Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[NZ][2] Siedem dni do szaleństwa.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:16, 14 Cze 2009    Temat postu: [NZ][2] Siedem dni do szaleństwa.

Chyba oszalałam, że to wklejam. Ale dobra. Tak jak miałam pomysł na prolog, to dalej poleci na spontana. Zobaczymy, że wyjdzie coś sensownego. XD

Od Siotry o Siostrach, dla Sióstr. Kocham.

_____


Prolog


- Czuję się tu trochę nie na miejscu – mruknęła Eve, posępnie rozglądając się po komnacie. Blask świec refleksami odbijał się od ciemnych aksamitnych kotar i złotych pucharów, sprawiając, że to zimne pomieszczenie stawało się odrobinę cieplejsze. Długie stoły uginały sie od znajdujących się na nim dóbr, których z każdą chwilą przybywało. W powietrzu roznosił się zapach świeżo upieczonego dzika i krwi, której strumienie lały się nieprzerwanie. Przez okno sączyło się światło księżyca, oświetlając tańczące pary. W kółko i w kółko, jak lalki w pozytywce. Złote kandelabry pyszniły się na smutnych, marmurowych ścianach jakby chciały pokazać, że w tym zamku jednak jest życie. Prawdziwe, radosne. A nie jego marna imitacja, którą tak wielbili tancerze.
- Za to można powiedzieć, że Namiś jest w swoim żywiole – zaśmiała się cichutko El, unosząc do ust puchar z winem. Klejnoty na jej palcach zaiskrzyły zwodniczo. Nie cierpiała całego tego przepychu. Ciężkie suknie z uwierającym gorsetem, niewygodne buty i przesadne ozdoby były tym, czego najbardziej nienawidziła w żywocie Wampira. Natomiast jej najmłodsza siostra właśnie to kochała najbardziej. Co tu dużo mówić, Namida była, jakby to określić, niewinną femme fatale. Rozdawała lekkie uśmiechy wszędzie, gdzie się znalazła, a błysk w jej oczach sprawiał, że nikt nie przechodził obok niej obojętnie. Dzięki swojej z pozoru delikatnej naturze była wpuszczana do najwęższych kręgów i zawsze znała najświeższe plotki i doniesienia. Doskonale grała swoją rolę. W przeciwieństwie do swojej starszej siostry, Grabarz, której nawet surowe wymogi etykiety nie zmusiły do założenia sukni. Teraz stała oparta o marmurową ścianę i wodziła wzrokiem po zebranych wampirach. Każdy z takim samym sztucznym uśmiechem, taką samą niepewnością w oczach. Ale tylko wytrawny obserwator mógł to zauważyć. Dla kogoś z zewnątrz był to po prostu kolejny bal. Ale nie, Siostry wiedziały, że ten był niezwykły, inny. Mający bardzo duże znaczenie nie tylko dla nich trzech, ale obydwu znajdującym się na nim klanów. Jednak żaden z zebranych nie chciał się tu znaleźć. One również.
- Niech przysłowiowa cholera trafi miłościwie nam panującą Lilith... – dodała Grabarz, wzdychając ciężko. – Elutku, możesz mi jeszcze raz wyjaśnić, dlaczego właściwie dałyśmy się tu zaciągnąć?
- Bo nasza szanowna władczyni miała dość wojen między naszym Klanem, a Klanem Dohora. Nie mogła pozwolić, by dwa najstarsze i najważniejsze Klany się powyżynały się w tej bezsensownej wojnie, na której mocno ucierpiał nie tylko skarb państwa, ale również handel z innymi frakcjami. – Znudzonym głosem odpowiedziała Lu.
- Recytujesz traktat pokojowy? – Odezwał się wesoły głos zza ich pleców i z cienia wyłoniła się Namida. Obdarzyła je leniwym uśmiechem i również wbiła wzrok we wrzaskliwą hałastrę. – Kto by się spodziewał, nie...?
- Ta.... – Mruknęła Grabarz. – Zmuszeni do pokoju. Co za przeklęta farsa. Lilith nie powinna się była wtrącać i tyle wam powiem. Powinnyśmy rozwiązać to raz na zawsze, za pomocą miecza i już. Wszytko by było jasne i klarowne! – Dodała, ściskając rękojeść sztyletu przytwierdzonego do paska.
- Ciszej, Eve! Wiesz co grozi na podważanie rozkazu królowej, nie? Więc przestań się pieklić, bo nie chcę stracić siostry! – Ofuknęła ją Elle scenicznym szeptem, nerwowo rozglądając się dookoła.
- A weź tak tego nie przeżywaj... Naprawdę wierzysz, że są ty jacyś szpiedzy z Dworu? Bo ja nie bardzo. – Odpowiedzią El było tylko gniewne spojrzenie. Z jednej strony wiedziała, że siostra ma racje, jednak z Lilith nigdy nic nie było wiadomo. Co prawda, ojciec stanowczo bronił obcym wstępu do zamku, ale nigdy nie było wiadomo, jak szczur się prześlizgnie.
- A słyszałyście najnowsze wieści? – Wtrąciła się milcząca dotąd Mids, odrywając wzrok od tańczących par, jakby nie słyszała wcześniejszej wymiany zdań. – Przyszły dosłownie przed chwilą, zostałam w tej sprawie wezwana do ojca.
- Jakie wieści? – Znudzonym głosem spytała Eve.
- Od królowej.
- No nie, mało jej jeszcze? – Jęknęła El, ze zrezygnowaniem kręcąc głową. Ich władczyni była absolutnie nieprzewidywalna. Gdy zasiadła na tronie, wprowadziła żelazne reguły, utrzymujące kapryśną arystokrację w ryzach. Rządziła mocną ręką, krwawo tłumiąc wszelkie bunty czy nieposłuszeństwa. Na wewnętrzne spory klanów nie zwracała uwagi. Jak dotąd. Jednak niektóre jej decyzje były po prostu komiczne. Tak samo jak obsesja na punkcie liczby trzy. Były trzy najwyższe urzędy, trzy władze sądownicze, trzy klasy, co trzy lata wybierano Dworskich Doradców, każdy klan musiał mieć trzy ośrodki handlu i były trzy uroczystości, na których obecność była obowiązkowa.
- Widocznie mało, bo zażyczyła sobie, by wysłać na Dwór po trzech przedstawicieli z klanu naszego i Dohora. Żeby łaskawie mogła pobłogosławić zawarte między nami porozumienie i życzyć nam spokojnych i obfitych wieków.
Siostry westchnęły ciężko.
- Kto idzie?
- My, oczywiście. Ojciec uznał, że poradzimy sobie z tym najlepiej i najtaktowniej. No i najszybciej, oczywiście. Doskonale wie, że Lilith nienawidzi czekać.
- No to trzeba się szykować na wyprawę. – El aż podskoczyła radośnie. Już dawno nie wędrowała z siostrami, a kochała to całym sercem. Niestety, gwałtowny wybuch wojny skutecznie ukrócił ich włóczęgowskie zapędy.
- Nie ciesz się tak, kochanie – uśmiechnęła się ironicznie Namida. – Chyba nie słuchałaś mnie uważnie. Powiedziałam, że z klanu Dohora także mają iść przedstawiciele. I mamy dotrzeć tam razem, w całości.
Grabarz zerknęła na siostrę i zachichotała diabelsko.
- Chyba się domyślam, kto został wytypowany. Ja tam nie mam nic przeciwko temu, przynajmniej będzie naprawdę wesoło.
- Oj, tak. Nuda bynajmniej nam nie grozi. – Namida wymieniła z nią porozumiewawcze uśmiechy.
- Nie mów mi, że... – Zamarła w pół gestu Lu, wodząc wzrokiem od jednej do drugiej. Miała wręcz dziką nadzieję, że jej obawy się nie ziszczą.
- Ależ tak. Doskonale się domyślasz, cara. Idzie z nami Shawn Derdingham i jego dwaj kuzyni.
- Oszaleję... Niech Bogowie się nade mną ulitują, bo oszaleję... – Jęknęła przeciągle El, bijąc czołem o ścianę i zawodząc przeciągle. To nie mogła być prawda!
- No widzisz, Elutku... Lajf is brutal end full of zasadzkas...
- I to jakich zasadzkas! – Zachichotała Namida, wznosząc kielich w geście toastu. – Za przygodę!


Ostatnio zmieniony przez Elle dnia Wto 19:45, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:15, 15 Cze 2009    Temat postu:

NIE! MOŻNA! UBRAĆ! SUKNI! WRRRRRRRRRR!

Zbyt dużo takich przekornych zdań w stylu "ale nie", "jednak". ;D
Za to spodobał mi się ten fragmencik o liczbie trzy.
Shawn Derdingham... Buahahahaha! xDDD Kocham to nazwisko, kocham! <33

Fabuła mało rozbudowana, co tu dużo mówić - czekam na rozwinięcie. Tylko, niestety, nasza kochana El ma to do siebie, że jakoś dziwnie łatwo ją rozgryzam. ;D Mam nadzieję, że to nie będzie nic w stylu Sagi o Ludziach Lodu, gdzie wszystko można przewidzieć po pierwszych 20 stronach książki.

No. Błędy literówkami, ale żeby SUKNIĘ UBIERAĆ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aura
Student Akademii


Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Attick
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:33, 16 Cze 2009    Temat postu:

Pierwsze takie opowiadanie, które czytam i choć nie szaleję na punkcie wampirów, to to mi sie nawet podobało. No nawet, bo nie ma co za dużo sie podobać. Krótkie było, jak wszystkie prologii. Zobaczymy jak dalej będzie..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:50, 16 Cze 2009    Temat postu:

Ja już mówiłam, że mi się podoba. I od jakiegoś czasu siedzę ci na głowie.
Podoba mi się pomysł. Jestem pewna, że świetnie go rozwiniesz.
Podobają mi się postaci. Hmm.. ciekawe dlaczego.
Podoba mi się określenie "niewinna femme fatale"
Podoba mi się... no ogól mi się podoba.

Literówki... z jedną gdzieś chyba znalazłam, ale pominęłam ją, wczytując się dalej.
Tak, czy inaczej. Czekam!

I ja też kocham.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Legendarny Sannin


Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 3559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sprzed kubka z czarną herbatą.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:54, 14 Lip 2009    Temat postu:

Wompiry! Wompiry! ^___^
Ciekawie, ciekawie Elle.
Podoba mi się fabuła.
To będzie coś...czekam na ciąg dalszy.
Ir, to jak to inaczej napisać? "Przywdziać suknię"? "Nałożyć suknię"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yennefer
Kapitan ANBU


Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z wioski, w której podcierają się liścmi..xD "Kto podciera?" ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:13, 14 Lip 2009    Temat postu:

ZAŁOŻYĆ.
nie można ubrać sukni. Ubiera się coś w coś. W co ubierzesz suknię? xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:57, 18 Lip 2009    Temat postu:

Zapomniałam poodpisywać...

Iri:
Przepraszaaam! Wbijasz mi to po tysiące razy, a ja nadal się mylę. Poprawiam za sugestią Yenn.
Przekora to druga natura Sióstr Krwi. Więc takich zdań pewnie będzie więcej.
To kocham to na plus, czy na minus? Bo to "buahahahaha" jest troszkę mylące z mojego punktu widzenia...

Pewnie będzie przewidywalne. Ale nawet jeśli, to postaram się to zrobić tak humorystycznie, że nawet nie zauważysz. ^^

Aura:
Mam nadzieję, że cię nie rozczaruję.

Miś:
Tobie nic nie muszę mówić. I tak rozumiesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:12, 21 Lip 2009    Temat postu:

El, pierdoło. Mogłabyś pisać dalej, co?
Chce wiedzieć co będzie dalej *_________*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:23, 21 Lip 2009    Temat postu:

Mogłabym. XD
Jakbyś nie wiedziała, pierdoło...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:44, 21 Lip 2009    Temat postu:

To pisz!
Ni dobra... wiem. Ale co z tego? Ja chce to mieć na papierze!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:54, 21 Lip 2009    Temat postu:

No napiszę...
Raczej na ekranie. XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:38, 22 Lip 2009    Temat postu:

Ale kiedyyyyyyyyyyyyyy?
Na ekranie też. A na papierze, bo sobie wydrukuje *pokazuje jezyk*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:22, 23 Lip 2009    Temat postu:

Niedługo? Na razie mi Płomyczek łazi po łbie i co?! *łypie złowrogo*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:19, 30 Lip 2009    Temat postu:

*odchrząkuje*
I dobrze, że ci łazi...
Napisze to łajzo...
Niedługo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:38, 18 Sie 2009    Temat postu:

Chyba porwałam się z motyką na słońce...

Tradycyjnie - Siostrom!
_________________

Rozdział 1

- No i gdzie jest ten wieprz?
Eve ze znudzeniem obserwowała pieklącą się El, która wyklinała swoich przyszłych towarzyszy, jakby byli największym złem na świecie. Pokręciła głową z rezygnacją i westchnęła ciężko. Cóż, jej siostrzyczka pewnie by tak stwierdziła, ale jej byli całkowicie obojętni. Na upartego mogła zrozumieć, dlaczego ona tak się piekli. Co jak co, ale ta dwójeczka ma za sobą nielichą historię pełną wrednych, czasem wręcz okrutnych kawałów, pomówień, wyzwisk i niemiłych sytuacji. Toczyli ze sobą wojnę praktycznie od kołyski, a w ostatnich dwóch wiekach ich konflikt nasilał się coraz bardziej. Jedno można było stwierdzić na pewno – sympatią to oni się nie darzyli. Czasem nawet przemykało jej przez głowę, że ich „mała” prywatna wojna jest okrutniejsza niż ta, która łączyła ich klany. Była bardziej bezlitosna. I Shawn, i Elle posługiwali się w niej jedną zasadą – nie brali jeńców.
- Co jak co, ale na wieprza to on mi nie wygląda. I nieważne, z której strony się patrzy… - Mruknęła leniwie, zaciągając się papierosem. – I stoisz po zawietrznej – dodała, widząc jak pokasłująca El energicznie rozgania dym przy swojej twarzy.
- Może i nie wygląda, ale to nie zmienia faktu, że nim jest.
- Nie przeżywaj Luś… To tylko siedem dni, nic takiego się nie stanie. Przecież się nie pozabijacie w tym czasie, nie? – Zachichotała Namiś, zeskakując z drzewa, na którym wypatrywała towarzyszy podróży. – Przecież będzie jeszcze Maddy i Paddy, więc Shawn nie będzie miał się przed kim popisywać, a wasza kłótnia ostatnio trochę… zelżała?
Jakby chęć popisania się była głównym motorem jego działań partyzanckich, pomyślała Eve i uśmiechnęła się pod nosem. Już od dawna wiedziała, dlaczego tak na siebie warczą.
- Bo miałam to szczęście, że na siebie nie wpadaliśmy. I taka pewna jesteś, że się nie pozabijamy? A przypomnieć ci, co było trzysta lat temu?!
- Nie powiesz mi, że przez trzysta lat nic się nie zmieniło…
- Nie zmieniło!
- Ale pierdolicie – wtrąciła Grabarz.– Zwisa mi, czy się pozabijają czy nie. Ważne, żeby na ten piekielny dwór dotrzeć w całości! A potem sama podam wam miecze, jeśli chcesz!
- I to się nazywa siostrzana miłość… - Powiedziała z rozbawieniem Mids i uśmiechnęła się szeroko do podchodzącej dwójki wampirów, dotąd niedostrzeżonych. – Witajcie!
Dwóch mężczyzn przyspieszyło kroku, by już po chwili się przy nich znaleźć. Różnili się od siebie praktycznie jak dzień i noc. Shawn był wysokim, brunetem o przystojnej twarzy, w której wzrok przyciągały nienaturalnie zielone oczy. Całą jego sylwetkę spowijała niezwykła wręcz pewność siebie i niebezpieczeństwo, co w takim samym stopniu odpychało, jak i przyciągało kobiety. Wypisz, wymaluj – wampir. Natomiast zupełnie inaczej przedstawiał się jego kuzyn. Niski, pulchny blondynek, na którego twarzy prawie zawsze gościł uśmiech. Razem ze swoim bliźniakiem był swoistym lekarstwem na chandrę i idealnym towarzyszem na deszczową noc. Aż trudno było uwierzyć, że stojąca przed nimi dwójka była spokrewniona.
- Witaj, najpiękniejsza z pięknych! Witaj, nadobna wojowniczko! – Błazeńsko przywitał Namidę i Grabarz Shawn, gnąc się w komicznym ukłonie. Starał się mieć przyjazne stosunki ze wszystkimi, nie tylko w swoim klanie. No, prawie – jedna z sióstr była wyjątkiem. – Witaj, … eeeee… harpio niedomyta?
- A chcesz poczuć na sobie moje harpie pazury, idioto? – Warknęła w odpowiedzi Elle, prychając na dwuznaczny błysk oczu Shawna na dźwięk jej słów. – W twoich marzeniach. Witaj, Paddy. Gdzie zgubiłeś Maddy’ego?
- No cóż… - Chłopak z zawstydzonym uśmiechem podrapał się za uchem, czerwieniąc się leciutko, próbując wytłumaczyć nieobecność brata.
Pomimo trwającej wojny klany nie stroniły od wspólnych interesów – co prawda, często w nich oszukując drugą stronę – i przyjęć, przez co wszyscy znali się dość dobrze. Wampirza „młodzież” nawiązała za sobą nawet przyjazne stosunki. Jakoś nigdy nie czuli, żeby ta wojna ich dotyczyła. El i Shawn byli tylko jednym z niechlubnych wyjątków.
– Może się to wydać głupie, ale wypił trochę za dużo krwi jakiegoś podrzędnego alkoholika i nawalony wyszedł na słońce… No i trochę go przypiekło… Nic poważnego, ale na taką wycieczkę, jak nasza, to nie bardzo się nadaje. Nie mogę jednak powiedzieć, by żałował, ale kazał was przeprosić w swoim imieniu.
- Jak go znam, to teraz opycha się jakimś ciastem i mogę mu tylko pozazdrościć…Ale w takim razie kto idzie w jego zastępstwie? W końcu z każdego klany ma iść troje… – Spytała Mids.
- Zgaduj, kochaniutka. Przecież oni mają jeszcze tylko jednego kuzyna – zarechotała wrednie El, patrząc tryumfalnie na siostrę. Oko za oko, jak to mawiał Hammurabi.
- Ta męska dziwka idzie z nami?! – Wrzasnęła.
Tylko. Nie. On!
Koszmary jednak się spełniają. Tylko dlaczego ją to musiało spotkać?
- Ktoś mnie wołał? – Za jej plecami rozległ się głęboki, męski głos. Na jego dźwięk obróciła się na pięcie i obdarzyła przybysza parodią uśmiechu.
- Witaj, wywłoko. Nudziło ci się na tych wszystkich balach?
- No wiesz, światło mego życia… Nie było tam ciebie, więc ja, jak przystało na wiernego sługę, podążam za swą panią… - Uśmiechnął się czarująco, chwytając jej dłoń i całując delikatnie. – Proszę najdroższa, mów mi Artemis. Wywłoka brzmi tak nieelegancko…
- Nie obśliniaj mi ręki, jeszcze się czymś, uchrońcie bogowie, zarażę! Kto wie, czego ty nie złapałeś od tych swoich panienek…
- Pani, złamałaś mi serce – popatrzył na nią zbolałym wzrokiem, jednak na dnie jego oczu błyskało rozbawienie. Tak, stanowczo. Denerwowanie jej należało do jego ukochanego hobby. Nic mu tak nie poprawiało humoru. – Wbiłaś mi sztylet prosto w zbolałą od twych słów duszę! Miłości moja, nigdy bym się nie spodziewał, że uwierzysz w te fałszywe pogłoski, które o mnie krążą!
- Ty nie masz serca, chwaście nieludzkości! – Ofuknęła go. - I jakie pogłoski?! Sama cię złapałam, gdy za zasłoną przypierałeś do ściany moją pokojówkę!
- Dziewczynie zabrakło tchu, ja chciałem tylko być pomocny…
- Doooooooość! – Jęknęła przeciągle Eve, z ociąganiem podnosząc się z ziemi. Z doświadczenia wiedziała, że oni mogą tak długo. – Jeśli mamy wytrzymać ze sobą te siedem dni, to dajcie sobie na wstrzymanie. Cała czwórka! – Zmierzyła zimnym wzrokiem towarzystwo, wzdychając w duchu. Przydał by się jej jakiś kompan w tej niedoli. Niestety, on akurat musiał zostać. - Fuck. Pożegnaliście się z mamusiami, dekle? W końcu czeka nas długa droga, kto wie, ile wytrzymacie bez kołysanki i buziaka na dobranoc…
- A ty pożegnałaś się z Kennethem? – Spytała El z fałszywą słodyczą w głosie.
- Nooooo… - Grabarz stanęło przed oczami ich ostatnie spotkanie i uśmiechnęła się do siebie.
- Już ja wiem, jak się z nim żegnałaś – prychnęła Namida, poprawiając swój płaszcz podróżny. – Lochy przetrwały?
- Z trudem, bo z trudem, ale przetrwały. – Eve zarzuciła tobołek na ramię i spojrzała na nich wyczekująco. – To idziemy?
- Idziemy… A mamy wyjście? – Jęknęły siostry i ruszyły przodem. Z ich sylwetek wydzierało zrezygnowanie i pewna forma poddaństwa. Tak, stanowczo zła aura. A te szurające nogi i spuszczone głowy bynajmniej nie dodawały obrazkowi dumy czy słodyczy.
Za nimi podążyli Shawn i Artemis, wymieniając porozumiewawcze uśmiechy. Paddy westchnął cicho i kręcąc z niedowierzaniem głową, dołączył do nich.
To będzie ciężki tydzień.
Eve poprawiła wiszący u boku miecz i jak pasterz za owcami, wolno poczłapała za swoją gromadką. Nagle przystanęła, obróciła się i spojrzała na skąpany w świetle księżyca zamek, z namysłem marszcząc brwi. Była pewna, że o czymś zapomniała. O czymś dość istotnym.
- Ojej… - Mruknęła, gdy jej myśli zatrzymały się na wilgotnym lochu. - Chyba go nie odkułam…

- Jedna krówka, druga krówka, trzecia krówka, konik, czwarta krówka… - Wyliczała El, gdy szli przez pola. Zboczyli na mniej uczęszczane ścieżki, nie chcą iść gościńcem, by nie wzbudzić podejrzeń. W końcu sześć postaci w długich płaszczach i siejących wokoło mrok było dziwne nawet jak na ich kraj pełen dziwaków. Piasek wpadał im w oczy, buty obcierały tych durniów, którzy ich wcześniej nie rozchodzili, a wiatr dmuchał i chuchał w twarze. Wręcz wymarzona pogoda na wycieczkę krajoznawczą. – Jestem głodna.
Namida westchnęła ciężko. Czasem miała ochotę ją zamordować, nie bacząc na to, że to praktycznie niemożliwe. O więzach krwi nie wspominając.
Mówiąc krótko i dosadnie – Luś bywała upierdliwa.
- Powiedziałam, że jestem głodna – powtórzyła wampirzyca.
Zero odzewu. Każdy udawał zajętego własnym nosem.
A niech ich.
- Mówiłam, że jestem głodna?
- Tak – warknęła Eve, patrząc wilkiem na siostrę i przerywając zmowę milczenia.
- To dobrze, że już wiecie. I mojemu żołądkowi nie pomaga widok tych apetycznych zwierzątek przy poboczu. Tak w ogóle, to co za ćwok nie zgonił bydła na noc?
- Wampirzy restaurator. Macie i jedźcie z tego wszyscy, podać pani kartę? – prychnęła z sarkazmem Mids. – Ale zapomnij, Luśku. Nie wstępujemy do tej knajpki, jadłaś ledwo godzinę temu!
- Ale ten dziadyga dość wyschnięty był…
- To nie był dziadyga, tylko dojrzałe jadło!
- Dobra, dobra, ja swoje wiem. Cały czas czuję ten smak trocin na języku. – Z obrzydzeniem splunęła na ziemię, co zszokowało biednego Paddy’ego. Głupek, dotąd miał ją za damę. - Dziwię się tylko, że to truchło jeszcze mogło poruszać się o własnych siłach… - mruknęła niedowierzająco . A myślała, że po tylu stuleciach nic ją już nie zaskoczy. A przynajmniej nie coś tak mało znaczącego, jak uciekająca nocna przekąska.
- A jak zwiewał! – Zachichotała szatańsko Grabarz i po chwili już wszyscy śmiali się jak szaleńcy.
Rzeczywiście, taki widok był nader rzadko spotykany.

Była noc.
Bogu dzięki, bo inaczej by zostało z nas pieczyste, pomyślał z sarkazmem Shaw, spoglądając na księżyc. Był za młody i za przystojny, by skończyć jako przysmak inkwizycji i nawiedzonych staruszek.
W sumie, to na jedno wychodzi.
Ale jeśli się zdarzy coś takiego, to lekko przyrumienione proszę. I z chrupiącą skórką. Skoro mam być podany jak prosiak na uczcie, to z finezją i według własnego upodobania.Tylko bez jabłka w zębach.
Shawn nie lubił jabłek.
Bo ta wydra, która szła przed nim jakieś półtora metra, tak kusząco kołysząc biodrami, je lubiła.
A przynajmniej przypuszczał, że kołysała. Te płaszcze są takie nie twarzowe…
Nie, był tego pewien. Robiła to tylko po to, by zrobić mu na złość. Zawsze tak było, gdy się spotykali, celowo lub przypadkiem.
Wredna harpia.
Kątem oka dostrzegł, że Artemis rzuca mu rozbawione spojrzenie.
- Co? – spytał opryskliwym szeptem. Ten gość stanowczo za dobrze go znał.
- W ciągu ostatnich dziesięciu minut cztery razy się potknąłeś, dwa razy wpadłeś na Eve, trzy razy zaplątałeś się we własny płaszcz i wszystko to zrobiłeś, nawet nie odrywając wzroku od ukrytej wiadomej części ciała twojego najdroższego przekleństwa – zachichotał jego kuzyn, równając z nim krok.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Nieprawda.
- Prawda.
- A ja ci mówię, że nieprawda, tu głuchy półgłówku! – Shawn kompletnie olał zasady tajności narzucone przez Eve i Paddy’ego, jedynych nie skorych do kłótni w ich grupie i wrzasnął na całe gardło. Należy dodać, że szli akurat przez sam środeczek uśpionej wioski, drogę oświetlał im jedynie mały pulsar wyczarowany przez Grabarz. W chwili, gdy jego głos echem odbił się od budynków, został uciszony przez cztery zgodne syknięcia. .
- Przepraszam – warknął w odpowiedzi i rzucił urażone spojrzenie Artemisowi, który wsadził pięść do ust, by nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
- Nawet nie zaprzeczyłeś – zachichotał, gdy już w miarę się uspokoił.
- Jak to nie?! A co ja przed chwilą mówiłem?! – Zapieklił się wampir, obracając się w jego kierunku, a peleryna zafurkotała z oburzeniem, jakby wiedziała, o czy mowa.
- Nie to… Nie zaprzeczyłeś, że to twoje najdroższe przekleństwo! – Wyrzucił z siebie jednym tchem Artemis i z szerokim uśmiechem podpłynął do Namidy, zanim dosięgła go pięść kuzyna.
Och, jaki on czasem był irytujący!
- Nie powinieneś wrabiać Shawna – powiedziała Mids do mężczyzny, który właśnie pojawił się u jej boku.
- Właśnie! – Zgodził się z nią ów przedmiot wrobienia, energicznie kiwając głową. Nareszcie ktoś, kto go rozumie.
- To za proste – kontynuowała wampirzyca.
- To samo chciałem po… Słucham?!
Znów się pomylił. Nie tylko jego kuzyn był irytujący!
Nagle w jednym z domostw zapaliło się światło.
- Kto tam?! Pokaż się, siło nieczysta! – Usłyszeli jakiś chrapliwy głos przed sobą. Na ganku pojawił się podpierający się na lasce staruszek. Do swej wątłej i zapadniętej piersi przyciskał mosiężny krucyfiks, jakby miał go uchronić przed najgorszym.
Ludzka głupota zawsze była zdumiewająca.
- Słyszeliście? Jesteśmy siłą nieczystą! – Pisnęła zachwycona Elle.
Uwielbiała komplementy. Były dla niej niczym woda dla młyna. Niezbędne w odpowiednim, wampirzym funkcjonowaniu.
Morale +40. Alleluja, kochała takie sytuacje.
Zmierzyła staruszka wzrokiem, a jej rozbawione oczy zalśniły w ciemności.
- Mogę go zjeść…? – Mruknęła gardłowo, kierując wzrok na Eve. – Obiecuję, będę cichutko.
Siostra popatrzyła na nią beznamiętnie, po czym westchnęła i machnęła ręką.
- A czy ja cię trzymam?
Lu pisnęła zachwycona i podała tobołek Namidzie. – Zaraz wracam, nie odchodźcie beze mnie…
- Marzenie ściętej głowy – mruknął Shawn. – Znajdziesz nas wszędzie tylko po to, by do końca nieżywota katować nas swoją obecnością.
Elle Nie zwróciła najmniejszej uwagi na jego słowa. Była zbyt zaabsorbowana stojącą przed nią posiłkiem. Naciągnęła kaptur bardziej na oczy i „podpłynęła” do staruszka, który przypatrywał im się z zainteresowaniem. No cóż, nie co noc spotyka się sześć odzianych w czerń postaci. Od sto do głów.
Sataniści?
- Czeeeeść – przywitała się przeciągle, pokazując zęby w uśmiechu.
Dziadziuś zbladł.
- Jestem siła nieczysta. Miło mi cię poznać – wyciągnęła rękę na przywitanie, w duchu świetnie się bawiąc. Ludzie byli tacy śmieszni!
- Cara, nie baw się jedzeniem! – rzuciła od niechcenia Mids, poprawiając grzywkę.
Staruszek wytrzeszczył oczy i zaczął się jąkać.
- Zaciął się! – zarechotała rubasznie Grabarz, rzucając mu upiorne spojrzenie.
Dziadyga obrócił się na pięcie i rzucił do ucieczki.
Sześć wampirów przypatrywało mu się ze zdumieniem. Jakim cudem on porusza się tak szybko?! Kuśtykał w kierunku pobliskiego lasu z prędkością światła, pokrzykując coś o demonach i źle wcielonym. Po jakiś dwudziestu metrach facet odrzucił laskę na bok i dalej pognał o własnych siłach, ze strachem oglądając się przez ramię.
- Jadłem czosnek na kolację! Dotknij mnie, a zginiesz marnie, pomiocie szatana!
- Kochaniutki, słyszałeś o czymś takim, jak przesądy? – Lu uśmiechnęła się do niego zachwycona.
- Trzy… - Zaczęła odliczanie Eve.
- Dwa… - Kontynuowała Namida.
- Jeden! – wykrzyknęły zgodnie szeptem
Elle zniknęła spod ich boku.


- Ej, dobra – powiedział Paddy, ocierając oczy. Miał przedziwną przypadłość płakania nawet przy najlżejszym śmiechu. – To nie ładnie nabijać się z nieżywych…
Na to wszyscy ryknęli jeszcze głośniej.
- Po prostu nie wierzę… - wysapała Namida, wspierając się na Artemisie. – Nie wierzę, że to powiedziałeś!
A jednak powiedział.
Artemis uśmiechnął się szeroko i spojrzał na kobietę stojąca u jego boku. Byłby głupcem, gdyby nie wykorzystał takiej sytuacji. A że sięgała mu zaledwie do ramienia, nie mogła widzieć szatańskiego błysku w jego oku.
Powoli uniósł dłoń i położył na plecach Mids.
Dziewczyna zdrętwiała.
Wolno przesunął rękę niżej, coraz niżej… Już prawie… Mmmm, mięciutko. Bardzo mięciutko.
Chwilę później świat zawirował mu przed oczami i ujrzał nieznośnie ćwierkające rózowe ptaszki. Ból przyszedł chwilę później.
- Za co?! – Jęknął zszokowany, trzymając się za twarz. Nie tyle jej ciosem, co siłą, jaką w niego włożyła. Mógł przysiąc, że oczy kręcą mu się jak na karuzeli. Potrzepał głową, starając przyprowadzić się do porządku.
Co jak co, ale tego się nie spodziewał. Kiedy ona tak zdążyła sobie wypracować sierpowy? I dlaczego nikt mu o tym nie doniósł?
Za co on płaci tym konowałom?!
Po raz pierwszy bezwiednie zgodził się z Namidą. Życie stanowczo jest niesprawiedliwe.
- Przedstawić całą listę czy tylko pierwszych dziesięć punktów?– Uśmiechnęła się z fałszywą słodyczą. Poprawiła opadający kaptur i popatrzyła na niego. Jeszcze się chwiał, ale miał doprawdy przekomiczną minę.
- Nie chciałabym was ponaglać, kochani… - Eve ze zmarszczonymi brwiami wpatrywała się w niebo, kompletnie nie zwracając uwagi na odbywającą się scenę. - Bijcie się na zdrowie, ale musimy w miarę szybko znaleźć jakąś karczmę . Zbliża się świt.


Ostatnio zmieniony przez Elle dnia Wto 19:50, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elealyon
ANBU


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Deep Sea Research Center

PostWysłany: Śro 11:08, 19 Sie 2009    Temat postu:

Przyznam bez bicia, że przez cały pierwszy rozdział śmiałam się jak nawiedzona, aż dziecko krzyczało mi z drugiego pokoju, czy aby na pewno dobrze się czuję. Harpia niedomyta...

Pomijając kilka literówek, których nie chce mi się teraz szukać, błędów nie dostrzegłam i nie szukałam, bo przeszkadzał mi w tym mój cokolwiek walnięty stan psychiczny.

W każdym razie dobrze się bawiłam xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:51, 24 Sie 2009    Temat postu:

Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii <333
To znaczy, że czekasz na TE fragmenty?
Ach...

w każdym razie umierałam ze śmiechu, wiesz w których momentach zginęłam. Kocham Artusia... jest taki... *wyszczerz*
Boże co za konstruktywny komentarz.
W każdym razie, błędów nie znalazła, humor mnie powala, teksty masz genialne i kocham twoją Miśke... Ale to juz iwesz.

Póki co, czekam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:11, 24 Sie 2009    Temat postu:

Tak, czekam na TE fragmenty. Umowa to umowa, wywiązuj się!

No właśnie do końca nie wiem, kiedy umierałaś, bo wcześniej czytałaś tylko pierwszy fragment... :P
Miśka, jak Miśka - prawdziwa.
A Artuś cię powala, bo podpasowany pod twój ideał i tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:01, 24 Sie 2009    Temat postu:

Wszyscy mają dupy, a mój Kenneth gnije w lochach. No pięknie. xD
Co prawda sądziłam, że postawisz na podniosły, mroczny klimat, ale Siostry w wersji humorystycznej też całkiem mi się podobają. Błędów szukać nie mam zamiaru i nie zamierzam, czepiać wyjątkowo mi się nie chce, toteż z moim przekleństwem (no bo błogosławić cię nie będę) pisz dalej, bo frapuje mnie, co się wydarzy dalej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:52, 29 Sie 2009    Temat postu:

Biedna mamusiaaa! Trza se go było do jakiejś walizki zapakowac. xPPP
Luśku, ja chcę jeeeeszczeeeeeee! *nuci sobie*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:37, 29 Sie 2009    Temat postu:

I miałabym go na plecach taszczyć? Ni chuja! Powinien mnie nieść w lektyce, wachlować liściem palmy i podawać schłodzoną krew! xD

A Luśce się jednocześnie chce i nie chce, zupełnie jak mnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:09, 30 Sie 2009    Temat postu:

Zaraz na plecach... Szanujmy się! xd Na smyczy byś go sobie prowadziła! xP

To niech wam się zachce!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:23, 30 Sie 2009    Temat postu:

Walizkę na smyczy? oO
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:54, 30 Sie 2009    Temat postu:

Walizka na smyczy i z wywalonym ozorem... Muszę to sobie gdzieś zapisać, b widok zaliści niezapomniany.

Mnie się zachce... Kiedyś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:10, 30 Sie 2009    Temat postu:

Toż nie walizkę, a Kenneta! xD A w ogóle, to czemu on brzmi jak Ken? xP

Kiedyś... Już ja znam wasze "kiedyś"... TT_______TT
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin