytowany jej obojętnością. Kiedy trafiła do organizacji nie była taka. Była rozmowna, łatwo ją było wyprowadzić z równowagi, a w jej oczach nadzwyczaj często lśniły łzy. Teraz, ostatnią rzeczą, jaką widzieli jej przeciwnicy był jej kpiący uśmieszek, do wszystkich odnosiła się z należytym chłodem. Tanuki nie mógł tego zrozumieć - ona była czasem bardziej pozbawiona uczuć niż on! Lecz nie zawsze. Stosunkowo często bywały takie dni, że rozmawiała ze wszystkimi, dużo się uśmiechała... Doprawdy, kobiety są najbardziej niezrozumiałymi stworzeniami jakie chodzą po ziemi - pomyślał Tanuki. - A ona jest tego najlepszym przykładem.
Sakura zsunęła się z parapetu. Przez te dwa lata zmieniła się również pod względem wyglądu. Możnaby rzec, że jak przysłowiowe brzydkie kaczątko zamieniła się w łabędzia. W Kedamono wszyscy mężczyźni, którzy stanowili większość tej grupy, czuli do niej respekt z powodu jej idealnych kształtów, jedwabistych włosów, jasnej, gładkiej skóry i jej pięknych oczu, z tym niezwykłym błyskiem. Ale ona nie interesowała się żadnym. Członkowie Kedamono byli dla niej tylko towarzyszami. Jej dotychczasowy strój zastąpiło również nowe ubranie. Cała Sakura czuła się nową osobą. Na jej szyi połyskiwał srebrny naszyjnik z szafirem pośrodku - jedna z rzeczy, która świadczyła o jej przynależności do Kedamono Tsuyosa. Każdy członek nosił podobny, różniły się jedynie kamieniami wewnątrz. Naszyjniki owe nie służyły oczywiście tylko do ozdoby. Uwalniały moc, która była zamknięta w każdym z członków. Po przystąpieniu, pieczętowano w nich duchy zwierząt, które służyły później do walki. Właśnie tak uratowano życie Sakurze. Kedamono Tsuyosa było organizacją, która walczyła z wszelkimi demonami, duchami i widmami - zamykali je w podziemiach swojej twierdzy. Konkurowali w tym z Akatsuki, lecz mieli inny cel - Kedamono chcieli zlikwidować zagrożenie, a nie wykorzystać demony do własnych celów. Przynajmniej tak to wyglądało. Kedamono również eliminowało różnych ludzi w zależności od tego, czym im się narazili - nikt nie wiedział, kto to będzie tym razem. Oprócz tego mieli jeszcze jedną funkcję, którą możnaby nazwać główną - opracowanie mnóstwa zakazanych technik, które miałyby zostać później użyte do niewyjaśnionych celów. Dlatego właśnie polowali na silnych ninja, najróżniejsze media, w których była zamknięta Chakra i zwoje zakazanych technik różnych Wiosek. Większość członków była znana z kompletnego braku skrupułów. Także o Sakurze, pod imieniem Tora, było głośno. Zielonooki Tygrys - gdyż zapieczętowano niej właśnie ducha Białego Tygrysa.
- To na co jeszcze czekamy? - Spytała Sakura, podchodząc do drzwi i kładąc dłoń na rzeźbionej klamce. - Przecież Liderka nie będzie czekać wiecznie.
Odwróciła głowę do Tanukiego i poczęstowała go uśmiechem poczym wyszła z pokoju.

* * *

Naruto potwornie nudził się w Konoha. W Kraju Ognia od dłuższego czasu panował spokój i harmonia, a on sam, jako Jounin i członek ANBU mógł tylko czekać na kolejną nudną misję lub przydzielenie mu wreszcie Drużyny. A, że ani jednego ani drugiego się nie spodziewał, przesiadywał tylko w Ichiraku Ramen, trenował lub spacerował po gęstych uliczkach Konohy kopiąc kamienie i patrząc na codzienne życie mieszkańców Wioski. Z przyjaciółmi spotykał się niezbyt często - Hinata otrzymała już swoją drużynę, co było dla niego zupełnym zaskoczeniem, przez co spędzała z nim mniej czasu, który poświęcała na treningi ze swoją trójką. Shikamaru przebywał gdzieś poza Wioską, prawdopodobnie wraz z Temari (choć nie chciał się do tego przyznać). Słowem - każdy z jego przyjaciół był czymś zajęty. Naruto spędzał teraz o wiele więcej czasu na rozmyślaniu. Bardzo brakowało mu Sakury, kiedy wszyscy mówili mu, żeby wreszcie przestał się obwiniać za jej śmierć, nie słuchał. Cały czas wierzył, że ona żyje. Postanowił, że kiedy będzie do tego sposobność, wyruszy w podróż i ją odnajdzie. Lecz z każdą tą myślą w jego głowie pojawiało się pytanie: "Czy warto? Może robię sobie złudną nadzieję? Może to naprawdę koniec?". Sam nie wiedział, co o tym myśleć. Tak więc, pogrążony w rozterce znów przemierzał Konohę. Słońce już było prawie za horyzontem, ludzie wracali do domów, zewsząd rozbrzmiewały radosne głosy, kiedy żony witały mężów lub ewentualnie na odwrót, dzieci uciekały przed rodzicami, nie chcąc wrócić do domu, tylko dalej się bawić, z domostw dobiegały zapachy świadczące o kolacji. Usłyszawszy głośne burczenie z wnętrza swojego żołądka skierował swoje kroki w stronę Ichiraku. Kiedy już coś zje, pójdzie do domu i wyśpi się, skoro o czwartej rano ma zacząć trenować... Rozmyślania Naruto przerwał ostry ból w tyle głowy. Ktoś rzucił do niego kamieniem, który boleśnie odbił się od jego głowy i wylądował na ziemi. Chwilę później rozległ się głośny huk, w powietrze zaczął się unosić dym, a gdy opadł, Uzumaki ujrzał czarnowłosego, piętnastoletniego chłopaka, który stał przed nim szczerząc się całą okazałością swoich zębów.
- Konohamaru? Od kiedy rzucasz w ludzi kamieniami?! - wykrzyknął Naruto masując sobie głowę.
- Szefie, nie pora teraz na narzekanie! Hokage ma dla ciebie specjalną misję! - Poinformował Konohamaru. - I mnie przypadło zadanie poinformowania cię o tym.
- Ta? A jakie to niby zadanie zleciła mi Tsunade-sama?
- Tego, to ja już nie wiem. Masz tylko zjawić się w jak najszybszym czasie w jej gabinecie, gdyż jest to sprawa najwyższej wagi.
Naruto rzucił mu ostatnie spojrzenie, poczym odwrócił się i puścił biegiem w stronę siedziby Hokage. W jego głowie kołatała się tylko jedna myśl: "A jeśli chodzi o Sakurę?". Z zawrotną prędkością wparadował do gabinetu Tsunade, nie zawracając sobie głowy pukaniem. Zdyszany oparł ręce na kolanach i zaczął łapać oddech.
- Ach, Naruto. Miło, że zapukałeś. - Stwierdziła Tsunade, siedząc za biurkiem. W jej głosie słychać było rozbawienie.
- Czy... Są... Jakieś wieści... O Sakurze? - Wydyszał Naruto.
- Przykro mi, muszę cię rozczarować. Nie w tej sprawie cię tu wezwałam. - Tsunade starała się nie zważać na pełną zawodu twarz Uzumakiego. Lecz je również brakowało uczennicy. Ale cóż – rola Hokage nie polega na rozpamiętywaniu przeszłości. - Otóż, Shikamaru został wysłany na specjalną misję, niecały kwadrans temu otrzymaliśmy od niego wiadomość o zwoju, którego poszukują oddziały ANBU większości Wiosek... Na tym zwoju bardzo zależy naszej osadzie. Shikamaru podał prawdopodobne umiejscowienie go i chcę cię wysłać, żebyś sprawdził lub w miarę możliwości nawet przejął zwój i wrócił z nim do Konohy. To bardzo ważne. - Podsumowała Tsunade. Naruto przestał już się dusić i teraz stał i patrzył na nią uważnie.
- A dlaczego Shikamaru nie może tego zrobić? - Spytał. W jego głosie zabrzmiało oskarżenie.
- Shikamaru ma teraz coś zupełnie innego do roboty. - Stwierdziła chłodno Hokage. - Cóż, myślałam, że chcesz wreszcie otrzymać jakąś misję. Ale, mogę ją równie dobrze zlecić komuś innemu...
- Nie, pójdę, oczywiście...
- To załatwione! Wyruszasz natychmiast. Idziesz tam bynajmniej sam, informuj co się dzieje i... - Powiedziała, podawszy mu kartkę z wiadomością od Shikamaru.
Uzumaki już podszedł do drzwi i zamierzał przez nie wyjść. Usłyszawszy słowa Hokage spojrzał na nią przez ramię.
- I uważaj na siebie, Naruto. - Powiedziała dobrodusznie Tsunade. - Nie wiadomo co tam na ciebie czeka...
Blondyn roześmiał się.
- Spokojna głowa! Nie było jeszcze siły, której nie pokonałby Naruto Uzumakiego! Wrócę tu z tym zwojem, choćby nie wiem co! - Wykrzyknął, poczym wyszedł z gabinetu, trzaskając drzwiami, tak, że okna zadrżały.
- Ech, Naruto... ty się nigdy nie zmienisz... - Stwierdziła Tsunade sama do siebie, uśmiechając się w duchu.
Kilkanaście minut później Naruto przeskakiwał już z gałęzi na gałąź, przekroczywszy bramę Konohy. Na jego twarzy igrał delikatny uśmieszek. Znowu na misji...

__________

Straszne? Okropne? Beznadziejne? Głupie? Proszę o krytykę prosto w twarz.
(PeeS, czyli dopisek autorki: ja już nie piszę w tym stylu. Ewoluowałam [Kitsune: Transformacja!] na bardziej rozbudowany i hm... dokładniejszy styl. Ale ten jest podobny. Chociaż nie identyczny...)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shige
Wszechwiedzący kage!


Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 910
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:18, 20 Lis 2007    Temat postu:

Cytat:
"Czy warto? Może robię sobie złudną nadzieję? Może to naprawdę koniec?"

Nie pasuje mi ta myśl do Naruto... xD

Co do opowiadania.
Fabuła - Oryginalnie. Nie powiem, że nie. Czy mi sie podoba? Zaczynając opowiadanie przesunęła mi sie przez głowę myśl czy będzie Sasuke (ajm maniaczka) i...nie było, ale to nie dyskryminuje tekstu w najmniejszym wypadku. Nowa organizacja, nowa postać, nowe życie, NOWA SAKURA. Nigdy nie byłam za pokazywaniem Sakury jako silniej shinobi która wyzwoliła się od myśli o Sasuke (chociaż w większości ludzie takie piszą) więc w tym się nie wybiłaś. Jednak podziwiam pomysł z tą organizacją, z odejściem Sakury.
Gramatyka - No więc tak. Ewoluowałaś? No brawo, ogólnie - dla mnie piszesz ładnie jednak nie urzekająco. Potrafisz opisać wydarzenia, osoby, miejsca jednak brakuje temu wszystkiemu duszy, tego utożsamienia się. Potrzebujesz magii w tekście. Jednak jak już wcześniej powiedziałam - stylowi nic nie mogę zarzucić .
PS. ale powiem szczerze ze do mnie trudno dotrzeć pod względem utożsamienia się ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sakura-life
Chuunin


Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie nie sięga niczyje spojrzenie.

PostWysłany: Wto 21:29, 20 Lis 2007    Temat postu:

Um...
I powiedz mi jak ja mam zacząć, zupełnie omamiona przez Twoje słowa. Pomysł - jedym słowem nie da się określić tego, co dokonałaś w tej części. Naprawdę. Po prostu mnie zachwyciłaś. A wiesz co mi najbardziej wpadło w serce? Ta oblepiona nadzieją tęsknota, która gościła głęboko we wnętrzach dwójki przyjaciół. Ta nieustanna wiara i niezłomność, jaką wydziela z siebie Naruto, a zmiany jakie Sakura przeszła w życiu. I fabuła, która wprost mnie urzekła czymś niespotykanym. Czasem taki komentarz nie wystarcza - wiem. Zdaję sobie z tego sprawę, ale po prostu jakby wyrazić tutaj swoje wszystkie odczucia? Nie pisz, że jest okropne, czy banalne. To jest piękne i na zewnątrz i w środku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitsuki
Student Akademii


Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:45, 19 Gru 2007    Temat postu:

Mm.
Cóż: jeśli chodzi o brak zainteresowania na blogu to ja się wcale nie dziwię. Baaardzo, bardzo często jest przecież tak, że bardzo wartościowe rzeczy mają jednego, góra dwóch czytelników, a głupotami zachwycają się rzesze nastolatków. No i dochodzi fakt, że na początek dałaś dużo opisów. Nie, nie, ja nie mam nic przeciwko temu! Ale bardzo wiele osób to odstrasza.

Sakura, która opuszcza w taki sposób Konohę… hm. Nie do końca to do mnie przemawia. Po tym, jak zostawił ją Sasuke wątpię, żeby pozwoliła wierzyć swoim przyjaciołom w to, że nie żyje, cierpieć i niewykluczone, że obwiniać się o jej śmierć: bo w końcu takie myśli w stylu „gdybym działał szybciej, gdybym był silniejszy to może…” są całkiem naturalne, gdy widzi się śmierć kogoś bardzo bliskiego.

No cóż, w każdym razie można powiedzieć, że pomysł wydaje się być jak na razie oryginalny. Ostatnimi czasy przeszukuję Net wzdłuż i wszerz poszukując ciekawych Ficków o Naruto, a z czymś podobnym jeszcze nigdy się nie spotkałam. Za to z pewnością duży plus.

Styl mi się podoba, choć jedna rzecz wydała mi się nieco zbędna: mianowicie opis ubioru Tanuki. No, ale to takie moje małe, prywatne zboczenie nabyte po tym, jak z pewnych powodów musiałam przeczytać długalachną historię, której motywem przewodnim było to, jak się ubrała i umalowała bohaterka. Tanukiego chyba nie można podejrzewać o makijaż, co? Tak, tak, jestem szalona. Wiem.

O ile wobec początku traktującego o Sakurze jestem raczej nastawiona neutralnie (choć z tendencją wzrostową, udało ci się mnie trochę zaintrygować) o tyle fragment o Naruto bardzo mi się spodobał i zaciekawił. Co to za zwój? Co spotka Naruto na misji? Gdzie się podziwia Shikamaru? Naprawdę jest z Temari? I jestem strasznie ciekawa tych nowych wychowanków Hinaty i tego, jak sobie z nimi radzi;P Ale domyślam się, że to raczej jeśli będzie pokazane, to niezbyt dokładnie.

Do licha, chyba nie polubię członków tej organizacji. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Sakura niespecjalnie do nich pasuje… czy ja coś źle zrozumiałam, czy oni naprawdę na ten przykład po prostu chwytają jakiegoś silnego shinobi? Polują na demony… jej, żeby nie kazali przypadkiem Sakurze złowić Naruto!

Jak na razie wydaje mi się trochę mało kanoniczne, ale i tak mi się podoba. Mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy?

Weny życzę.


Ostatnio zmieniony przez Mitsuki dnia Śro 17:48, 19 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitsune
Legendarny Sannin


Dołączył: 19 Lis 2007
Posty: 2498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: S kąt śtam. xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:17, 31 Gru 2007    Temat postu:

Postanowiłam. Narazie to zostawię, poprawię (Pisałam to dosyć dawno i od tej pory piszę już nieco [bardzo] inaczej) i dopiszę jak tylko znajdę pomysł na dalsze rozwinięcie, a niedługo zamęczę Was czymś zupełnie innym. Bójcie się, mwaaahahaaa! Kituś nadchodzi...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sakura-life
Chuunin


Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie nie sięga niczyje spojrzenie.

PostWysłany: Wto 20:11, 01 Sty 2008    Temat postu:

KITUŚ....
Przerażasz mnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitsune
Legendarny Sannin


Dołączył: 19 Lis 2007
Posty: 2498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: S kąt śtam. xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:00, 02 Sty 2008    Temat postu:

Przerażam... Ja taka mroczna i zła (Jak ktoś woli: "mroHna" i "zUa") Kituuuś... (Ja się zdrabniam, bo "Kituś" brzmi tak "mroooooczniej"! >3 [żart]) Zbliżam się, by zadźgać wszystkich skrzyneeeeczką!
[Wyjaśnienie: W sylwestra z kumpelą powstało mniej więcej coś takiego:
Kit: *Rzuca do niej misiem-maskotką* Misio attaaaaack!
Kei: Tyyy... Zaraz Cię zadźgam patyczkieeem! *Czwyta patyczek od lizaka*
Kit: A ja... ja... *Rozgląda się wokoło. Jej wzrok pada na skrzynkę z płytami. Łapie ją w łapki [inteligentne stwierdzenie].* A jaaa cię skrzyneczką zadźgaaam!]
Taaa... pomijając jeszcze sprawę z żółwikiem (Wojna na żółwiki! Zółwik transformaaacjaaaaa! Żółwik ciasteczkooooo!), akcję z balonami (nadmuchiwałyśmy balony i nimi do siebie strzelałyśmy. Najlepsze akcje poszły później:
Kit: Chidoooooori!!!
Kei: Raaasengaaaaan!!!) oraz wiele innych wariacji. Zwłaszcza z szampanem o północy, co go otworzyć nie umiałyśmy, a jak otworzyłyśmy - zasługa Kei - to korek przeleciał z 10 metrów -_-' Odrzut niezły. Dobrze, że nikt nie ucierpiał.

Nie pytajcie - dwie wariatki się dobrały...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:26, 05 Sty 2008    Temat postu:

Rzeczywiście, bardzo sprytne jesteście ;D Ja osobiście miewam zupełnie inne odpały, kompletnie nie nawiązujące do Naruto. Dobrze jest mieć przyjaciółkę, która podziela zainteresowania, co? ^^
I proszę Cię, nie zdrabniaj się "Kituś", bo Twój nick traci swój cały urok i japońskie brzmienie.
Kiedy ciąg dalszy? Hmmm...^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Fan Fiction. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin