Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Z][N][5] Eternal flame
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:30, 18 Lut 2009    Temat postu:

Rozdział trzeci, jeszcze świeżutki. Nie wiem, czy przyjmiecie go z oklaskami, czy zjedziecie. Tak czy siak, chcemy znać waszą opinię. Bądzie bezlitośni, krytyczni, ale słodzenie tez lubimy. podnosi człowieka na duchu.

- GaDze- trzymaj się kochanie. Mocno i nie puszczaj. Zawsze będziemy przy tobie, nie pozwolimy spaść. A gdy upadniesz, podamy ci dłoń. Kochamy!
- Eve- zawsze się do czegoś doczepisz. Nie pozwolisz spocząć na laurach i bardzo ci za to dziękujemy. Dzięki temu jesteśmy lepsze.

Endżoj!
_________________


Do Muzeum Narodowego Tajlandii zjeżdżały się zawsze tłumy ludzi. W muzeum prawie każda narodowość miała swojego przedstawiciela. Kobiety ubrane w kolorowe sari oprowadzały swoje pociechy, biznesmeni w eleganckich garniturach przypatrywali się rzadkim obrazom. Hordy japońskich turystów przelewały się przez sale, jednak bez tradycyjnych aparatów i kamer w rękach. W sali z rzeźbami rozgorzała gorąca kłótnia niemieckich i hiszpańskich wycieczkowiczów, skrycie wyśmiewanych przez grecką rodzinę. Natomiast amerykanie zachowywali się jakby byli w Disneylandzie. Mieli nawet czelność spytać jednego z ochroniarzy, w której sali sprzedawana jest wata cukrowa. Jednak wszyscy znaleźli się tu w jednym celu. Czasem przez przypadek, z nudów, czy dlatego, ze było to objęte programem wycieczki, choć niektórzy przyjechali specjalnie na to wydarzenie. Na własne oczy zobaczyć tę wystawę. Jedyną, niepowtarzalną, wyjątkową. Wystawiono wszystkie największe skarby rodziny królewskiej, poczynając od pięknych dywanów, obrazów, gobelinów i biżuterii, na pojedynczych kamieniach kończąc. Największą popularnością cieszył się legendarny Złoty Jubilat, po raz pierwszy wystawiony dla oczu gawiedzi. Kłębiły się przy nim tłumy, chcące chociaż przez chwilę popatrzeć na tego wspaniałego syna matki natury. Pośród kłębowiska ciał przemknęła jasnowłosa głowa. Jej właścicielka uważnym spojrzeniem zlustrowała gablotę z kuloodpornego szkła i dwóch ochroniarzy rozmiarów sporej szafy. Każdy był w eleganckim, choć wygodnym mundurze, który nie skrywał noszonej przez nich broni. Jeszcze raz spojrzała na klejnot i westchnęła cicho. Czuła, jak palce aż świerzbią ją, by dotknąć tego cudu.
- Kamień ma lepszą ochronę niż Prezydent Stanów Zjednoczonych podczas przemówień – mruknęła do stojącej nieco z tyłu siostry, gdy już udało jej się wydostać z hordy rozwrzeszczanych turystów.
- Ano... – odparła zwięźle Mida, łokciami rozpychając nacierających na nią ludzi, by wyciągnąć z torebki mały aparat fotograficzny. Skierowała obiektyw w stronę gabloty, nad głowami turystów.
- Proszę pani! – odezwał się jeden z ochroniarzy łamaną angielszczyzną, jednocześnie chwytając ją za nadgarstek. Nawet nie zauważyła, kiedy do niej podszedł. – Tutaj nie wolno fotografować.
- Nie? – zapytała dziewczyna, szeroko otwierając błękitne oczy. Była już tak dobrą aktorką, że nikt oprócz jej siostry nie mógł zorientować się, kiedy kłamie. I Marcusa, co ją niezmiernie irytowało. On zawsze wiedział, kiedy próbuje zamydlić mu oczy.
Mężczyzna pokręcił przecząco głową i ręką wskazał na znak zakazu.
- Proszę wybaczyć. Nie zauważyłam – odparła potulnie Namida, uśmiechając się sztucznie i chowając sprzęt do torebki.
Elle parsknęła się pod nosem, z rozbawienia mrużąc oczy. Czy tutaj zatrudnia się ludzi bardziej masywnych, niż inteligentnych? Co jak co, ale jeśli wszyscy ochroniarze tacy byli, to zadanie stało się bułką z masłem. Żaden ze stacjonujących wkoło mężczyzn nie zauważył w jej dłoni małego urządzenia. Patrzyli zawsze na to, co mieli zobaczyć. Aparat miał jedynie odciągnąć uwagę od małej kamerki, którą trzymała. Zawsze lepiej mieć film, niż zdjęcia, taką wyznawała zasadę. A już szczególnie robiony przez takie techniczne cudeńko, jak to. Nie mogła zaprzeczyć, synowie bossa Yakuzy to naprawdę świetni sponsorzy, lepszych nie mogła sobie wyśnić. Już od jakiegoś czasu marzyła o wypróbowaniu tych drogich gadżetów, a teraz nareszcie nadarzyła się okazja. El oderwała wzrok od wykonującej swoje zadanie siostry i uważnie rozejrzała się po sali. Jednak nie zwracała uwagi na wolno chodzących ludzi, matki z dziećmi, tubylców czy wspaniałe eksponaty. Owszem, obserwowanie ludzi często ją bawiło i kochała muzea, ale teraz coś innego było ważniejsze. Interesowało ją to, co było wyżej. Żaden z ochroniarzy nie mógł nawet zauważyć, że jej ukryte za przeciwsłonecznymi szkłami oczy wędrują po suficie, uważnie licząc kamery, kratki wentylacyjne i badając okablowanie. Już po chwili wiedziała, jak mniej więcej rozpracować alarmy. Każdy złodziej, mający wprawę i z odpowiednim stażem by do tego doszedł. Szkoda tylko, że firma ubezpieczeniowa o tym nie wiedziała, znacznie uprościłoby to im życie. Czego nie mogła powiedzieć o sobie. Tak. Stanowczo nie było jej żal. Nie miała zamiary dać się złapać, nawet wtedy, gdy zdarzy się jakiś błąd. Który zawsze mógł się zdarzyć, nawet najlepszym. Przezorny zawsze ubezpieczony, szczególnie w tym fachu.
- Dwóch strażników przy gablocie, po jednym przy każdym wyjściu, tylko przy głównym stoi trzech. Do tego kręcą się po całym gmachu bez żadnych wskazówek. Nie ma szans na zwinięcie tego w ciągu dnia. Trzeba przyjść nocą. Ale wtedy będzie tu jeszcze więcej straży i będą bardziej czujni! Cholera! Masz jakiś pomysł?- Namida stanęła obok siostry, przerywając jej rozmyślania i uważnie wpatrując się w wystawiony kamień. Promienie światła przechodziły przez niego, tęczowo załamując się na szlifach. Wyglądał, jakby był cały posypany szklistym, kolorowym brokatem. Mała gwiazda ukryta za szkłem. Nie musiała nawet sprawdzać, nie miała żadnych wątpliwości. Jeden rzut oka wystarczył, by wiedziała, że kamień jest autentyczny.
- Może...- mruknęła Luśka, poprawiając torbę zsuwającą się jej z ramienia. Musiała pomyśleć. W ciszy, w spokoju. I przy kieliszku martini, najlepiej.

*

Płomienne słońce na zachodzie rozświetlało niebo tysiącem barw. Czerwień mieszała się z błękitem, tworząc niezwykłe zjawisko. Wszędzie panował typowy dla wieczoru spokój, ucichły odgłosy pobliskiego targu i ludzkie śmiechy. Wszyscy wracali do domów. Wydłużało cienie odbijały się w szybach ekskluzywnej willi. Słońce leniwie ustępowało miejsca księżycowi. Jednak mieszkańcy budynku kompletnie nie zwracali na to uwagi, zaabsorbowani czymś zupełnie innym.
- Nie! – Marcus wyrwał z dłoni Midy wodoodporny pisak i nakreślił nim kółko na leżących przed nimi planie. Już od paru godzin sterczeli nad planami i instrukcjami. Wszyscy byli już przez to mocno rozdrażnieni, a słowne przepychanki nikomu nie polepszały nastroju.
- Tak – odparła nad wyraz spokojnie dziewczyna, wymazując to, co narysował innym przyrządem. Czuła, jak wściekłość osiąga punkt wrzenia, wałkowali ten temat od dobrych dziesięciu minut i miała stanowczo dość wszystkiego. A jego w szczególności.- Nie kłóć się ze mną.
- Kamera jest tu – pokazał palcem miejsce, zaczynając całą dyskusję od początku.
- Nie, nie jest.
- Em... Może zajmiemy się strażnikami? Kamery zostawmy na później.– zaproponowała lekko Luśka, wyczuwając wiszącą w powietrzu kłótnię. Chociaż to już zaczynało stawać się rutyną, ta dwójka kłóciła się zawsze i wszędzie. Nie mogła jednak zaprzeczyć, sytuacja między jej siostrą i Marcusem niezmiernie ją bawiła. Szczególnie reakcje Midy. Mistrzyni cichych starć i umiejętnego dogryzania dawała się podpuszczać jak niczego nieświadome dziecko.
- Racja – poparł ją szybko Alex, mając nadzieję na przerwanie zbliżającej się burzy.– Warty zmieniają się co osiem godzin, regularnie. Zrobiłaś zdjęcie strażnika?
Mida leniwym gestem podsunęła mu pod nos kadr z filmu przedstawiający wartownika. Cały czas nie odrywała wściekłego wzroku od pewnego siebie Marca. Jego postawa tak cholernie ją wkurzała!
- Trzeba zdobyć taki mundur – stwierdziła Elle, przypatrując się fotografii. Między jej brwiami pojawiła się pionowa zmarszczka sugerująca głębokie zamyślenie.
- Po co wam on? – zapytał Alex, patrząc na nią dziwnie. Nie potrafił zrozumieć tej kobiety, była chodzącą tajemnicą. Przynajmniej dla niego.
- Nie jesteśmy jeszcze pewne, ale zawsze warto być ubezpieczonym. Tak na wszelki wypadek, może się przydać.

Mida osunęła się na obity skórą fotel. Podniosła ze stolika kieliszek i zanim upiła z niego łyk, zakręciła znajdującym się w środku trunkiem. W skupieniu obserwował jak wiruje, obmywając szklane ścianki. Jak na razie wiedziały jedno- cała akcja odbędzie się w nocy, pomimo większej ilości strażników. Owszem, było bardziej niebezpiecznie i gwałtownie wzrastało ryzyko złapania, jednak adrenalina buzująca w jej krwi całkowicie tłumiła zimny instynkt złodzieja. Wiedziała jednak, że nawet wtedy, nawet w bardzo gorącej sytuacji, ten instynkt jej nie zawiedzie. Nie zrobił tego dotąd, więc dlaczego teraz miałaby się na nim przejechać? A biorąc pod uwagę, że będzie miała przy boku swoją siostrę, a w uszach braci Abunai, pochylonych nad planami, wizja złapania malała. Co nie niwelowało pewnego niepokoju w jej sercu. No właśnie. Bracia Abunai. Marcus i Alexander... Dwa cholernie przystojne typy z głowami na karku. Jak przychodziło co do czego, to okazywali się inteligentni. Stanowczo za bardzo, bo mogliby domyślić się ich planów. I to tych, które miały zostać w tajemnicy.
- Przestań o tym myśleć- usłyszała znajomy głos za swoimi plecami. Uśmiechnęła się lekko i odwróciła w kierunku siadającej na kanapie siostry. Pod pachą miała wszystkie plany i zdjęcia, jakie zdołała unieść.
- Skąd wiedziałaś?- spytała Namida, podając Elle kieliszek z jej ulubionym trunkiem.
- A dlaczego zadajesz głupie pytania?- odpowiedziała z uśmiechem.- Trzeba zająć się planem. I musimy zrobić to same, bo z nimi dyszącymi nam nad karkami nic nie zdziałamy. Masz jakiś pomysł, jak zwinąć to cudeńko?
- Mam masę pomysłów. Ale wszystkie nierealne – odparła Mida wzdychając ciężko. – Luś to nie jest kolejna lekka i łatwa kradzież, to jest zadanie stulecia.
- Wiem. Wiem, do cholery. Ale jeśli podołamy temu, możemy śmiało sięgać po resztę świata.
Nastała cisza przerywana jedynie odgłosami wieczoru. Pojedynczym ujadaniem wiernego psa, piskiem opon, gdy nieuważny kierowca nie zauważył pieszego. Uroczą cykadą świerszczy nad basenem.
Elle w skupieniu wpatrywała się w ciemność za oknem. Musi być jakiś sposób. Nie ma miejsc, do których nie można się włamać. Każda kamera, każdy laser miały swoje wady. A każdy strażnik słabe strony. Trzeba było tylko je odkryć i wykorzystać. Trzeba było tylko na nie wpaść...
- Pokaż mi plan wentylacji i plan kanalizacji miejskiej – przerwała nagle ciszę, odrywając spojrzenie od okna. Namida zmarszczyła brwi, ale posłusznie rozłożyła na niskim stole właściwe szkice.- Patrz tu. – Ell palcem przesunęła po wyznaczonej na planie czerwonej linii. –To kiedyś był główny ściek. Obecnie jest całkowicie nieużywany. Wybudowano go, gdy na ziemi, na której jest muzeum, stała stara fabryka tkanin. Lata temu zaczęła się sypać, więc wyburzono ją i na terenie postawiono nowy gmach. Ale kanały zostały... Nadal kończą się gdzieś pod budynkiem.
- No tak... Ale co nam to daje?
- A to, że jednym z naszych problemów było podejście do budynku niezauważonymi dla kamer.
Na usta Midy wkradł się uśmiech. Plan działania właśnie zaczął się tworzyć.
- Skąd masz te informacje?
- A po co człowiek wymyślił Internet?
- Chcesz mi powiedzieć, że znalazłaś to wszystko w internecie?- zaśmiała się szatynka, upijając łyk ze swojego kieliszka. Luśka nigdy nie przestanie jej zadziwiać.
- A coś ty myślała? Google najlepszym przyjacielem człowieka, trzeba tylko wiedzieć, gdzie i jak szukać. Zwykła, błaha informacja dla zwykłego człowieka, ale u złodzieja to...- uśmiechnęła się El w odpowiedzi.
- ... zabójcza broń.- dokończyła Mida, wygodniej rozkładając się na fotelu. W głowie już rysował jej się dalszy plan. Miała już punkt zaczepienia. To, czego szukała najbardziej.

*

- Ten jest zamknięty, ten zamurowany, ten się zawalił...- mruczała do siebie kobieta pochylona nad planem. Pokój oświetlał jedynie blask ekranu komputera. Nie zwracała uwagi na to, że jest mocno po północy. Za oknami było widać gwieździste niebo i jasną kulę księżyca. Była pełnia, więc nic dziwnego, ze nie mogła spać. Zamiast przewracać się z boku na bok w zimnym łóżku, postanowiła jakoś spożytkować ten czas. Siedziała pochylona nad planami, rozłożonymi na stole w kuchni. Ciszę przerywało jedynie jej mamrotanie i szum lodówki. Ale była tak skupiona na swoim zajęciu, że nie usłyszałaby nawet wybuchu bomby tuż obok.
- Nie powinnaś ślęczeć nad tym w nocy. Przeziębisz się.- z zamyślenia wyrwał ją raczej dotyk ciepłego koca na ramionach, niż spokojny głos Alexandra. Co jak co, ale jego tu się nie spodziewała. Zdążyła już trochę zbadać zwyczaje mieszkańców willi i jeśli w nocy natknęłaby się na kogoś, to na Miśkę, która miała zwyczaj obserwowania gwiazd z dachu lub Marcusa, który regularnie wstawał się czegoś napić. Ale on? Przecież zawsze spał kamiennym snem sprawiedliwego, więc co on tu, do cholery, robi?!
- Spadaj. Pracuję- warknęła, nie odrywając wzroku od komputera. Nie mogła się skupić, gdy on siedział obok. A już szczególnie, gdy stał, zaglądając jej przez ramię tak, że czuła jego oddech na swoim karku. To boleśnie uświadamiało jej, jak długo nie miała faceta. I jak wielką chrapkę miała na tego konkretnego.
- Pracujemy w dzień. W noc się śpi lub baluje, więc może dasz mi jakąś lepszą wymówkę?- wyczuła, że się uśmiechnął. Niech szlag trafi jego dobry humor! Miała ochotę wyrzucić go przez balkon, wepchnąć pod autobus, zaszlachtować nożem, zadźgać, zaciągnąć do łóżka... Stop!
- Pełnia. Nie mogę spać- syknęła krótko, mając nikłą nadzieję pozbycia się natręta. Jednak nie usłyszała oddalających się kroków, tylko cichy szept przy swoim uchu i poczuła, jak coś, a raczej ktoś, obejmuje ją w talii.
- No popatrz... to zupełnie jak ja. Nie pocierpimy na bezsenność razem?- był za blisko. Tak, był stanowczo za blisko. Musiała skupić się na komputerze i rozłożonych przed nią planach, to było teraz najważniejsze. Przecież nie miała czasu na romanse! Zaraz... Czy on jest bez koszulki, czy jej się wydaje? Uspokój się na boga! To tylko półnagi facet. Cholernie przystojny, umięśniony i tak ładnie pachnący mydłem półnagi facet. Jej ręce, położone po obu stronach laptopa, zacisnęły się w pięści.
Kontroluj się!, krzyczała do siebie. Kontroluj swoje instynkty. Nie masz na to czasu. Nie możesz tego robić. Nie może się... zakochać? A co ma kochanie do seksu?!, zganiła po chwili samą siebie. Czy aby nie okłamała samej siebie?
Tak czy inaczej, należy to zakończyć. Uciąć. Gwałtownie i boleśnie. Tu i teraz.
Odwróciła się na stołku z takim właśnie zamiarem. Mogłaby przysiąc, że to chciała zrobić. To nie była jej wina. W końcu to nie ona, a Alex gwałtownym ruchem zrzucił wszystko ze stołu i posadził ja na nim. Jego niecierpliwe palce przesuwały się od guzika do guzika jej bluzki, wprawnie je rozpinając.
Chciała zaprotestować. Wymamrotała nawet coś w tym guście, ale czy on zwrócił uwagę? Nie. Zbyt zajęty był jej spodniami. Bo oczywiście facet nie może robić dwóch rzeczy naraz.
Nie może patrzeć na jego tors. Tors jakby wyrzeźbiony dłutem Michała Anioła. Nie mogła patrzeć na spływające po nim kropelki potu. To hipnotyzowało. Niemal nadludzkim wysiłkiem woli, odwróciła spojrzenie. Padło na rzeczy strącone z blatu. Plany, ołówek, książka, wazon, który wazonem był kiedyś. Komputer. Komputer! On także nie przeżył. Najwyraźniej stwierdził, że jeśli ma umrzeć, woli to zrobić z kimś i podzielił los wazonu.
- Zepsułeś mi laptopa – stwierdziła zachrypniętym głosem. Oderwał się od pasjonującej czynności pozbawiania jej odzieży i spojrzał na nią zdziwiony.- Zepsułeś mój komputer – powiedziała raz jeszcze, tym razem zadowolona z brzmienia głosu. Bez chrypki, bez drżenia, chłodny i opanowany.
- Pieprzyć komputer – odrzekł.
- Ty byś wszystko pieprzył – nawet gdyby chciała jeszcze coś dodać, to i tak znikłoby to w przeciągłym jęku, jaki wydała z siebie, gdy jego usta spoczęły na jej nagiej piersi.
On nie odpowiedział, przeniósł swoje zainteresowanie na coś zupełnie innego i w jego mniemaniu znacznie bardziej interesującego niż komputer. Rano kupi jej nowy.
Czuła jego dłonie przesuwające się po rozgrzanej skórze. Czuła jak paliły ją policzki, a zimny pot spływał po plecach. Och bogowie! Jak ona dawno tego nie czuła! Zignorowała fakt, iż kant stołu wbijał jej się w uda. Bo przecież po tych udach przesuwały się jego ręce. Dokładnie badając każdy centymetr skóry, każdy pieprzyk i bliznę. Jęknęła znowu, tym razem ciszej. Odnalazła ustami jego wargi i wbiła się w nie zachłannie. Niech wie, że nie ma do czynienia z niewinną dziewką broniącą zaciekle swojej cnoty.
On najwyraźniej cnoty też od dawna nie bronił, gdyż wyrazie znał się na rzeczy. Dokładnie wiedział gdzie dotknąć, gdzie pocałować, aby sprawić, by drżała w spazmach rozkoszy. Czuła jakby jej duch opuścił ciało i wolny, niezależny pląsał gdzieś w obłokach. Albo jakby najpierw stała nad przepaścią, a potem nagle, niespodziewanie rzuciła się w dół wiedząc, że na dole jest puchowa poduszka, a nie ostre głazy.
Wiedziała, do czego te wszystkie pieszczoty prowadzą. Do otwarcia złotej klatki. Klatki, w której od dawna spętany siedział rajski ptak chcący wrócić do niebios, do domu. Nie miała ochoty tłumić emocji w sobie, wypuściła je na zewnątrz donośnym krzykiem. Ten odgłos zapewne zbudził pozostałych lokatorów domu i jeszcze sąsiadów z paru okolicznych przecznic. A co z tego? Nic nie miało już teraz znaczenia. Byli tylko oni. Był tylko dotyk dający tyle rozkoszy. Była tylko czekająca na nich brama niebios.

Stojąca w mroku za drzwiami postać zmrużyła oczy.
- Wiedziałam – warknęła. – Wiedziałam, że się, kuźwa, zakocha.
- A dlaczego nie miałaby się zakochać? – zapytał Marcus wychodząc z salonu. Z racji, że nie mógł wziąć sobie czegoś do picia z kuchni, musiał skorzystać z barku. – Ma w końcu w kim. A on jej nie skrzywdzi, los zbyt wiele cierpienia mu pokazał.
- Czy w waszej rodzinie panuje odwieczna zasada chodzenia bez spodni i koszuli? – zapytała zgryźliwie Mida, lustrując jego sylwetkę. Przecież jej siostra nie mogła zakochać się w Alexie! Przecież wiedziała, co muszą zrobić!
- A co? Widok cię nie zadawala? Jeśli chcesz mogę chodzić bez bokserek – odparł obojętnie, pociągając spory łyk ze szklanki.
- Podziękuję, widziałam lepsze widoki.- odpowiedziała zimno Namida, mijając krztuszącego się Marcusa.

*


Pierwsze, co zauważa się w wielkich miastach, to tłok. Gromady ludzi towarzyszą ci na każdym kroku. Każdy się śpieszy, większość jest rozdrażniona. Ludzie ci są tak zajęci sobą, że gdyby wepchnąć wózek z dzieckiem pod koła rozpędzonej ciężarówki, nikt nie zwróciłby na to uwagi. Nadal wpatrywaliby się w ekrany telefonów, palmtopów, albo najzwyczajniej w brudny chodnik.
Kolejną zauważalną rzeczą jest zaduch. Nacierająca na człowieka przerażających rozmiarów fala spalin i gorącego powietrza, przesiąkniętego zapachem fast fodów. W pierwszym momencie wydaje się, że nie można oddychać. Że tutaj nie ma już tlenu. Po czasie przyzwyczaja się, ale wtedy świeże, zimne powietrze na szczycie jakiejś góry wydaje się cudem. Darem od niebios.
Wychodząca z kolejnego sklepu, El odznaczyła haczykiem następną rzecz na swojej liście. Podeszła do czekających na nią panów Abuni i Namidy i bezceremonialnie wepchnęła Alexowi dużą siatkę. Póki co, miał ich po trzy w każdej ręce.
Mijało południe. Przyjechali tutaj z samego rana, licząc na małe kolejki i brak tłoku na ulicach. Jakże się przeliczyli. Wydawało się, że w aglomeracjach, tak dużych jak ta, wiecznie panuje ścisk.
Mids zerknęła przez ramię siostry na listę. Na razie zdążyli kupić superczułe i supernowoczesne zestawy do porozumiewania się podczas akcji. Cudem tylko znaleźli odpowiedni sklep, ukryty gdzieś na końcu małej uliczki. Nawiedzili też krawca, któremu polecili uszyć mundury według schematu. Kiedy zaczął dziwić się, po co im akurat takie ubrania, wkroczyła Namiś ze swoimi zdolnościami aktorskimi i zamydliła mężczyźnie oczy. A to że zakręcony wujek podarł swój ostatni mundur, a jest głównym strażnikiem w muzeum, zrobił się raban i muszą na własny koszt uszyć nowy. Tutaj powiedziała dokładnie, jakie jest szefostwo obiektu, nie szczędząc w słowach. Na sam koniec niemal rozpłakała się mówiąc, iż jest to dla nich duży wydatek, gdyż ojciec i wuj nie zarabiają wiele. Skończyło się na sporej obniżce ceny, jako prezent od firmy. Bracia Abunai opuścili krawca nie mogąc wyjść z podziwu dla różnorakich zdolności ich wspólniczek.
Na koniec zdążyli jeszcze zakupić przedmioty do stylizacji, które znajdowały się w ostatniej siatce, trochę elektronicznych bajerów i co najważniejsze, nowego laptopa, którego Elle czule przyciskała do piersi. Na złośliwe pytanie siostry, co stało się z poprzednim, nie odpowiedziała. A w duchu dziękowała wszelkim bóstwom, że dane z przezorności zawsze trzymała jeszcze na komputerze siostry, co nie przeszkadzało jej w zapisywaniu wszystkiego na płytach.
- Gdzie teraz? – zapytał Marcus, rozmasowując kark – Mam już dość tej zakupowej wycieczki.
Elle i Namida wymieniły uśmiechy. Przewidziały na dzisiaj dużo więcej zakupów. Skoro miały pod ręką sponsorów, trzeba było to wykorzystać! Butiki i sklepy obuwnicze same do człowieka nie przychodzą.
- Nie martw się- poklepała go pocieszająco po ramieniu Mids, uśmiechając się okrutnie.- Jeszcze tylko jakieś cztery czy pięć godzin i jesteś wolny.
- Słucham...?- spytał Marc, zastygając w bezruchu i patrząc na nią z niezrozumieniem.- Cztery czy pięć... Ty sobie chyba ze mnie kpisz!
- Ale gdzież bym śmiała! Mówię tylko, jak jest- zostawiła otępiałego mężczyznę i pociągnęła chichoczącą siostrę do sklepu z butami. Goniło je tylko ciężkie westchnienie Alexandra.
Nie zabawiły tam długo, przynajmniej jak na nie. Bo co to dla kobiety pół godziny na przymierzaniu botków, sandałków i koturnów? Dla nich to ni, ale dla braci Abunai to była kompletna tortura. A biorąc pod uwagę, że doszły im jeszcze nowe, wyjątkowo nieporęczne siatki i torby, byli bliscy załamania. Marcus mruczał pod nosem niepochlebne opinie pod adresem całego gatunku żeńskiego, wyklinając je po wsze czasy, natomiast Alex ograniczył się tylko do zbolałych jęków i cierpiętniczych spojrzeń.
- No dobra, panowie. Słuchać uważnie.- rozkazała El, biorąc się pod boki. Zaprowadziła ich do fontanny z wygodną ławeczką, więc patrzyła na ich pełne udręki twarze z góry- Ja i Miś mamy jeszcze coś do załatwienia. Musimy odwiedzić jeszcze jeden sklep, a że mamy dość waszych jęków i narzekań, idziemy same. Nie chcemy mieć was na sumieniu, w końcu będziecie nam jeszcze potrzebni. Macie tu czekać, pilnować zakupów i się nie ruszać, jasne?
- Tak jest, pani władzo...- wymamrotał Marcus, wsadzając głowę pod strumień wody. W tym momencie nie uszyłby się stąd nawet, jeśliby mu płacili.
- No dobra... Tylko pamiętajcie. Nie ruszać się stąd, bo znajdę i ubiję!- z tymi słowami obróciła się na pięcie i pociągnęła siostrę w tłum.
- Widziałaś?- spytała Namida, rozglądając się po szyldach sklepów.
- Tak. Jest zaraz za zakrętem- odpowiedziała El, łokciami torując sobie drogę. Specjalnie ich tak wymordowały, pod żadnym pozorem nie mogli iść z nimi. I specjalnie musiały złazić całe miasto. Musiały znaleźć odpowiednie. Małe, nie zwracające uwagi Biuro Podróży. Już po chwili stały w chłodnym, klimatyzowanym pomieszczeniu, gdzie stało jedno biureczko. Za blatem siedziała drobna brunetka, przeglądając katalogi własnej firmy. Widać, że nie miała nic do roboty. Na dźwięk otwieranych drzwi podniosła wzrok i lustrowała je uważnym spojrzeniem.
- W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry. Chciałyśmy zarezerwować bilety do Rzymy – zagadnęła kobietę po włosku Mida. Już wcześniej ustaliły, iż będą udawać Włoszki wracające do kraju. To tak dla pozorów. W sumie, nie bardzo miały po co to robić, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Elka przejęła swoja rolę.
- Pani wybaczy – powiedziała po angielsku, nadając głosowi obcy akcent i co chwila zatrzymując się, jakby w poszukiwaniu słowa. – Siostra nie umie słowa w innym języku, straszny z niej nieuk – zignorowała łokieć, który Mida wbiła jej miedzy żebra i kontynuowała. – Chciałyśmy zarezerwować dwa bilety do Rzymu.
- Oczywiście. W jedną stronę?
- Si.
- Na jaki termin? – zapytała uprzejmie brunetka, wstukując w klawisze komputera dane z zawrotną szybkością.– najszybszy lot mamy jutro o dwunastej.
- Nie – zaśmiała się El, przecząco kręcąc głową. – Nie chcemy jechać tak szybko. Właściwie, czy jest lot 26 sierpnia?
- Tak, proszę pani. Lot bezpośrednio do Rzymu. Niestety, jest bardzo wcześnie. Trzecia trzydzieści na ranem- odpowiedziała kobieta, patrząc wyczekująco na siostry.
- Idealnie! Proszę rezerwować. Pierwsza klasa, jeśli można.- uśmiechnęła się blondynka. Godzina była odpowiednia. Prosto z muzeum, z kamyczkiem w kieszeni, wsiądą w samolot. A bracia Abunai nigdy ich nie znajdą. Na tę myśl poczuła ukłucie w sercu. Alexander...
- Płaci pani kartą czy gotówką?
Luśka już wyciągała portmonetkęl, aby zapłacić, kiedy uprzedziła ją Mida, wyjmując z kieszeni drogi portfel ze skóry i wepchnęła go siostrze w dłoń. Ta domyślając się, czyją jest własnością, bez słowa odliczyła pożądaną kwotę i po odprawieniu pożegnalnych formułek, wyszły z pomieszczenia.
- No dobra. Gadaj, jak go gwizdnęłaś. – nie wytrzymała Luśka, oddając siostrze portfel Marcusa.
Mida prychnęła. Niby co było w tym trudnego? Kaszka z mleczkiem, biorąc pod uwagę, że nie pilnował swoich kieszeni.
- No wiesz. Nie mów, że nie zauważyłaś. Starzejesz się skarbie, starzejesz.
Luśka bąknęła coś pod nosem i nie wiedzieć czemu, kopnęła mocno plastikowy kubek po coli, który nawinął jej się pod nogę.
- No więc, powinnaś wiedzieć kochanie, że nie mam w zwyczaju przewracać się na prostej drodze.- Mida uśmiechnęła się do nie tryumfalnie, uśmiechem obdarzając przechodniów. Miała wyśmienity humor.
Elle przystanęła i wysiliła pamięć. Jak przez mgłę przypomniała sobie, jak siostra potknęła się nagle bez przyczyny, Marc odruchowo ją złapał... A to szczwana bestia. Mogła w duchu tylko pogratulować siostrze przebiegłości.
- I wyszło na to, że obrabowałyśmy ich bardziej, niż początkowo planowałyśmy. Biedacy, mają z nami ciężkie życie- zaśmiała się El, biorąc Mids pod ramię.
- Stanowczo, kochanie. Stanowczo. Wracamy?
- A mamy inne wyjście? Przecież zostawiłyśmy z nimi zakupy...- westchnęła Luś, wtapiając się z siostrą w tłum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 4:29, 18 Lut 2009    Temat postu:

Dobra.
Czyta się lekko, a to bardzo ważne w tego typu tekstach. Jak zwykle będę się czepiać niektórych określeń i szyków zdań, jest trochę chaosu w scenie kuchennej miłości (xD), ale ogólnie jest naprawdę dobrze.
Trochę namieszałyście z tymi aparatami, kamerami i elektronicznymi cudeńkami, chociaż rozumiem, że było to konieczne. Plany kanalizacji, rozmieszczenie kamer, ochrona... poradziłyście sobie z tym dość zgrabnie, chociaż mogłabym się przypierdolić do niektórych rzeczy (na przykład Luś, jako sprzętowiec i spec od włamań, mogłaby dostać się do biura monitoringu muzeum i na czas włamania wcisnąć im loopa, co znacznie ułatwiłoby zadanie...).
Intryga w intrydze, plany w planach, ucieczka z klejnotem.. Wszystko ładnie, ale trochę ciągnie mi od tego naiwnością. Będąc na miejscu szanownych braci z Yakuzy zaczęłabym podejrzewać, że urocze złodziejki mogą zdradzić. Ciekawa jestem, jak dalej przedstawicie to wszystko, jak wybrniecie z wątku Alex x El i jak skończy się cała ta historia.
Czekam na ciąg dalszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:17, 18 Lut 2009    Temat postu:

Yupi! Nie zjechałaś nas tak mocno ^^
Wiesz... to twojej opinii zawsze boję się najbardziej Eve ^^
Co to sceny miłosnej podpisują się obiema rękoma pod tym co powiedziałaś. Zagmatwane, pomieszane i jakoś tak... nie wyszło...
Załamałaś mnie z tym laptopem... Luś! pamiętaj, że jeśli będziemy chciały coś okraść to robimy to pełnym, siostrzanym składem... trzecia latorośl naszej matki ma zdecydowanie lesze pomysły...
Co wątku El x Alex... powinnaś się domyślać jak to wszystko się skończy. Przecież znasz i mnie i Luśkę.
A jeśli chodzi o intrygę w intrydze... cóż... namieszałyśmy zdrowo ale tak miało być.
A jak to się dokładnie skończy? No cóż, tego nawet my nie wiemy. Mamy co prawda nakreślony ogólny plan, ale większość wydarzeń tworzy się z biegu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:02, 18 Lut 2009    Temat postu:

Yeah!
Nie zjechałaś nas tak mocno, jak za pierwszym razem. To już jakiś sukces! Poprawiłyśmy się, o tak! A przynajmniej tak mi się wydaje.
A mnie się scena miłosna podobała, o. Szczególnie te teskty, są bezcenne! A Miśce się nie podoba dlatego, ze ona pisała. Gdybym ja pisała, też by mi się nie podobało. Więc, kochanie, przestań pierdolić.
Pewnie, jedżmy do tajlandii, w końcu tam trzymają kamyczek! Z Eve w skłądzie będziemy absolunie niepokonane! Drżyjecie banki, sejfy, muzea i prywatne kolekcje!
Tak, zakończenie jest raczej jasne dla każdego, kto nas zna. I to nawet nie jest spoiler, tego się można było spodziewać od pierwszych zdań opowiadania.
Namieszałyśmy, namieszałyśmy i chyba namieszamy jeszcze bardziej. A co do domyslenia braci... Kto powiedział, że nic nie zauważyli? ;)
Dokłądnie. Nasz plan na razie do końca ma dwa punkty. No, może trzy. Wszystko tworzy się w biegu i w czasie pisania. Taki spontan z planem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:53, 18 Lut 2009    Temat postu:

A mi się podobałoooooooo! ^____________________^
Było parę literówek, ale teraz nie jestem w stanie powiedzieć gdzie konkretnie.
Wiesz, Eve, nie wiadomo, czy się nie domyślają. Pisane jest tylko z punktu widzenia El i Nam. Nie wiadomo, co oni sobie tam myślą. Moim zdaniem jest intryg a intryg i pewnie obrobią siebie nawzajem. Znaczy one obrobia ich, po czym oni je, a one ich. No, w każdym razie obrobia siebie. xD I każdy zrozumiał, co mam na myśli. Umiejetność wyrażania swoich myśli fantastyczna!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:23, 18 Lut 2009    Temat postu:

Loop - zatrzymanie obrazu z kamer na nieruchomym obrazie, czyli "wszystko jest w porządku". Ewentualnie odtwarzanie cykliczne długiego fragmentu filmu, żeby się panowie (bądź panie) z monitoringu nie kapnęli, że strażników ani widu, ani słychu na ich ekranach. Przez jakąś godzinę jest gwarant, że nikt się nie kapnie, więc można działać spokojnie... Trudno tylko jest dokonać samego włamu, ale to już inna kwestia. xD

Co do zakończenia: domyślać się domyślam, ale widzieć nie wiem. Więc po prostu czekam, żeby sprawdzić prawdziwość moich podejrzeń.

Aaa! I wcale nie powiedziałam, że oni się nie domyślają, tylko że na ich miejscu zaczęłabym podejrzewać zdradę. Tyle ciekawych rozwiązań mi się nasuwa... Nie zawiedźcie mnie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:28, 18 Lut 2009    Temat postu:

U mnie też wybuchła bomba domysłów ewentualnych rozwiązań. ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:45, 18 Lut 2009    Temat postu:

Ej... Eve nie rób tak. Nie proś żebyśmy nie zwiodły... bo... bo potem będę mieć wyrzut sumienia jak coś nie pójdzie dobrze.

A co do braci Abunai i ich domyśleń... powiem jedynie, że będzie ciekawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:59, 19 Lut 2009    Temat postu:

Jeśli będzie ciekawie, to na pewno się nie zawiodę.
Piszcie. <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:58, 28 Lut 2009    Temat postu:

Kurwa.
Miała być krytyka!
Spadajcie obie. xD

Napisane naprawdę dobrze. Co jakiś czas czułam, że mam przed sobą nie książkę, ale opowiadanie kilkunastoletnich dziewczyn, ale... kurczę, nie spodziewałam się czegoś takiego.
Najbardziej przeszkadzało mi to idealizowanie, które zastosowałyście w nadmiarze. Oj, w nadmiarze. Fantastyczne zdolności aktorskie, świetna intuicja, wyrachowanie, genialna sprawność ruchowa, ogromna przebiegłość i spryt, nieprzeciętnie wysoka inteligencja, władanie kilkoma językami, do tego ciała wręcz bez żadnej wady... czy to nie za dużo? Nie możecie stworzyć kobiet-cyborgów!
Co do planu włamania... odnoszę wrażenie, że same trochę nie wiecie, o czym piszecie - nigdzie dokładniej niczego nie opisujecie. Same ogólniki. Byłoby świetnie, gdybyście trochę tego nawciskały podczas głównej akcji.
Ogromnie przeszkadzają te natchnione opisy na początku prawie każdej części tekstu. Wiecie, te o słoneczku i księżycu, ludziach zapatrzonych w ekrany palmtopów i komórek... Takie to trochę z dupy, że tak powiem.
Teraz od mniej chyba dla Was ważnej, strony interpunkcyjnej - El, a spacje przed myślnikami? Dużo błędów nie zauważyłam, może dlatego, że zbytnio skupiłam się na treści (i tutaj plus dla Was, dziewczyny!). Stylistyka? Rzeczywiście, można by wprowadzić sporo poprawek, ale dobrze, nigdy nie jest idealnie.

Dobra, skończyłam.
Chciałyście krytykę, to wypisałam wszystko, co tylko przyszło mi do głowy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:30, 03 Mar 2009    Temat postu:

O bogowie! Ile literówek, ile zapomnianych spacji!
Ja wieeeem. Pisane na szybko, pewnie z masą weny. Ale sprawdzić to to mogłyście. xD
Powiem szczerze, że część poprzednia podobała mi się bardziej. Tu było tak trochę... no, jakoś bezpłciowo. Czegoś mi tu brakowało, co było w rozdziale drugim. Ale żebym ja wiedziała, co to takiego...
Dialogi niezłe. Opisy też. Do tego zrobiłyście z tego erotyk... xD Choć w samym jego opisie też nie było tej 'iskry'.

A, właśnie! Elut tak bardzo zajęta, a Miśka ją podgląda?! No ja rozumiem, że tajemnic to się nie ma, ale bez przesady. xD

Mimo że tu było średnio, to dawać mi tu szybko część czwartą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:46, 03 Mar 2009    Temat postu:

Uno.Wcale nie podglądam... ale skoro mi się siostra darła jakby mi ją ze skóry obdzierali, to miałam ją tak zostawić i przewrócić się grzecznie na drugi bok? No weź...

Duo. Scena erotyczna. OŁ JEEE! Dzięki ci Fushi, dzięki tobie te blond rozczochraniec nie będzie mnie mógł męczyć o erotyki, gnębiąc, ze świetnie pisze. Bo ja NIE UMIEM opisywać scen erotycznych, finito.

Thres... Literówki... jak ja mam kurna poprawiać literówki, jak ich nie widzę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:33, 03 Mar 2009    Temat postu:

Będę męczyć, nie marz sobie. Bo mnie sie podobało.^^

Literówki- w tym przypadku, bez bicia przyznaję się, że zaufałam wordowi, gdzie ustawiłam każde mozliwe podkreslenie. przepraszam, mój błąd. Nastepnym razem przeczytam to jeszcze ze sto razy.

A niech sobie podgląda, jej sprawa, skoro taka niewyżyta. ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:27, 03 Mar 2009    Temat postu:

Ojapierdolę.
Sprawdzasz literówki w WORDZIE?! <lol2>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:31, 03 Mar 2009    Temat postu:

No dobra, dobra. Ale przyleciałaś i patrzyłaś. xDDD

Misiek... *mierzy spojrzeniem* Owszem, ta scena wyszła Ci średnio. Ale no proszę, nie mów, że w ogóle to nie umiesz! Bo się załamię.

Ja zazwyczaj w wordzie (co w tym dziwnego? może doskonały to on nie jest, ale i tak dużo daje. W moim przypadku), a potem jeszcze czytam. Choć zazwyczaj i tak zostaje ich masa...
Was się czepiam dla zasady. xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:59, 03 Mar 2009    Temat postu:

Sprawdzać nie sprawdzam, pisze tam na bieżąco. ^^
Iri, a jak ty sobie wyobrażasz składanie tego wszystkiego do kupy (Bo wymieniamy się co jakis fragmencik) bez Worda? XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:12, 03 Mar 2009    Temat postu:

Ja w ogóle Worda nie posiadam (zepsuł się, łot e pyty), więc jakoś sobie wyobrażam. ;D
Wszystko poprawiam sama.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:25, 03 Mar 2009    Temat postu:

No tak, ale ty piszesz sama. I nie przesyłasz sobie fragmentów przez gg. XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:40, 03 Mar 2009    Temat postu:

A to gdzie Ty to piszesz? Notatnik czy tak od razu na forum? xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:46, 03 Mar 2009    Temat postu:

No i co, od czego jest WordPad? ;D

Tak, jasne, od razu na forum. Żeby mi jeszcze to [s]rozpierdo[/s] skasowało czy coś.
Z reguły w WordPadzie właśnie. Schludny i minimalistyczny. xD

edit: łot de fak łif bibikołd?!


Ostatnio zmieniony przez Irate dnia Wto 21:47, 03 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:11, 04 Mar 2009    Temat postu:

WordPad? Aaa... Nigdy o takim nie słyszałam. xD
[s][/s]? A do czego to?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:55, 05 Mar 2009    Temat postu:

Do takiego ślicznego skreślania.

WordPad jest, o ile się nie mylę, jest w każdym XP.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:47, 05 Mar 2009    Temat postu:

Pada nie używam. Irytuje mnie.
Fushi musisz go mieć.
Ja poprawiam błędy moją nadworną poprawiaczką. (Ja tez cie kocham Fushi ^^)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:05, 27 Lis 2009    Temat postu:

A ja bym sobie coś nowego przeczytaaaałaaaaa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:57, 27 Lis 2009    Temat postu:

Abonent czasowo niedostępny.
Reklamacje kierować pod adres Mids...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin