Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Z][M][N] Hokage musi być
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Fan Fiction.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Makoto
Student Akademii


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:17, 26 Lip 2008    Temat postu: [Z][M][N] Hokage musi być

Zaczynam trochę z grubej rury, bo pierwszy temat, ba! pierwszy post i od razu dodaję swoje opowiadanie. Liczę, że mnie nie zjecie.
I mam nadzieję, że tekst sam się obroni.

Przy okazji załatwię drobną prywatę i podziękuję Elle, która mi to forum poleciła. Dle ciebie, moja droga.


Naruto kaszlnął raz i drugi. Piasek zbryzgały czerwone kropelki. Zaklął paskudnie, tak jak nigdy by mu nie pozwoliła Hinata. Na szczęście jej tu nie było. Na szczęście. Naruto uśmiechnął się słabo. Spróbował się podnieść, ale tylko przeorał paznokciami ziemię.
Że też Konoha musiała zostać zaatakowana właśnie teraz… właśnie teraz, kiedy został Hokage. Cholerny świat. Cudowny świat, który podarował mu tydzień dumy i radości. Och… oczywiście, że życie Hokage nie było cukierkowe. Naruto zżymał się na tony papierkowej roboty, zasypiał nad dokumentami i wracał do domu o nieprzyzwoitej porze, ale nic nie było w stanie zagłuszyć tego niesamowitego uczucia, które rozsadzało mu piersi.
A przynajmniej tak myślał, do czasu, gdy Shikamaru złożył mu raport o stanie ich nowej granicy z Krajem Obłoków. To było sześć dni po objęciu stanowiska Hokage.
- Rany… ta granica, to dno, człowieku – obwieścił z cierpiętniczą miną. Wszelkie uprzejmości jak zwykle uważał za zbyt „upierdliwe”. – Po tym jak Raikage przypuścił atak na Oto-Gakure połowa ludzi uciekła w obawie przed wrogą armią. A ci, co zostali, zaczynają donosić…
Jakoś nie szedł mu ten raport, co samo w sobie było dziwne. Shika był mistrzem w podawaniu zwięzłych, konkretnych informacji, dlatego już Piąta bardzo go ceniła. Byłby dawno jouninem, gdyby miał choć krztynę ambicji.
Naruto odsunął na bok papiery i otaksował przyjaciela uważnym spojrzeniem.
- No wyduś to z siebie.
- Cień – odparł Shika lakonicznie.
- Madara?
- Mówiłem, kompletne dno. Ale przecież go zabiliście.
Naruto skrzywił się na samo wspomnienie walki z tym potworem. Zabili go, a jakże. Jednak wedle wszelkiego prawdopodobieństwa już wtedy powinien być trupem, a okazał się diabelnie żywotny.
- Lepiej to sprawdzę.
Shika skinął głową.
- Sasuke już na ciebie czeka.

Uchiha czekał, i owszem, z całym swoim oddziałem, ale jego chłopcy nie nadawali się do niczego. Snuli się na skraju lasu, podobni do półżywych topielców. Chorobliwie bladzi, niemal zielonkawi, dręczeni bólem głowy i mdłościami. Naruto, kiedy tylko ich zobaczył, nie miał wątpliwości co do zasadności alarmu. Tak właśnie reagowali na cień mniej odporni. On sam czuł natrętne łupanie pod czaszką.
Wspiął się na łagodne wzgórze, gdzie obok samotnego, bezlistnego drzewa, kucał Sasuke. Okolica wyglądała okropnie przygnębiająco. Sucha, brunatna trawa ciągnęła się aż po horyzont, gdzieniegdzie upstrzona kikutami wyschłych drzew i krzewów. Błękit nieba wyblakł, przybierając odcień spranych gaci. Nie było też słońca. Olbrzymie połacie ziemi tonęły w cieniu. Kolosalnym. Nic normalnego nie byłoby w stanie go rzucić.
Najgorsza była jednak martwa cisza. Właśnie „martwa”, bo wszystkie żywe istoty umknęły w czystsze rejony.
- I co o tym sądzisz, Wielmożny? – zapytał Sasuke, prezentując najpaskudniejszy z arsenału swoich uśmiechów.
- Dokładnie to, co ty. Mamy kłopot. A jeszcze dwa dni temu prosiłem o coś, co mnie wybawi od papierkowej roboty.
- Baczcie o co prosicie, bo przy odrobinie pecha będzie wam dane… - zaczął Sasuke ironicznie.
- … więc lepiej nie proście o nic – zakończył młody Hokage.
Naruto oparł się o pień drzewa, ale zaraz odskoczył jak oparzony. Cała roślina wibrowała, jakby chciała wyrwać korzenie z oków suchej gleby i uciec jak najdalej. Zaskoczony, spojrzał na trzęsące się spazmatycznie, łyse konary.
- Jak ty tu wytrzymujesz?
Sasuke wyszczerzył zęby, otrzepał dłonie i wstał jednym, sprężystym ruchem.
- Diabli swego nie biorą. Ale lepiej byłoby, gdybyś pozwolił nam się wycofać w mniej skażony rejon. Tu i tak nikogo już nie ma, a moi chłopcy długo nie pociągną.
Uzumaki skinął głową. Tak, tak właśnie powinien zrobić. Gestem przywołał nie więcej niż czternastoletniego chuunina, bladego, ale jeszcze trzymającego się na nogach.
- Wrócisz do Wioski i zaniesiesz Shikamaru rozkaz, by ogłosił powszechną mobilizację. Każdy shinobi zdolny do walki ma się tu stawić najpóźniej za trzy dni. W Konoha ma pozostać jedynie minimum niezbędne do zapewnienia osadzie bezpieczeństwa.
- Tajest.
Chłopiec oddalił się szybko.
Naruto zmarszczył brwi i taki już pozostał – posępny jak gradowa chmura. Nie minął tydzień, a on musiał rzucić na szalę życie wszystkich swoich ludzi.

To był Madara, nie mylili się. Sukinsyn jakoś przeżył ich poprzednie starcie. Przez dziesięć lat lizał rany jak pies, po cichu. Ze starych popleczników nie zostało mu wielu, bo zaledwie Konan i Kapusta. Za to miał nowych. A na Orochimaru zdobył sporo „żywego inwentarza” – wojowników ulepszonych Przeklętą Pieczęcią.
Naruto walczył w pierwszym szeregu, co Shikamaru nazwał „bezsensowną bohaterszczyzną”, a Uzumaki „swoim zasranym obowiązkiem”. I oczywiście zdania nie zmienił.
Teraz leżał, czując jak uchodzi z niego chakra i życie. Umierał w pierwszej linii, dalej niż zdołał dojść którykolwiek z jego ludzi. Umierał z uśmiechem, pewien, że jeśli Madara nie zginął po tym ostatnim ciosie, to Sasuke go znajdzie i dobije. Na pewno. Tym razem skończą z nim raz na zawsze.
Czy ja byłem dobrym Hokage? – pytał sam siebie. Czy byłem dobry, choćby i przez tydzień? Zasłużyłem na tytuł? Naprawdę byłem taki, jaki Hokage musi być?
A JAKI TWOIM ZDANIEM MUSI BYĆ HOKAGE?
- Zdychasz, draniu – szepnął Naruto z satysfakcją.
RAZEM Z TOBĄ, KOCHASIU. TO JAK, ODPOWIESZ MI, ZANIM OBAJ SIĘ PRZEKRĘCIMY?
- Odpowiem – sapnął Naruto, ale milczał długo. Myślał. – Hokage musi być twardy.

- Aaaghrrr! Aaaa…!
Wrzaski niosły się po całym oddziale, jakby to nie był szpital, ale izba tortur. Naruto wił się na kozetce w sterylnie czystej sali, a wokół niego krążyło kilkanaście osób. Tsunade, klnąc jak portowy pijus, sprawdzała odczyty na skomplikowanej aparaturze, a pobladła Sakura ocierała mu pot z czoła.
- Dlaczego to zrobiłeś, głuptasie? – pytała troskliwie, pochylając się nad nim.
- Ja-aaaauuł! – słowa przerodziły się w kolejny okrzyk bólu. – Musiałem – syknął przez zaciśnięte zęby.
Pierwszy raz stracił przyrodzoną gadatliwość.
- Aaach, musiałeś? – ledwo powstrzymała się, by nie warknąć, Tsunade. – Wiedziałeś przecież, że ponowne użycie tej techniki może kosztować cię utratę ręki.
Piąta naciągnęła rękawiczki.
- Uhm. Ale muszę być najlepszyyyyaaaoouu…! Żeby zostać Hokage.
Więcej już nie mówił, tylko zaciskał szczęki, by nie wyć potępieńczo. Prawa ręka rwała go nieludzkim bólem, jakby wbiło się w nią tysiące igieł. Co po części było prawdą.
Tsunade popatrzyła na niego ze szczególną mieszaniną matczynej troski i dzikiej furii oraz najzwyklejszego niedowierzania. Mały, nieodpowiedzialny głuptas. Nie potrafiła się na niego gniewać.
- Świetnie – rzuciła twardo, pozbywając się resztek wzruszenia nie licującego z urzędem Hokage. – W takim razie teraz pokaż, że jesteś twardy. Zapewniam cię, że to niezbędna cecha Hokage.

OCH… Z BYCIEM TWARDYM NIGDY NIE MIAŁEŚ PROBLEMÓW, stwierdził Lis. NAJBARDZIEJ UPARTY, TWARDOGŁOWY NINJA WIOSKI UKRYTEJ W LIŚCIACH. NAWET GDY ZBIERAŁEŚ NAJGORSZE CIĘGI, NIE CHCIAŁEŚ SIĘ PODDAĆ. WALCZYŁEŚ DO KOŃCA, CHOĆ OBRYWAŁEŚ W TYŁEK… A JA Z TOBĄ.
- A żebyś wiedział, Pchlarzu – sarknął Naruto, przewracając się na bok, starając się nie urazić zwichniętego ramienia. – Jestem z tego dumny. Gdyby nie mój upór, do niczego bym nie doszedł.
TAAK?
-Tak. Hokage musi być uparty.

- Jesteś uparty jak osioł. Jak stado osłów – warknął Sasuke.
Ledwo trzymał się na nogach, podrapany, brudny i krańcowo wyczerpany. Nawet jego krwistoczerwone oczy zmatowiały, kiedy próbował posłać Uzumakiemu mordercze spojrzenie.
- Wracaj – sapnął Naruto. – Wracaj, wracaj, wracaj – powtarzał jak mantrę, z każdym słowem robiąc krok w stronę przyjaciela. – Wracaj! – ryknął mu wprost do ucha, trzęsąc nim z całej siły.
Sasuke odwrócił wolno głowę.
- Uparty idiota – syknął, ale na Naruto nie zrobiło to żadnego wrażenia.
- Nie po to ścigałem cię przez pół świata, nie po to wybiłem prawie całe Akatsuki, nie po to omal nie straciłem ręki, nie po to przez tydzień znosiłem trajkot Karin, nie po to Juugo niemal wyrwał mi kręgosłup, NIE PO TO, wreszcie, zabiłem twojego prawujaszka, żebyś ZNÓW ODSZEDŁ.
- To ja go zabiłem – przypomniał Sasuke.
Naruto był tak pochłonięty wygłaszaniem tyrady, że nawet się nie kłócił.
- Wrócisz do Konohy, choćbym cię miał spętać jak prosię. Nawet, jeśli miałbym cię ciągnąć w zębach.
- Uparty idiota – mruknął Sasuke pod adresem przyjaciela. – Wrócę.
Kiedy później, dużo później, wracali do Konohy po jednej ze wspólnych misji, Uchiha wyhamował gwałtownie na jednym z drzew na skraju lasu. W świetle księżyca błysnęły zęby, kiedy rozciągnął usta w leniwym grymasie.
- Wiesz kim bym był, gdybyś się wtedy tak nie uparł?
Naruto rzucił mi ciekawskie spojrzenie, ale nie odezwał się ani słowem. Nie chciał przeszkadzać Sasuke w jednej z nielicznych chwil szczerości, o których Sakura mawiała, że „częściej na pustyni pada deszcz, niż Uchiha się przed kimś otwiera”.
- Cholernym sukinsynem.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę – stwierdził Naruto i zeskoczył na ziemię, błyskając na odchodnym drapieżnym uśmiechem.
Wrócili do wioski kwadrans później, każdy z kilkoma dodatkowymi siniakami.

Cichutki, pełen złośliwej satysfakcji chichot Lisa rozbrzmiał w głowie Szóstego Hokage.
PAMIĘTAM… WTEDY DALIŚMY RADĘ MADARZE. CHYBA SIĘ STARZEJESZ.
-Ja?! – oburzył się Naruto. – To ty jesteś starszy niż Świątynia Ognia! – rzucił wściekle i zaniósł się rwącym kaszlem. Na ustach została mu krwawa piana.
WŁAŚNIE. KILKA LAT W TĄ CZY W TAMTĄ NIE ROBI MI RÓŻNICY. LEPIEJ POWIEDZ JAKI TO JESZCZE MUSI BYĆ HOKAGE, dorzucił pojednawczo.
- Hokage… Hokage musi być stanowczy.

Mieszkanko Sakury było małe, ale urządzone ze smakiem i przytulne. Przede wszystkim przytulne oraz odrobinkę zagracone. Na wszystkich wolnych powierzchniach piętrzyły się stosy medycznych podręczników, a ściany obwieszone były zdjęciami. Pani domu robiła świetną herbatę, którą chwalił nawet Sasuke – choć rzadko. Naruto był tu częstym gościem, szczególnie ostatnio niemal codziennie okupywał fotel-poduchę upchnięty w kącie pokoju.
I zawsze mówił to samo, z nosem w kubku herbaty.
- Ja jej nigdy tego nie powiem.
Zbolała mina przestała robić na Sakurze wrażenie po siedemnastym razie. Po dwudziestym trzecim zapytała wreszcie, dlaczego. Wciąż jednak nie uzyskała ostatecznej odpowiedzi.
- Nie powiesz, rozumiem – uśmiechnęła się pod nosem, siadając naprzeciwko Uzumakiego i podwijając pod siebie nogi. – Nie dlatego, że nie kochasz Hinaty. I nie z powodu braku śmiałości. Nie chodzi o to, że nie masz okazji ani pewności, czy ona czuje to samo. Więc dlaczego?
Naruto posłał jej zrezygnowane spojrzenie i oznajmił z westchnieniem:
- Nie powiem Hinacie, że ją kocham, bo ilekroć próbuję, ona mdleje.
Sakura pokiwała poważnie głową, choć dusiła się od tłumionego śmiechu. Naruto w pewnych sprawach był wciąż jak dziecko.
- Rozumiem. Wiesz, myślę, że jesteś za mało stanowczy.
Mając w pamięci tą nie do końca zrozumiałą radę, Naruto umówił się na spotkanie z Hinatą. Z początku wszystko szło dobrze – dziewczyna dostała spazmów tylko raz, kiedy złapał ją niespodziewanie za rękę – ale gdy zamierzał wyznać jej swoje uczucia, znów zaczęła omdlewać.
- Nie, Hinata, nie mdlej – powiedział stanowczo, lekko nią potrząsając, a dziewczyna („O, bogowie!”) nie zemdlała.
Zachęcony sukcesem kontynuował swoje wysiłki.
- Spójrz na mnie – poprosił. („O rany, to naprawdę działa! Sakura, ja cię ozłocę!”).
Ujął jej twarz w obie dłonie i patrząc jej prosto w oczy, powiedział poważnie:
- Kocham cię.
- Ja też cię kocham, Naruto-kun – odparła Hinata.
I nawet się nie zaczerwieniła.

WIESZ, PRZEZ CHWILĘ MIAŁEM NADZIEJĘ, ŻE JEDNAK STRACI PRZYTOMNOŚĆ.
- Złośliwa bestia.
DZIĘKUJĘ ZA KOMPLEMENT, zachichotał Lis. MASZ MI COŚ JESZCZE DO POWIEDZENIA?
- Zapchlona, ryża kita.
Przez chwilę milczeli obaj, zgodnie udając, że są na siebie śmiertelnie obrażeni.
DOŚĆ JUŻ ZWIERZEŃ?
- Niedoczekanie twoje – warknął Naruto. – Zagadam cię na śmierć!
CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ. CO JESZCZE WYMYŚLIŁEŚ?
- Hokage musi być odpowiedzialny.

Jego pierwsza misja w randze jounina, jako dowódcy oddziału. Pierwsza, na której był odpowiedzialny nie tylko za siebie. Zadanie miał całkiem proste: sprawdzić doniesienia o dwóch nieznanych shinobich, widzianych w pobliżu Konohy. W razie wrogiej postawy, pojmać i doprowadzić do wioski. Zlikwidować jedynie w ostateczności.
Jego oddział nie był jedyny. Dwa inne prowadzili Neji i Shika. Mieli otoczyć nieznajomych, tak by w razie wywiązania się walki tamci nie mogli umknąć. Grupa Naruto pierwsza natknęła się na „cel” w pobliżu niewielkiej osady. Dwójka okazała się dezerterami z Oto-Gakure, wygłodniałymi i zdecydowanymi na wszystko – inaczej nie rabowaliby żywności wieśniakom.
Naruto w pierwszej chwili chciał ruszyć na nich natychmiast, zaatakować i dopiero później martwić się konsekwencjami. Powstrzymał go widok dygocącej lekko Akemi, mnącej nerwowo rąbek bluzki. Jedenastoletnia dziewczyna i jej o rok starszy towarzysz pierwszy raz byli na tak poważnej misji. Oprócz nich miał w oddziale świeżo awansowanego chuunina i drugiego, posiadającego już niejakie doświadczenie. Atak przy takim rozkładzie sił nie wchodził w rachubę.
- Akemi – szepnął, gestem nakazując reszcie wycofanie się z punktu obserwacyjnego. – Masz najlepszą orientację w terenie, więc będziesz miała za zadanie znaleźć oddział Shikamaru i przekazać im wszystkie zebrane przez nas informacje. Kiedy Nara wymyśli plan działania, wrócisz do nas i nam go przekażesz.
- Tajest! – zameldowała dziewczynka z entuzjazmem i już jej nie było.
- Ale jak to, Naruto-sensei? – zdziwił się dwunastoletni Yasushi. – Przecież tamci ludzie cierpią i właśnie tracą swój dobytek. Nic nie zrobimy?
- Zrobimy – zapewnił go Uzumaki. – Jak tylko będziemy mieli plan i wsparcie. Sami nie damy sobie rady.
- Damy, damy! Ja zajmę się tym chudym, ty, sensei, tamtym wysokim i załatwimy ich w jedną chwilę!
- Poczekamy, Yasushi – uciął Naruto.

CHCIAŁEŚ WTEDY RZUCIĆ SIĘ NA SHINOBI Z OTO, CHOĆBY I W POJEDYNKĘ.
- Chciałem – przytaknął Naruto.
COŚ SIĘ ZROBIŁ TAKI LAKONICZNY? NIC JUŻ MI NIE POWIESZ, MÓJ HOKAGE?
- A żebyś wyliniał.
TAAA… MNIE TEŻ BĘDZIE CIEBIE BRAKOWAĆ.
- Spotkamy się w piekle.
GDZIE TAM. ZŁOTY CHŁOPCZE, TY TRAFISZ MIĘDZY GOŁĘBIARZY, DOSTANIESZ AUREOLKĘ I SKRZYDEŁKA… I BĘDZIESZ POPYLAŁ W BIAŁEJ KIECCE.
- Nie będę za tobą tęsknić – oświadczył buńczucznie Naruto, choć nie był pewny, czy mówi szczerze i wolał się nad tym nie rozwodzić. – Ale będę tęsknić za nimi. – Zrobił nieokreślony gest ręką, ale obaj wiedzieli, o kogo mu chodziło. O rodzinę. Przyjaciół. – I wiesz, co ci jeszcze powiem, Pchlarzu? Wkurzasz mnie, jak zawsze. A Hokage musi być opanowany.

Jeśli był ktoś, kto umiał uspokoić Naruto, to była to Hinata. Bywały takie wieczory – wiele wieczorów – kiedy siadali na tarasie swojego domku i po prostu byli ze sobą. Bez zbędnych słów, bo to właśnie Hinata, nauczyła go milczeć. Daleko mu jednak było do opanowania i spokoju, kiedy Hinata rodziła ich pierwsze dziecko.
Nikt też nie mógł powiedzieć, które z państwa Uzumakich krzyczało tego dnia głośniej.
Szpitalny korytarz przed porodówką był pusty, nie licząc dwóch mężczyzn oczekujących pod drzwiami, nad którymi paliła się niewielka lampka.
- Niekompetentni idioci – burczał Naruto, krążąc po sterylnie czystym linoleum. – Bezduszni partacze.
- Zamilcz – poradził mu „przyjacielsko” Sasuke.
Zza drzwi dobiegł krzyk Hinaty.
- Słyszysz?! Słyszysz! Ta banda sadystów się nad nią znęca!
- Ja się nad tobą znęcę, jeśli się zaraz nie opanujesz – zagroził całkiem realnie Uchiha, wodząc wzrokiem za przyjacielem.
Nie przyznałby się nawet na torturach, ale też się denerwował. Kunai błyskał w jego dłoniach.
Po kolejnym krzyku Hinaty, Naruto rzucił się do drzwi i łomotał w nie tak długo, aż pojawił się w nich wymęczona twarz Sakury.
- Czy ty nie możesz nic dla niej zrobić?
- Mogę – rzuciła dziewczyna, patrząc na niego morderczym wzrokiem. – Mogę poprosić Sasuke, żeby cię zrzucił ze schodów! Albo lepiej sama to zrobię. Przynajmniej Hinata będzie rodzić w spokoju.
Sakura zatrzasnęła drzwi. Naruto odwrócił się na pięcie i napotkał zimne spojrzenie przyjaciela. Tylko niespokojnie wirujący w jego palcach kunai burzył obraz chłodnego opanowania.
- Posadź dupę na krześle i się uspokój.
Naruto poszedł za jego radą. Wytrzymał półtorej minuty, do następnego krzyku swojej żony. „Już nigdy ci tego nie zrobię. Obiecuję dożywotnią abstynencję – składał w myślach śluby czystości. – A z położną jeszcze się policzę!”
Kwadrans później Sasuke był naprawdę bliski spełnienia prośby Sakury, ale właśnie wtedy jej blada buzia znów pojawiła się w drzwiach, rozjaśniona spokojnym uśmiechem.
- Masz syna, Naruto.

PAMIĘTAM TO DOSKONALE. STRASZNIE ZABAWNIE SIĘ WŚCIEKASZ.
-Wcale nie było mi wtedy wesoło, Pchlarzu – syknął Naruto, bo ból ścisnął mu pierś.
Zaraz jednak uśmiechnął się na myśl o synu, który niedawno zaczął stawiać pierwsze, niezdarne kroki, a na widok ojca krzyczał radośnie: „Tuś! Tuś!”
NIE ROZTKLIWIAJ SIĘ, ROBISZ SIĘ SENTYMENTALNY JAK STARA BABA. A TERAZ POZWÓL MI ZDYCHAĆ W SPOKOJU.
Naruto nie odpowiedział. Jego myśli wciąż krążyły wokół jednego.
- Hokage musi też być… musi być…
Poczuł, że skończyły mu się pomysły. To wszystko, tylko tyle? Myśl, głąbie, mówił sobie, ale jakoś nic więcej nie przychodziło mu do głowy. Hokage musi być… Hokage musi być…, powtarzał jak mantrę.
I nagle zrozumiał.
- Hokage musi być i już. Po prostu. – Rozkaszlał się, plując krwią, ale w jego oczach zapaliły się błyski determinacji. – Obudź się, ty zapchlona, liniejąca, ryża kito!
NIE DASZ MI TAK PO PROSTU UMRZEĆ, CO?
- Ani mi się śni! Dawaj mi tą swoją dziką chakrę i zmywajmy się stąd. Mamy jeszcze sporo tyłków do skopania.
CZEKAŁEM NA TO.


Ostatnio zmieniony przez Makoto dnia Sob 19:18, 26 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitsune
Legendarny Sannin


Dołączył: 19 Lis 2007
Posty: 2498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: S kąt śtam. xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:34, 26 Lip 2008    Temat postu:

O KU_WA.

Cudowne.
Chociaż zakończenie, konkretnie trzy czy cztery ostatnie zdania wydają mi się mało dobitne, jak na zakończenie takiego opowiadania. I też Kyuubi jakiś taki wykazujący małą wolę przetrwania.
W książce, którą ostatnio czytałam pisało o implantach-pasożytach, które chcą utrzymać człowieka jak najdłużej przy życiu, obdarzając go niezwykłymi umiejętnościami, konkretnie pobudzając ciało człowieka do nadludzkich odruchów. Podobnie jak, przypuszczam, demony w Naruto. I brakowało mi tej determinacji do przeżycia za wszelką cenę u lisa, de facto pozbawionego możliwości życia na wolności, zamkniętego w osobie Naruto i chcącego wciąż się wyrwać, by otworzyć pełnię swej mocy.
Ale mimo wszystko podziwiam. Wspaniałe.

Dlaczemu ja nie umiem tak genialnie pisaaaać...! TT___________________________TT
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:09, 26 Lip 2008    Temat postu: Re: [Z][M][N] Hokage musi być

Reakcja pierwsza: Kiaaaaaaaaa! *_*
Reakcja druga: Bezlitosne drzewo? Oo
Reakcja trzecia: Jaka Kapusta, do cholery?! Widać, że nie jestem z mangą za pan brat... Któż to?

Ogólnie rzecz ujmując: Jak ci już kiedyś mówiłam, będę wielbić wszystko, co wyjdzie spod twojego pióra. piszesz rewelacyjnie. Co prawda, dostrzegłam parę zbędnych przecinków, ale nie ujmuje to uroku opowiadaniu. Bardzo fajnie to przedstawiłaś. Rozmowę Naruto i Tego Cholernego Pchlarza (te dialogi- bezcenne! XD) i scenki jako uzasadnienia. Świetne.

A to jest tekst roku, po prostu!
Makoto napisał:
GDZIE TAM. ZŁOTY CHŁOPCZE, TY TRAFISZ MIĘDZY GOŁĘBIARZY, DOSTANIESZ AUREOLKĘ I SKRZYDEŁKA… I BĘDZIESZ POPYLAŁ W BIAŁEJ KIECCE.


Bardzo dziękuję Ci za dedykację :*

A co do ciebie, Kitku, słonce moje najjaśniejsze... Jak jeszcze raz usłysze, iż waćpanna pisac nie umie, to zamienię się w ZUO wcielone (Choć z drugiej strony... Już nim jestem, mwehehehehe!) i ogolę waćpannę na łyso!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Legendarny Sannin


Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 3559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sprzed kubka z czarną herbatą.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:42, 26 Lip 2008    Temat postu:

Ja pierdziu *_____*

O.R.G.A.Z.M.

To...to było tak niesamowite...tak mnie wciągnęło...aż brak mi słów.


Jak Blood pisze "orgazm" tzn. że jej się podobało. Nawet bardzo.


Ostatnio zmieniony przez Bloody dnia Sob 22:43, 26 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:21, 27 Lip 2008    Temat postu:

Zjemyyyyyy xD My jesteśmy zUeeeee...
Prawda, El?
Bo widzisz, ona jest wyjątkowo zła. Ten nasz Elutek, to jest diabeł w spódnicy normalnie xD

Ale ad rem...
KYYYYYYYYYYAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!
Umrę normalnie z eufori! ^____________^
Tekst świetny, ale czego można się było spodziewać?
Tak jak El, wielbię, miłuje i kocham wszystko, co piszesz.
Chichotałam praktycznie cały czas, gdy czytałam.
Bosko Ci to wyszło! Tekst był niesamowity i taki... taki, że aż sama nie wiem jak to określić ^^"
W każdym razie, mam nadzieję, że coś jeszcze napiszesz xD

Powiedzcie, niezłego mam kochanka xDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Makoto
Student Akademii


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:39, 27 Lip 2008    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie pochwały. Pragnę jedynie nadmienić, że to niewychowawcze i moje rozbuchane, grafomańskie ego napęcznieje z dumy. Zupełnie nieuzasadnionej

Cytat:
Zjemyyyyyy xD My jesteśmy zUeeeee...


Ostrzegam, Hibari, jestem strasznie łykowata;D

A Kapusta, to miał być Zetsu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:43, 27 Lip 2008    Temat postu:

A tam, doprawimy, podgotujemy, wcześniej napasiemy jakimś dobrym jadełkiem i będziesz w sam raz xD

Nie ma za co dziękować. Należy się ^^

Makoto, weż no wleź na cboxa!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aimi
Rdzeń ANBU


Dołączył: 06 Mar 2008
Posty: 1290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:50, 27 Lip 2008    Temat postu:

Ari:Kura fela no!! Super opowiadanie... Znaczy się... ZAJEBIASZCZE!!![lepiej pasuje].. Właź na cbox'a!!!!!!!

KAPUUUSTA!! XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:46, 27 Lip 2008    Temat postu:

W spódnicy? W jakiej spódnicy?! Spódnica tylko w zimie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Legendarny Sannin


Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 3559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sprzed kubka z czarną herbatą.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:54, 27 Lip 2008    Temat postu:

Czemu w zimie? O_O''
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitsune
Legendarny Sannin


Dołączył: 19 Lis 2007
Posty: 2498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: S kąt śtam. xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:00, 27 Lip 2008    Temat postu:

Ale ja prawdę mówię, Ell. Nie umiem pisać. TT___________TT W porównaniu z Tobą i innymi wspaniałymi pisarkami tutaj to na pewno. A jak staniesz się zUem wcielonym, to przykro, ale ja nie dam siem i Ciem buyskaficami porażeeeem! A włosy Kitka są nierusz. >___>

Kapuśta to gowa puśta, o. ^^
A Zetsu jest dwukolorowy i ma lamperię zamiast oczów, o.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Legendarny Sannin


Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 3559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sprzed kubka z czarną herbatą.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:07, 27 Lip 2008    Temat postu:

Kits, mniejszymi, mniejszymi xD
Tosz to w 6-ścio krotnym przybliżeniu widać ^^

Kits, umiesz pisać i.! (<-- kropka! xD)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:38, 27 Lip 2008    Temat postu:

Bo w zimie najfajniej sie w spódnicy łazi^^

Kitka, ja naprawdę zaraz zrobię ci krzywdę.
Zaliści, zapomniałabym- co z notką na SU? ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:06, 27 Lip 2008    Temat postu:

O to samo chciałam spytać! Wiesz, nee-chan, ile to już miesięcy?! Pół roku! PÓŁ ROKU! A właściewie prawie 7 MIESIĘCY!

Elciu, chodziło mi o to, że raprezentujesz płeć piękną. Przeważnie diabeł utożsamiany jest z mężczyzną, co jest błędem, gdyż ponieważ iż facet do tego się nie nadaje xD Kobieta to co innego xDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:08, 27 Lip 2008    Temat postu:

Facet nie może być mroczny, bo mroczna osoba nie może być żałosna. A Faceci są niestety tacy. Kobieta sama w sobie jest ideałem^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:19, 27 Lip 2008    Temat postu:

O właśnie! Może być uosobieniem zUaaa.. Może zwodzić, uwodzić, owijać sobie wszystkich wokół palca xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:31, 27 Lip 2008    Temat postu:

Dobra, to ja to kupuję. jestem złem wcielonym, bez niczego potrafię opętać faceta, zniszczyć, uwieść, rozkochać. I to wszystko z uśmiechem na ustach^^
Racj,a facet się nie nadaje na zUo wcielone. Brak mu finezji...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:32, 27 Lip 2008    Temat postu:

I fantazji! Nie ma takich pomysłów jak kobieta. Typowy prymityw..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewelajna
Legendarny Sannin


Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 2603
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ostatnia szara komórka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:41, 27 Lip 2008    Temat postu:

Łał. To znaczy, podobało mi się.
Jak już napisały dziewczyny - świetnie wyszłyCi dialogi i sama fabuła jest bardzo ciekawa. Lekko się czyta, masz ciekawy styl.
Nie spodziewałam się... ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:53, 27 Lip 2008    Temat postu:

Facet są zbyt prości. Łatwo przewiduje się następny krok. Prawdziwe zUo wcielone jest nieprzewidywalne i samo w sobie zUe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kayko
Student Akademii


Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: warszawa

PostWysłany: Nie 22:08, 27 Lip 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podobało, przyjemnie się czyta, nie można się oderwać ;D
Na prawdę rewelacyjne, gratuluje pomysłu( zresztą genialny )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:47, 28 Lip 2008    Temat postu:

A co ja będę się wysilać - po prostu ŚWIETNE.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GaGa
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 2929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:20, 28 Lip 2008    Temat postu:

Cudowne.
Niesamowite.
KYAAAAAAAAAAAAA!
(Jak się uspokoję to napiszę więcej ^^")
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose
Rdzeń ANBU


Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Konoszy ;o
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:17, 29 Lip 2008    Temat postu:

Zatkało mnie.
Po prostu świetne.
*_______*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:43, 02 Sie 2008    Temat postu:

"Błękit nieba wyblakł, przybierając odcień spranych gaci."
Już Cię lubię.

Mam parę uwag, dotyczących sposobu pisania wspomnień Naruto... Może powinnaś je zaznaczyć kursywą czy czymś takim?

I najważniejsze.
Powiem szczerze, że... nie doczytałam do końca.
Po prostu zabrakło mi siły i chęci... znudziło mnie. o_O
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Fan Fiction. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin