Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kto ma szczęście w kartach, nie ma szczęścia w miłości?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Okazyjne.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:33, 07 Mar 2009    Temat postu: Kto ma szczęście w kartach, nie ma szczęścia w miłości?

Ekchem... więc tak. To co jest poniżej to wynik pracy niezłomnej czwórki. Nie obyło się bez paniki, wrzeszczenia i westchnień ulgi.
To dla ciebie Lusiu. W dniu urodzin pragniemy złożyć ci życzenia płynące z serca.
Nie zmieniaj się. Mimo, że zegar życia wybija już osiemnaście lat, pozostań dalej narwaną nastolatką o pięknym uśmiechu. Znajdź swojego cud – księcia w drogim samochodzie i wieloma skrytkami w banku. Nigdy nie roń łez, bo łzy to najdroższa rzecz jaką posiada kobieta. Bądź zawsze z nami, bo my cię kochamy!

Ach, jeszcze jedno.
To jest coś co zrobiły dla ciebie Fushi i Hibs. [link widoczny dla zalogowanych]



Dym papierosowy jak szara mgiełka unosił się w pokoju. Było to duże pomieszczenie, o ścianach wyłożonych boazerią. Na samym środku stał wielki stół z polerowanego drewna, otoczony przez osiem rzeźbionych krzeseł. Na każdym z nich siedziała osoba, trzymającą w dłoni karty. Każdy mierzył innych badawczym spojrzeniem, pragnąc wychwycić najmniejszą oznakę zdenerwowania. Jasnowłosa kobieta o orientalnych rysach dmuchnęła na włosy wpadające jej do oczu i przyjrzała się swoim kartom. Miała dziś szczęście.
Podniosła spojrzenie niebieskich tęczówek na pozostałych graczy. Jej dwie siostry – obydwie brązowowłose, jedna bardziej postawna, już sposób siedzenia zdradzał w niej charakter wojowniczki, druga smukła, wysoka, z kokieteryjnym uśmieszkiem na karminowych wargach – siedziały, nieporuszone napięciem wiszącym w powietrzu. Wszystkie trzy nauczyły się panować nad emocjami, szczególnie gdy w grę wchodziła tak wysoka stawka jak dzisiaj.
Kobieta przesunęła wzrokiem dalej. Pucołowaty mężczyzna w średnim wieku rzucał wokoło nerwowe spojrzenia. Jasnowłosa zmrużyła oczy i sięgnęła w głąb siebie, gdzie ukryta była jej moc. Szybkie spojrzenie w głąb głowy mężczyzny sprawiło, że uśmiechnęła się w duchu. Jednego miała z głowy, wyjątkowo mu dzisiaj nie szło.
Jeden z mężczyzn westchnął głęboko i poprawił się na krześle. Kobieta miała ochotę zamruczeć, gdy na niego patrzyła. Zielone, przenikliwe oczy, krucze, niesforne włosy i twarz podobna aniołowi. Facet idealny.
Poznali się już kiedyś. Bardzo dawno temu - kiedy jeszcze sądziła, że wykorzystywanie jej daru w grze będzie złe - ograł ją. Tak postu. Miał niezwykłą smykałkę do pokera.
Czuła niechęć do zaglądania do jego głowy. Coś mówiło jej, że ten mężczyzna ukrywa równie dużo jak ona.
Kareta, jego oczami zajrzała w jego karty. Nieźle, ale i tak jej szło dzisiaj lepiej.
- Pas – przerwała nagle ciszę długowłosa szatynka o nieco elfickiej urodzie. Odłożyła karty na stół i z uśmiechem wstała. – Wybaczcie, od tego dymu pęka mi głowa, wyjdę się przejść.
Wyszła.
Zielonooki anioł uśmiechnął się.
- Podbijam – rzucił głębokim głosem i przesunął na środek stołu część swoich żetonów, uformował się tam już całkiem pokaźny stosik.
- Ja też – jasnowłosa zdecydowanym ruchem dłoni przesunęła wszystkie swoje żetony na środek.
- No proszę, Elle, stawiasz wszystko na jedną kartę – zaśmiał się zielonooki.
- Życie bez ryzyka jest nudne – El wygięła usta w lekki, tajemniczy uśmieszek.
- Ktoś jeszcze rezygnuje? – Siedząca obok bruneta kobieta powiodła po zebranych przenikliwym spojrzeniem brązowych oczu. Pulchny mężczyzna siedzący naprzeciw niej nie wytrzymał i cisnął karty na blat.
- Pas! – niemal krzyknął. Trzęsącymi się dłońmi zebrał zwoje żetony i wyszedł.
- Zagranie all-in. Czy ktoś przebija? – zapytał krupier, który cały czas wnikliwie przyglądał się grze. Odpowiedziały mu jedynie przeczące ruchy głów.
- Proszę wyłożyć karty.
Pierwsza poruszyła się stateczna dama, ćmiąca długiego papierosa.
- Strit – rzekła, odkładając karty na blat, tak, by każdy mógł zobaczyć ich układ.
- Trójka – warknął mężczyzna w skórzanej kurtce.
- Kareta – oznajmił zielonooki, patrząc z krzywym uśmieszkiem na Elle. Odpowiedziała mu chłodnym spojrzeniem, po czym odkryła swoje karty.
- Poker królewski.
- Co?! – Czarnowłosy zerwał się z krzesła, wbijając niedowierzające spojrzenie w kobietę.
- Masz problemy ze słuchem? – spytała blondynka przesadnie uprzejmym tonem.
- Gratuluję pani wygranej – wtrącił krupier, przerywając w odpowiedniej chwili, zanim wybuchła kłótnia. Wyćwiczonym gestem zgarnął do aksamitnego woreczka spiętrzone na środku stołu żetony, po czym podał zwyciężczyni paczuszkę. – Pozostałym dziękuję za grę.
- A-ale… ona oszukiwała! – wykrzyknął wzburzony brunet.
- Ma pan na to dowody? – Pracownik kasyna zerknął w jego stronę, nie udając nawet zainteresowania. Znał go z widzenia, miał chyba na imię Gage. Często grywał w pokera i zazwyczaj zwyciężał. Jeśli zaś komuś udało się go ograć, facet wszczynał awantury.
- Nie – wycedził przez zęby czarnowłosy, złapał swoje rzeczy i wyszedł. Ledwie zamknęły się za nim drzwi, siostry jak na komendę parsknęły śmiechem. Szybko opuściły pomieszczenie, ścigane podejrzliwym spojrzeniem krupiera.

Namida popatrzyła z niesmakiem na siostrę, wyjmującą z paczki kolejnego papierosa.
- Zastanawiam się, jak ty jeszcze oddychasz – rzuciła od niechcenia.
- Szczerze mówiąc, ja też – wyznała z rozbrajającą szczerością Grabarz, szukając w kieszeniach zapalniczki.
- Byle substancje smoliste nie są w stanie zabić wampira, oto cała tajemnica – wtrąciła Fushi.
- A żeby to cholera… - mruknęła Eve. – Kolejna zapalniczka przepadła w czeluściach historii.
- Chwała Najwyższemu! – zakrzyknęła radośnie Nam. – Nie będzie żadnego dymu, alleluja!
- Nie przeklinaj – rzuciła odruchowo najwyższa z kobiet, rozglądając się czujnie na boki. W pobliżu kręciło się kilka osób, lecz nikt nie patrzył w jej stronę. Pstryknięciem wyczarowała mały płomyczek, odpaliła od niego papierosa i zaciągnęła się z lubością aromatycznym dymem.
- Kiedyś na tym wpadniesz – oznajmił radosny kobiecy głos, dobiegający zza pleców Eve.
- Jak słusznie dzisiaj zauważyłaś, bez ryzyka nie ma zabawy, Elutku – odparowała szatynka.
- Ryzyko w wykonaniu Luśki ma przynajmniej pozytywny wpływ na nasze finanse – zauważyła Nam. – Odebrałaś wygraną?
- No ba! Cały okrągły milion wpływa właśnie na konto w Szwajcarii. Jak przyjemnie jest ogrywać kasyna! – Blondynka była wyraźnie zachwycona.
- Bo uwierzę, że chodziło ci o ogrywanie kasyn…
- A o co innego? – El spojrzała na siostry tak, że gdyby jej nie znały, wzięłyby ją za uosobienie niewinności i cnoty.
- O tego zielonookiego przystojniaka, na przykład? – Namiś była bliska parsknięcia śmiechem.
- A mało to przystojniaków na świecie? – Luś starała się zbagatelizować całą sprawę.
- Całkiem sporo, ale nie na każdego patrzysz takim maślanym wzrokiem… - rzuciła Grabarz, wypuszczając z ust kłąb dymu.
- Maślanym wzrokiem?!
- Skoro nawet Eve to zauważyła, to musisz przyznać nam rację – stwierdziła Fushi.
- Masz coś do zarzucenia mojej spostrzegawczości? – oburzyła się szatynka, a Mids nie wytrzymała i zaśmiała się głośno.
- Nie obraź się, słońce, ale w sprawach dostrzegania uczuć innych kulejesz.
- No, dzięki…
- Chwila… Czy wy sugerujecie, że ja się w nim zadurzyłam?! – Do blondynki dopiero po chwili dotarło, o czym mówią jej siostry i przyjaciółka.
- Zadajesz stanowczo za dużo pytań, kochanie – rzekła Nam, obejmując Luś. – Zamiast zaprzeczać oczywistym faktom, może opowiesz, skąd ten facet znał twoje imię?
- Ograł mnie kiedyś – mruknęła wymijająco.
- Ktoś kiedykolwiek ograł naszego mistrza? Niemożliwe!
- A jednak – warknęła blondynka. – To było jeszcze wtedy, kiedy sądziłam, że wykorzystywanie mocy w grze jest nie fair.
- Na szczęście pozbyłaś się głupich oporów…
- No ale jak to, przegrałaś z taką dupą i się nie mściłaś? Nie wierzę, że go w sobie nie rozkochałaś i nie porzuciłaś, żeby zdychał z tęsknoty, to czyste marnotrawstwo jest – osądziła Eve, przydeptując niedopałek.
- To nie jest typ faceta, który można rozkochać w sobie i porzucić – stanowczo zaprzeczyła El.
- Ha, czyli jednak się zakochałaś – osądziła tryumfalnie Mids.
Blondynka wydała nieartykułowane warknięcie, obróciła się na pięcie i pobiegła w stronę samochodu. Zatrzasnęła z furią drzwi, po czym ruszyła z pełną mocą 660 koni mechanicznych czerwonego Lamborghini Reventón. Po chwili była zmuszona gwałtownie zahamować, gdyż drogę zajechało jej czarne Ferrari. Za kierownicą siedział zielonooki brunet z kasyna.
Stojące na poboczu kobiety wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- Czy wy też odnosicie wrażenie, że tego dnia poleje się krew? – mruknęła Eve, zapalając kolejnego papierosa.

Elle otworzyła okno i spytała:
- Czy mógłbyś nie blokować mi drogi? Chcę przejechać.
Jej głos był tak spokojny, że aż zaskoczył ją samą. Skąd w niej tyle opanowania? W środku cała się gotowała.
Patrzyła, jak Gage wyskakuje z gracją z samochodu i podchodzi do niej z beznamiętnym wyrazem twarzy.
- Musimy porozmawiać – powiedział tylko.
Blondynka wywróciła oczami. Tylko nie to.
- Wybacz, spieszę się.
- Och, pewnie pojedziesz pędem do jakiegoś pubu i przepijesz całą moją sumę? – rzucił brunet ironicznie. Oparł rękę o blachę samochodu tuż nad oknem i pochylił się ku dziewczynie.
- Twoją sumę? – wycedziła El. Miała ochotę z powrotem wcisnąć guzik i zamknąć szybę tak szybko, by obciąć mu te smukłe, długie palce…
- Chyba nie zaprzeczysz? – odpowiedział mężczyzna pytaniem na pytanie.
Borze najzieleńszy, dlaczego on musi mieć takie cudowne oczy?, pomyślała Elle, a na głos stwierdziła tylko:
- Owszem, zaprzeczę.
Gage oderwał dłoń od samochodu i odsunął się.
- Wyjdź z auta – rzucił stanowczym, niskim głosem.
Blondynka wytrzeszczyła na niego oczy; serce biło jej tak głośno, że z pewnością słychać je było na całej ulicy. Rzuciła szybkie spojrzenie na wsteczne lusterko: przyjaciółek już nie było, pewnie wróciły do baru. Dawały jej pole do popisu? Nie zawiodą się.
- Ani mi się śni. Przestaw swoje cacko, bo zaraz wcisnę pedał gazu i zostanie z niego tylko żałosna kupa złomu.
- Wyłaź – syknął brunet, a gdy posłała mu pełne politowania spojrzenie, podszedł do niej i otworzył drzwiczki.
- O co chodzi? – zapytała niewinnie, kiedy stał nad nią, mierząc ją wściekłym spojrzeniem zielonych oczu.
- Jak to zrobiłaś? Skąd wiedziałaś, że mam karetę? Jakim cudem wygrałaś?!
Elle tylko parsknęła śmiechem, a Gage znowu odsunął się od samochodu. Dziewczyna uniosła brwi, gdy zauważyła, że się uśmiecha. Nie krzywo, nie ironicznie. Posyłał jej szczery, przyjazny uśmiech.
- No dobrze, nie chcesz mi powiedzieć – zaczął łagodnie. Blondynka zdumiała się jeszcze bardziej. Przed chwilą jego głos ociekał jadem, teraz był głosem anioła. – Ale może dasz się gdzieś zaprosić?
- S-słucham? – To było gorsze, niż gdyby ją uderzył. Z bólem i wściekłością daje sobie radę, z facetami, którzy są mili i potulni – nie.
- Wiesz, mam w centrum własny klub – ciągnął niezmieszany mężczyzna. – Chciałbym się napić z mistrzynią pokera. Co ty na to?
El patrzyła na niego rozszerzonymi ze zdumienia oczami. Skąd ta nagła zmiana?, zastanawiała się. Przed chwilą chciał ją zabić własnymi rękami, teraz proponował wspólny wieczór? Nie, to nie trzymało się kupy.
- Elle. – Gage stanął tuż przy otwartych drzwiczkach jej auta i wyciągnął ku niej rękę. – Wybacz, że tak na ciebie naskoczyłem. Masz rację, to twoja sprawa… Wygrałaś. Wygrałaś uczciwie. Pozwól mi wynagrodzić moje zachowanie.
Dziewczyna zagapiła się na jego dłoń. Duża, silna, męska dłoń… wyciągnięta ku niej i proponująca randkę.
Zaraz. Dłoń proponująca randkę?
Otrząsnęła się z zamyślenia i automatycznie chwyciła jego rękę. Pozwoliła też, by pomógł jej wysiąść z auta i zatrzasnął za nią drzwiczki.
- Lepiej zamknij – dotarł do niej głos bruneta. Popatrzyła na niego bezmyślnie.
- Mam zostawić samochód na środku ulicy? – zapytała.
Blask bijący od jego uśmiechniętej twarzy prawie ją oślepił.
- W tym zaułku prawie nikogo nie ma. Nic się nie stanie. A ja nie zajmę ci przecież całej nocy…
Serce dudniło jej tak głośno, że z pewnością je usłyszał.
Zamknęła samochód i pozwoliła poprowadzić się do jego pojazdu. Grzecznie otworzył przed nią drzwi, po czym obszedł pojazd i zajął miejsce za kierownicą.
El nic nie mówiła, gdyż wciąż nie mogła zrozumieć jego zachowania. Dopiero, kiedy popatrzył jej w oczy i spytał, o co chodzi, zorientowała się, że wpatruje się w niego jak głupia. Wymamrotała krótkie „nic” i wbiła wzrok w szybę, poświęcając jej więcej zainteresowania niż była warta.
Mężczyzna rozpiął czarny płaszcz i włączył ogrzewanie. Prowadził bardzo pewnie i spokojnie. Dziewczyna starała się często nie zerkać na jego profil i uparcie wypatrywała się w okno. Jego zapach rozprzestrzeniał się po wnętrzu samochodu. Trzeba dodać, że ten zapach bardzo jej się podobał. Odczuwała jego obecność dużo silniej, niż myślał. Jej wyczulone zmysły działały bez zarzutu, choć w tym momencie wolałaby, żeby nie były takie idealne. Mężczyzna zaparkował pod klubem. El nie czekała, aż otworzy jej drzwi, tylko sama jak najszybciej wymknęła się z pojazdu, oddychając głęboko świeżym powietrzem.
Ochroniarz stojący przy drzwiach przepuścił ich, skłaniając lekko głowę pracodawcy. Oddali odzież wierzchnią szatniarzowi i Gage poprowadził ją w kierunku głównej sali, skąd dobiegała głośna muzyka. Pomieszczenie pełne było tańczących, pijących, śmiejących się ludzi. Elle spokojnie lustrowała ich wzrokiem, prowadzona przez mężczyznę w kierunku baru. Lecz bynajmniej nie zamierzał się tam zatrzymywać. Wskazał ręką w kierunku schodów tuż obok i puścił ją przodem. Dziewczyna wspięła się po schodach, lecz drogę zagrodziły jej masywne drzwi. Gage, uśmiechając się, przejechał kartą po czytniku i otworzył je.
- Zapraszam - powiedział uprzejmie, a Elle weszła do środka i jak oczarowana rozejrzała się po wnętrzu. Wnętrze było urządzone bardzo gustownie, bez zbędnej przesady. Przeciwległą ścianę zastępowała wielka, przyciemniana szyba, przez którą było widać całą salę na dole. Ręką wskazał sofę obitą jasną skórą, a sam podszedł do barku.

- Czego się napijesz? - zapytał, wyciągając z szafki dwie szklanki.
- Hm, szkockiej - odparła El szybko, wpatrując się w obraz wiszący nad biurkiem.
- Z lodem?
- Może być - rzuciła. Był tak miły, że czuła się niepewnie w jego towarzystwie.
- Proszę – podał jej szklaneczkę w kształcie tulipana wypełnioną bursztynowym płynem.
- Dzięki – mruknęła.
Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej.
- Hm… chciałeś o czymś konkretnym porozmawiać, czy zaprosiłeś mnie tak bez powodu?
- Chciałem spędzić z tobą wieczór, po prostu - powiedział lekko.
- Och, jak miło, wzruszyłam się - powiedziała z ironią, popijając whisky
- Kpisz sobie ze mnie. - To nie było pytanie.
- Ja? Gdzieżbym śmiała. Zastanawiają mnie tylko twoje zmiany nastroju. Jesteś bardziej zmienny niż nie jedna kobieta, gratuluję - zaśmiała się pod nosem, rozsiadając się wygodniej na sofie.
Gage zabębnił palcami w stolik, stojący pomiędzy nimi.
- Jeszcze nikt nigdy nie porównał mnie do kobiety. Ciekawe przeżycie.
- Zapewne. Więc... Może powiesz mi, o co ci naprawdę chodzi. Wiesz, nie mam nieograniczonego czasu, wybacz - demonstracyjnie spojrzała na zegarek.
- W porządku - odparł mężczyzna i nagle przestał się uśmiechać. - Jakim cudem ze mną wygrałaś?
Zaśmiała się perliście.
- A więc to jednak tu cię boli. Wygrałam, bo jestem lepsza. Czy to takie dziwne?
- Nie, nie jesteś lepsza, Elle. Kilka lat temu cię ograłem, pamiętasz? Niemożliwe, żebyś nabrała aż takiej wprawy. W sumie byłaś kiepska w te klocki.
Zmrużyła oczy.
- Ja może b y ł a m i kiepska, ale ty n a d a l jesteś kiepski. - syknęła.
- Ja? - Niespodziewanie wybuchnął śmiechem. Nie było w nim jednak wesołości. - Jestem mistrzem w tym fachu, kotku.
- Nie mów do mnie per "kotku" i kadź sobie dalej.
Nagle Gage wstał i podszedł do szyby. Zapatrzył się w nią i przeczesał włosy palcami.
- Ja tego po prostu nie rozumiem. Miałem karetę... Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się przegrać, mając karetę. Rozumiesz? Coś tu jest nie tak. A tym czymś jesteś ty. Nie rozumiem tylko...
Przerwał mu wesoły śmiech dziewczyny.
- Powiedz mi, dlaczego nie możesz pogodzić się z tym, że cię najnormalniej w świecie ograłam? Ja rozumiem, że męska duma cierpi, ale proszę, daruj sobie jakieś fantastyczne bajeczki. - Dopiła alkohol i odłożyła szkło na stolik.
Brunet wbił w nią błyszczące, zielone oczy.
- Gdybyś mnie ograła... Gdybyś ograła mnie w sprawiedliwy, n o r m a l n y sposób, zrozumiałbym. Ale ty... Ty jesteś... Nie, ja nie wiem, kim ty jesteś. Ale grasz nie fair.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, dodał ciszej:
- I jesteś jakaś... inna. Dziwna. Blada, nigdy nie widziałem, żebyś coś jadła. I jesteś taka szybka i...
- Daruj sobie, dobrze? - burknęła, starając się ukryć lekkie zdenerwowania. Szlag, a więc wiedział więcej, niż się spodziewała. - Nie trać mojego czasu na takie bzdury.
- Bzdury, tak? Nie, to nie są bzdury i ty dobrze o tym wiesz. Ja... ja widziałem twoje siostry. Jedna z nich paliła papierosa, ale nie używała zapalniczki, ona po prostu...
Gage urwał nagle, zmieszany.
Szlag! Szlag! Szlag!
- Masz urojenia?
- Nie. - Brunet znowu odwrócił się od niej plecami. - Wiem, co widziałem. To jest dziwne, to jest nie do pomyślenia, ale... Ale chciałbym wiedzieć, o co tu chodzi. Chciałbym wiedzieć, z kim przegrałem.
Przewróciła teatralnie oczami.
- Jesteś strasznie upierdliwy, wiesz? Ale skoro chcesz wiedzieć... Przegrałeś z potworem z Loch Ness. - Uśmiechnęła się słodko.
Była pewna, że go zdenerwuje, ale nie spodziewała się po nim tak gwałtownej reakcji. W jednej chwili znalazł się tuż przy niej i zaciskał dłonie na jej ramionach.
- Potwory z Loch Ness - wysyczał - są brzydkie.
- Och, mam to traktować jako komplement? - spytała, z iskierkami wesołości wpatrując się w zielone oczy mężczyzny. Ładnie pachniał. Za ładnie. I miał takie dłonie... takie pasujące.
- Myśl, co chcesz - powiedział Gage i nagle opadł ze zrezygnowaniem na sofę obok niej.
Popatrzyła na niego uważnie. Kurde. Podobał jej się. I to zajebiście jej się podobał.
- I tak byś nie uwierzył - szepnęła, nim zdążyła pomyśleć, co robi. Jasna cholera. Poderwała się z sofy chcąc jak najszybciej opuścić to pomieszczenie, jak najszybciej oddalić się od tych przeklętych zielonych oczu, od tego zapachu działającego na nią jak narkotyk.
- Jeszcze nie skończyłem - usłyszała jego głos, a potem poczuła, jak łapie ją za nadgarstek. Nawet nie podniósł się z sofy.
Spojrzała z przerażeniem na jego dużą dłoń, tak kontrastującą z jej delikatną, bladą. Poczuła, jak wybucha w niej ogień, który dałoby się ugasić tylko w jeden sposób... Ale nie, nie, to niemożliwe. Musi stąd jak najszybciej wyjść, uciec...
Opadała na kolana mężczyzny, rejestrując z dziwnym bólem, że wzdrygnął się, czując chłód jej skóry. Delikatnie uniósł jej dłoń i oglądał ją, jakby była jakimś nadnaturalnym zjawiskiem. Cóż, w pewien sposób była.
- Skończyłeś? - spytała z rezerwą.
- Ja... - Zawahał się, napotykając jej płonące, błękitne oczy. Oddychał dziwnie szybko, zarejestrowała też gwałtowne bicie jego serca.
Gdy nic więcej nie powiedział, postanowiła wstać i odejść. To nie miało sensu, myślała. I tak nie zrozumie. Nie powinna w ogóle pozwolić na to, by ją tu przywiózł, na to, by tak się zbliżył...
Zanim jednak zdążyła zrobić cokolwiek, objął ją ramieniem w talii i zakrył jej usta swoimi wargami.
Jego usta były bardzo ciepłe i miękkie. Całował ją delikatnie i ostrożnie. El zdawała sobie sprawę, że gdyby nie jej zdolności, jej twarz pokryłaby się teraz gorącym rumieńcem. Delikatnie położyła dłoń na jego policzku. Drgnął i popatrzył na jej dłoń, którą zamierzała zabrać, przeklinając się w duchu. Lecz on ją chwycił i na powrót przyłożył do swojej skóry, patrząc jej dziwnym wzrokiem w oczy. Nim zdążyła pomyśleć, pochyliła się lekko i dotknęła jego ust swoimi.
Chwilę potem leżała już na sofie, a Gage pochylał się nad nią i całował każdy skrawek skóry na jej twarzy, szyi, dekolcie... Przez chwilę trwała tak, oszołomiona dotykiem jego gorących ust i usilnie próbowała sobie przypomnieć, gdzie jest i dlaczego pochyla się nad nią ten przystojny facet...
- Ej, Gage... - mruknęła, trzymając pożądanie na wodzy.
Oderwał usta od jej szyi, a ręce, które jeszcze przed chwilą rozpinały guziki jej bluzki, zamarły.
- Ty... Powtórz to - powiedział zachrypniętym głosem.
Mało brakowało, a zatopiłaby się w tych jego szmaragdowych oczach.
- C-co?
- Po raz... Po raz pierwszy nazwałaś mnie po imieniu, Elle.
- Przesłyszałeś się - mruknęła, poświęcając cała swoja uwagę niesamowitym oczom mężczyzny.
- Oh, nie sądzę - popatrzył na nią cwaniacko i pocałował. Pocałunek był pełen pasji i pożądania. Czuła ciepłe dłonie na swojej skórze, gdy jego ręce przesunęły się po jej brzuchu. Całując ja wzdłuż linii szczęki szepnął:
- Powiesz to jeszcze raz. - Poczuła, że się uśmiecha.
- Nie liczyłabym na to - syknęła i zatapiając palce w jego włosach pociągnęła go do góry na powrót łącząc ich usta w gorącym pocałunku. Przejechał językiem po wargach dziewczyny, które rozchyliły się zachęcająco. Dokładnie badał wnętrze jej ust językiem.
Elle zamarła nagle, zdając sobie sprawę z tego, jaka jest głupia. Przecież on zaraz...
Właśnie miała odwrócić głowę, żeby nie dopuścić do ujawnienia tajemnicy, kiedy jego palce musnęły jej pierś. Poczuła, że wygina się w łuk i z jeszcze większą pasją wpiła się w jego usta. Gage wodził palcem wokół jej sutka, a jego język nadal krążył niebezpiecznie wokół jej zębów...
I właśnie wtedy, kiedy z ulgą stwierdziła, że niczego się nie domyśli, brunet oderwał się od niej.
- Co to jest? - zapytał, dysząc ciężko.
El nadal czuła na piersiach jego dłonie; z jej ust wyrwało się pełne napięcia westchnięcie.
- Ja... Mówiłam, że nie zrozumiesz.
Ciężko jej się mówiło, w końcu przygniatało ją wiele kilogramów dojrzałego faceta...
- Ty masz... ty masz kły.
Elle przymknęła oczy.
Ale jest głupia. Pięknie się władowała. Będzie boleć. Ale sama na to pozwoliła.
Lecz nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, usta mężczyzny na powrót zaczęły wytyczać ścieżkę na jej szyi, a dłonie delikatnie głodziły napięta skórę.
Ze zdumieniem spojrzała na mężczyznę.
- Wiesz co? Nie odpowiadaj - powiedział po prostu między jednym a drugim muśnięciem jej ciała.
- A-ale.. - Nie dał jej nic powiedzieć, całując ją z taką żarliwością, że zakręciło jej się w głowie.
- Po prostu... - Delikatnie przygryzał jej sutki, czym wywoływał u niej dreszcze. - ...wczuj się... - Jego ręce przez chwilę mocowały się z paskiem jej dżinsów. - ...w swoją rolę... - Dotknął gorącymi dłońmi wewnętrzną stronę jej ud. - ...Elle.
Jęknęła, gdy poczuła jego usta w miejscu najbardziej wrażliwym na tego typu doznania. Zacisnęła dłonie w pięści.
- Elle, Elle - powtarzał mężczyzna, doprowadzając ją na kraj przepaści. Już tak niewiele brakowało. Stała już przed ogromną, ziejącą otchłanią namiętności, wystarczyło tylko postąpić jeden krok naprzód, tylko jeden krok...
Nagle otworzyła oczy i wpatrzyła się w sufit. Gage nadal ją całował, nadal się nią bawił... Dlaczego mu na to pozwalała?
Błyskawicznie usiadła, przerywając kolejną falę rozkoszy. Brunet zerknął na nią, zaniepokojony, ale zanim zdążył choć otworzyć usta, popchnęła go na drugie oparcie sofy i przywarła do niego z całych sił.
- Elle... - powtórzył, tym razem nieco słabym głosem. O tak. O to właśnie jej chodziło.
Palcami wodziła po jego nagim torsie, obrysowując każdy jego mięsień, każde drżące ścięgno. Usiadła na nim okrakiem i, by ugasić ogień w niej płonący, wsunęła język w jego usta.
Tym razem ona miała władzę.
Po chwili zjechała ustami niżej, z powrotem na jego klatkę piersiową. Schodziła coraz niżej i niżej, aż dotarła do spodni.
No nie. Jeszcze się ich nie pozbył?
Niecierpliwymi palcami rozpięła jego pasek, guzik, zamek. Gage pomógł jej i zrzucił spodnie, a potem wbił w nią ogniste spojrzenie.
- Wiesz co...
Położyła palec na jego ustach i zabrała się za jego bokserki. Przez kilka chwil gładziła je dłońmi, z fascynacją zauważając, że jego męskość sztywnieje pod wpływem jej zimnego dotyku.
- Nic nie mów. Po prostu wczuj się w swoją rolę - rzuciła z sarkazmem i pozbyła się niepotrzebnego materiału, który jeszcze ich dzielił.
Kiedy po raz kolejny tej nocy wyszeptał jej imię, dała się ponieś uczuciu i objęła dłońmi jego męskość. Zadrżał; miała lodowate ręce.
- Nie, Elle, posłuchaj...
- Przestań wreszcie - warknęła zła, że znowu jej przerywa. Opadła na niego i pocałowała, przygryzając jego wargi i gładząc je językiem. Kiedy poddał się temu, uniosła biodra, a potem przyjęła go w sobie.
Obojgu rozszerzyły się oczy. Wpatrzyli się w siebie, a potem brunet zaczął się poruszać, nie odrywając od niej wzroku.
Blondynka westchnęła raz, drugi, trzeci, przyłączając się do niego i synchronizując jego ruchy ze swoimi. Po raz pierwszy pozwoliła sobie na zatonięcie w jego oczach.
- Gage... - szepnęła, obejmując dłońmi jego twarz. Wchodził w nią coraz to głębiej i głębiej, pobudzając do życia nowe nerwy, o których istnieniu nawet nie miała pojęcia. - Gage... - mówiła.
- Mówiłem ci, że to powiesz - sapnął, wodząc dłońmi po jej plecach i pośladkach.
- Pajac... - burknęła przygryzając jego wargę.
- Uważaj, tygrysico, nie chcę stracić wargi, jeszcze się przyda - przejechał językiem po napiętej szyi dziewczyny.
- Naprawdę? - spytała niewinnie, patrząc na niego oczami zasnutymi mgiełka pożądania i rozkoszy. Podniósł się powoli głodząc jej policzek, po czym pocałował ja gwałtownie. Jego dłonie zacisnęły się na pośladkach dziewczyny, a ona przywarła do niego całą sobą.

Zdjęta w pośpiechu bluzka cały czas leżała na podłodze, ciśnięta tam niedbale przez Gage’a. Mimo wszelkich prób wygładzenia go, materiał nadal był wymięty, jakby nigdy nie widział żelazka. Spodnie znalazła dopiero po kilku minutach poszukiwań – jakimś cudem leżały pod sofą. Jednak prawdziwym wyzwaniem okazało się odnalezienie butów. Z zaciętą miną doświadczonego detektywa przeszukiwała całe pomieszczenie, niemal wywracając wszystko do góry nogami. Wreszcie znalazła swoje pantofelki i z tryumfalnym okrzykiem założyła je. Natychmiast rzuciła spłoszone spojrzenie w kierunku kanapy. Sądziła, że napotka czujne spojrzenie niesamowitych, zielonych oczu, jednak nie. Ich właściciel nadal spał spokojnie, jego klatka piersiowa unosiła się w równym oddechu. Wyglądał tak boleśnie pięknie, niemal nierealnie, jak postać z obrazu pędzla mistrza. Przez krótką chwilę kobieta miała ochotę zrzucić cudem znalezione buty, położyć się obok niego, znów poczuć jego palący dotyk na swojej zimnej skórze, jednak powstrzymała się. Zanim wyszła z pomieszczenia, krytycznie przyjrzała się swojemu odbiciu w przyciemnianej szybie, rejestrując z lekkim zdziwieniem fakt, że uśmiecha się delikatnie, a w jej oczach tańczą dziwne iskierki.
Delikatnie zamknęła za sobą drzwi i cicho zbiegła po schodach. Niezauważalnie prześliznęła się koło zmęczonego całonocnym dyżurem ochroniarza. Z ulgą powitała chłodne powietrze poranka gładzące ją po twarzy. Szybkim krokiem oddaliła się od klubu, bojąc się obejrzeć za siebie. Mówiąc szczerze, miała ochotę tam wrócić, a jednocześnie uciec jak najdalej. Od jego zapachu, smaku, dotyku, od intensywnego spojrzenia szmaragdowych tęczówek. Od stałego poczucia niepokoju i dziwnej ekscytacji w jego towarzystwie. Od wrażenia, że prowadzi z nim grę na krawędzi.
Pozostawiła decyzję w jego rękach.

Powiódł zaspanym wzrokiem po pustym pokoju. Z lekkim rozczarowaniem zauważył, że posłanie obok niego jest puste. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy dzisiejsza noc spędzona z Elle nie była jedynie snem, lecz stojąca na stoliku szklanka po szkockiej z odbitym na brzegu śladem po szmince była niezbitym dowodem na to, że ta niezwykła kobieta tu była. Wstał z cichym jękiem, masując obolałe skronie, i wpatrywał się tępo w blat stołu. Dopiero parę minut później zauważył, że pod szklanką leży jakaś karteczka. Podniósł kartonik ostrożnie, obrócił w smukłych palcach. Była to karta z talii, którą zawsze nosił ze sobą. Dama czerwo. Na karcie, niedbałym kobiecym charakterem pisma, wypisano rząd cyfr i kilka słów. Uśmiechnął się lekko, czytając je:
”Kto ma szczęście w kartach, nie ma go w miłości. Zmienisz to?
Elle.”


Ostatnio zmieniony przez Namida dnia Sob 15:37, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:52, 07 Mar 2009    Temat postu:

Uaghrrrrrrrrrrrr...
O mamciu, o bogowie, o borze najzieleńszy!
KOCHAM WAS!

Cudo, po prostu cudo... Samochody, poker, scena erotyczna, wampiry... i... i... GaGeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! <3333333333333

I nie, nie płaczę. Za bardzo mi się gęba śmieje, za bardzo mi serce skacze, za bardzo nie mogę zapanować nad rękami, by napisać coś bardziej konstruktywnego. Cholera, to najszczęśliwszy dzień w moim życiu!

A obrazek... Mamusiuuuu! *____________*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Umeka
Legendarny Sannin


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:57, 07 Mar 2009    Temat postu:

Łoooooooooooo, Elucie!
Ty Stary Koniu! Stara Dupo! <33333333333333
Mam nadzieję, że będzie więcej takich szczęśliwych dni!
Gwiazdki z nieba i wszystkiego co najlepsze!
I samca! Ale takiego na dobre i złe, takiego Tośka, o !
Żyj nam długo Moherze! <33333

Stooo lat. <33

Kocham Cię, El. ; *


Ostatnio zmieniony przez Umeka dnia Sob 19:58, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:59, 07 Mar 2009    Temat postu:

Dzięki, Gumciu!
Ja też cie kocham!

W całym roku nie powiedziałam "dziękuję" tyle razy, ile dziś. ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atiasha
Sannin


Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 1600
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z mrocznej krainy Oz

PostWysłany: Sob 20:55, 07 Mar 2009    Temat postu:

Kotku, wszystkiego najlepszego.
Wybacz, ale ostatni jestem pogrążona w głębokiej depresji, więc nie dokonałam niczego, co mogłabym z czystym sumieniem ci sprezentować, chociaż powiem, że próbowałam. Kocham cie miśku, przepraszam.

Szlag, już drugi raz się to zdarza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:26, 07 Mar 2009    Temat postu:

Dzięki, Ats. ^^ I wcale się nie gniewam.
Pamiętałaś! :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:39, 07 Mar 2009    Temat postu:

Wszystkiego najzajebistszego, Elutku. Seksu, długiego życia, seksu, szczęścia, seksu, Gage'a w wydaniu realnym, seksu, pieniędzy, seksu i jeszcze trochę miłości, żeby seks był ciekawszy. xD

Stałaś się starą dupą, i nie myśl, że odwiedziesz mnie od pomysłu spicia się z tobą! Musi być ten pierwszy raz... xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:27, 07 Mar 2009    Temat postu:

Ale, żeby był skes, jest mi ktoś potrzebny... Bo solo, wybacz, ale nie bardzo. ^^

Argh!

Dziękujęęęę! <33
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:53, 07 Mar 2009    Temat postu:

Toż życzyłam ci Gage'a w wydaniu realnym, więc nie tak do końca solo. xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:09, 08 Mar 2009    Temat postu:

Tylko gdzie ja takiego znajdę. XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:25, 08 Mar 2009    Temat postu:

Gdzieś się wygrzebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:06, 08 Mar 2009    Temat postu:

Staruuuuuuuuuchoooooooo! *rzuca się i tuli opętańczo* Gdybym cię teraz dorwała, to bym cię tak wyściskała, że padłabyś normalnie! xDD
Tak więc, moja skromna osoba i mój mąż składają ci najserdeczniejsze życzenia. Wszystkiego najlepsiejszegooooo! Żeby ci się spełniły wszystkie marzenia, żebyś była zawsze szczęśliwa, a jak nie, to żebyś wiedziała, że zawsze masz nas, żebyś częściej coś pisała i to wcaaaaale nie jest aluzja ani groźba, wcaaaaleee. xPP Aj lof juuuuuu! <333333333
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:57, 08 Mar 2009    Temat postu:

Dziękuję, Hiiiiibs! *rzuca się na Ari i ściska jak postać z animków*
Aj lof juuuuuu! <33
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryżuś
Rdzeń ANBU


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 1471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z czarnej dupy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:16, 08 Mar 2009    Temat postu:

Przepraszam, że spóźnione, ale STOOO LAAAAAAAAAAAAAAAAT! <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:36, 08 Mar 2009    Temat postu:

Dzięki, Ryża! :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:48, 08 Mar 2009    Temat postu:

Siedzę i siedzę i siedzę... I myślę, czego by Ci tu życzyć, skoro wszystkiego już Ci życzono. ^^ A myślę, że opowiadanie też oddało choć część Twoich marzeń. xD Tak więc, żyj nam długo, Luśku i w ogóle ten, no... Niech Ci się pysiak śmieje zawsze tak jak wczoraj. <333
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel-fe
Genin


Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z małego podwórka mojej wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:13, 08 Mar 2009    Temat postu:

Złożyłam wczoraj, ale złoże i dziś.

Wszystkiego naj. <33
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sheila
Genin


Dołączył: 30 Paź 2008
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiocha zagrzebana w liściach.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:59, 09 Mar 2009    Temat postu:

Wszystkiego najlepszego! ^^

Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio jakoś nie umiem się tu odnaleźć i rzadko wchodzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Okazyjne. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin