Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Z][N] (Nie)zwykła przyjaźń
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:02, 06 Kwi 2008    Temat postu: [Z][N] (Nie)zwykła przyjaźń

To moja praca na konkurs z języka polskiego pod właśnie takim tytułem. Opowiadanie miało opowiadać o przyjaźni trudnej, która łamie niewidzialne bariery: czarny - biały, bogaty - biedny, chory - zdrowy... Ja opisałam taką przyjaźń w jednej z moich ulubionych epok.
W sumie nie wiem, po co to publikuję. Już i tak za późno na jakiekolwiek poprawki...
Wiem, że niewiele osób to przeczyta, bo jest tego trochę... No i nie jest związane z Naruto, a przecież takie są najciekawsze. No ale może ktoś się znajdzie i powie mi, co o tym sądzi ^^"


***


Wylegując się na drewnianym, bujanym fotelu, obserwowałam ze spokojem otaczającą mnie, bajkową przyrodę. Wiatr poruszał gałęziami drzew, wprawiając je w pełen wdzięku i gracji taniec. Słońce, które przebijało się przez chmury, ogrzewało moją twarz i ramiona. Owady bezszelestnie zapylały kwiaty, z których wypływała słodka woń. Wszystko było piękne i cudowne. Mogłam przez całą wieczność upajać się bliskością natury, ciepłem słonecznym, podmuchem wiatru. Jednak patrząc na całe to życie wokół mnie czułam, że czegoś tu brak.
Westchnęłam głęboko, nabierając do płuc świeże powietrze i wdychając zapach ogrodu, po czym odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu, zamykając za sobą drzwi balkonowe.
Miałam dość życia wśród arystokracji. Nie chciałam dłużej mieszkać wraz z moimi zarozumiałymi rodzicami, rodzeństwem i resztą rodziny w tej pięknej willi z ogrodem. Pragnęłam wyrwać się ze szponów ekskluzywnej szkoły dla bogaczy, do której uczęszczałam. Pragnęłam uciec od śledzącego każdy mój ruch spojrzenia opiekunki... Pragnęłam być wolna.
Przez szesnaście lat żyłam w separacji od świata zewnętrznego. Nie miałam pojęcia, jak wygląda życie poza murami mojego dworu. Od dawna marzyłam o małej wycieczce, ale dopiero dziś, tego upalnego, letniego dnia, nadarzyła się okazja, bym mogła zrealizować swoje plany.
Uważając na służbę przemknęłam przez opustoszałe korytarze i po chwili wybiegłam na dziedziniec. Mrużąc oczy przed jasnością dnia, podeszłam do wysokiej bramy. Bez słowa minęłam sennych strażników, którzy nawet nie próbowali mnie zatrzymać i znalazłam się na obrzeżach miasta.
Nareszcie byłam wolna.
Im dłużej szłam brukowanymi uliczkami, tym więcej chmur gromadziło się na niebie. Spotykałam coraz więcej ludzi, którzy rzucali mi drwiące spojrzenia i błyskawicznie się oddalali. W pewnej chwili wdepnęłam w brudną, śmierdzącą kałużę. Przyjrzałam się ubrudzonemu pantofelkowi, po czym wybuchłam śmiechem. Czułam bowiem, że mimo psującej się pogody zaczyna się moja wielka, londyńska przygoda.
Pojawiały się pierwsze obskurne sklepy i szare kamienice. Wszyscy mieszkańcy miasta nerwowo spoglądali na zegarki. Na ich bladych twarzach widziałam tak ogromne napięcie, jakby cały świat właśnie walił im się na głowy.
Dopiero, gdy słońce schowało się za ciemne chmury i na miasto padł cień, zaczął się koszmar.
Najpierw zauważyłam wielkiego psa bez ogona, plątającego się po zaułkach, który był tak chudy, że przez skórę widać mu było wszystkie żebra. Czując na sercu ogromny ciężar, maszerowałam niestrudzenie dalej.
Kilka przecznic dalej spostrzegłam matkę z niemowlęciem. Kobieta wyciągała przed siebie ręce i błagała o jałmużnę, a dziecko cicho szlochało. Jednak żaden z mijających ich ludzi nawet nie zaszczycił ich spojrzeniem.
Podeszłam do matki i włożyłam jej do rąk jedną srebrną monetę. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę. Nie mogąc wytrzymać jej żałosnego wzroku, odeszłam.
Pierwsze krople deszczu spotkały się z ziemią.
Znalazłam się na targu, gdzie tłoczyło się mnóstwo bogato ubranych ludzi. Przeciskałam się przez tłum, próbując powstrzymać łzy, które spływały mi po policzkach. Sama nie wiedziałam, dlaczego płaczę, jednak zdawałam sobie sprawę, że miasto nie jest miejscem dla mnie. Było tu zbyt wiele cierpienia, a cierpienie sprawiało mi wielki ból.
Nagle poczułam, że ktoś wyrywa mi z ręki torebkę, którą wzięłam ze sobą na drogę. Okręciłam się wokoło, szukając złodzieja, ale ujrzałam tylko małego chłopca, znikającego wśród tłumu.
Rzuciłam się w pogoń, krzycząc. Zdezorientowani ludzie rozstąpili się i teraz dokładnie widziałam, jak uciekinier wybiega z targu. Podążałam za nim przez jakiś czas, unosząc dół sukni, lecz po chwili chłopiec zniknął za rogiem.
Zatrzymałam się, dysząc ciężko. Moja sukienka na pewno nie była przeznaczona do biegania, a gorset tylko utrudniał mi oddychanie. Oparłam się o mur kamienicy, zwracając twarz ku niebu, a po chwili rozglądnęłam się wokoło.
Znajdowałam się w jakiejś jeszcze biedniejszej i bardziej mrocznej dzielnicy. Nie zauważyłam w pobliżu ani jednej żywej duszy. Deszcz przestał padać, ucichł też wiatr i wszelkie głosy z targowiska.
Poluzowałam odrobinę rzemienie od gorsetu i zaczerpnęłam zanieczyszczonego, miejskiego powietrza, gdy niespodziewanie usłyszałam cichy, przytłumiony głos, dochodzący z pobliskiej, ciemnej uliczki.
Wytężyłam słuch i postąpiłam kilka kroków w jej stronę.
- Musisz to zwrócić – mówił ktoś. – Wróć tam i oddaj...
- Ale przecież...
Bez zastanowienia wysunęłam się zza rogu, by stanąć twarz w twarz ze złodziejem mojej torebki i z osobą, która z nim rozmawiała... Widok, który ujrzałam, całkowicie mnie zaskoczył.
W cieniu domu, obok przewróconego śmietnika stał mały chłopiec o jasnobrązowych włosach – kieszonkowiec, którego szukałam. Przy nim kucał starszy, ciemnowłosy młodzieniec, trzymający w ręce moją własność.
- Ej! – zawołałam, zbliżając się do nich niepewnie. – Oddajcie mi...
Umilkłam, gdy brunet wstał, mierząc mnie zimnym spojrzeniem. Był o wiele wyższy i lepiej zbudowany ode mnie. Miał na sobie długi, ciemny płaszcz, w wielu miejscach połatany.
Nagle wyciągnął rękę w moją stronę, a ja cofnęłam się, przestraszona. Dopiero po chwili zorientowałam się, że podaje mi torebkę.
- Proszę – rzucił chłodno i wcisnął mi ją do rąk.
Zerknęłam na chłopca, który chował się za jego nogami. Ubrany był bardzo podobnie, a na jego jasnej, wychudzonej twarzyczce malował się strach.
W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że obaj najwidoczniej żyli na ulicy i utrzymywali się z drobnych przestępstw, na co wskazywał ich ubogi wygląd. Szybko otworzyłam torebkę i wyciągnęłam z sakiewki kilka złotych monet.
Chłopcy ani na chwilę nie spuścili ze mnie wzroku. Pełna poczucia winy, ukucnęłam i podałam malcowi pieniądze. Uśmiechnęłam się nieśmiało i powiedziałam:
- To dla ciebie i twojego przyjaciela...
- Nie potrzebujemy litości – dobiegł mnie oschły głos bruneta. Wstałam i spojrzałam prosto w jego czarne tęczówki.
- To nie jest litość. Chcę wam tylko pomóc.
- Niepotrzebnie.
Wyjął z dłoni malucha monety i zwrócił mi je, po czym chwycił chłopca za rękę.
- Ale, Jesse... – zaprotestował, lecz posłusznie ruszył za starszym chłopakiem. Jednak zanim zniknęli za rogiem, popatrzył na mnie przez ramię i oświadczył z lekkim uśmiechem:
- To jest mój starszy braciszek...
Po chwili już ich nie było, a ja zostałam sama w ciemnym zaułku.

***

Biała, zygzakowata błyskawica rozświetliła hebanowe niebo. W jej blasku wyraźnie zauważyłam zarysy ulicy, domów mieszkalnych i niewielkiej karczmy, z której napływał gwar podniesionych głosów. Nisko pochylając głowę, ruszyłam w jej stronę.
Gdy znalazłam się przy drzwiach, rozległ się grzmot, a z nieba puściła się nowa fala deszczu. Chcąc uciec przed ulewą, zapukałam głośno w drzwi spelunki.
Po chwili otworzyły się, a ze środka wylało się jasne światło, które oświetliło mnie na kilka chwil.
- Czego? – usłyszałam.
Podniosłam wzrok na stojącego w drzwiach rosłego mężczyznę, który mi otworzył.
- Szukam noclegu... – stwierdziłam cicho.
Gość zmierzył mnie spojrzeniem. Jego przenikliwy wzrok na dłużej zatrzymał się na moim stroju i naszyjniku od matki.
- Masz pieniądze? – spytał twardo.
Kiwnęłam głową, a on wpuścił mnie do środka. Gdy tylko przekroczyłam próg, w knajpie zrobiło się cicho.
Mężczyzna, który okazał się barmanem, stanął za ladą i ogarnął zebranych wzrokiem.
- Ta dama szuka schronienia na noc. Czy ktoś mógłby zaoferować jej dogodne warunki?
Kilka osób parsknęło śmiechem, a ja omiotłam spojrzeniem cały lokal. Przy stołach siedzieli dorośli mężczyźni, popijając rozmaite trunki i przyglądając mi się z kpiącymi uśmieszkami na ustach. Żółte, ostre światło, które wypływało z lamp pod sufitem, oświetlało środek pomieszczenia, lecz jego zakamarki pogrążało w ciemnościach.
- Ja mam jedno wolne łóżko w domu.
Z krzesła stojącego tuż przy ladzie podniósł się stary, odziany w szerokie szaty mężczyzna. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu, a w spelunce słychać było tylko krople deszczu, które niczym niecierpliwy gość pukały w brudne okna. Potem starzec rzucił na ladę miedzianą monetę i ruszył w stronę drzwi.
- Chodź – powiedział, zakładając na głowę kaptur swojego płaszcza.
Wyszliśmy z gospody i ruszyliśmy pośpiesznie opustoszałymi ulicami. Szłam wolno, bo moja mokra sukienka zrobiła się jeszcze cięższa niż zwykle, a zimna ulewa dodatkowo utrudniała marsz.
Mijały minuty, a ja zastanawiałam się, kiedy wreszcie dojdziemy do jego domu. Wiedziałam, że rodzina będzie się niepokoić moją nieobecnością, ale nie mogłam przecież samotnie błądzić po uśpionym, nocnym Londynie. Obiecałam sobie, że jutro z samego rana postaram się wrócić do dworu.
W pewnej chwili mężczyzna skręcił w jakąś boczną ulicę, a ja pomyślałam, że nareszcie nasza wędrówka w deszczu dobiegnie końca. Jednak po kilkunastu krokach okazało się, że jest to ślepy zaułek.
- Nie zaprowadzę cię do mojego domu, bo tam czeka na mnie żona – stwierdził wprost, gdy posłałam mu pytające spojrzenie. – Masz pieniądze, tak?
Potwierdziłam, nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Wspaniale. Za twoje odzienie dostanę zapewne sporo pieniędzy.... Resztę załatwimy tutaj – orzekł, rozglądając się po zaułku.
Mimo, iż kompletnie nic nie rozumiałam, moje serce nagle zaczęło bić dwa razy szybciej, a ciałem wstrząsnął dreszcz, który nie miał nic wspólnego z zimnem. Czując, że dzieje się coś złego, powoli zaczęłam się wycofywać.
- M-muszę już iść... – wyjąkałam, obserwując, jak mężczyzna zrzuca z siebie obszerny płaszcz.
- Nie tak szybko, panienko – odparł ostro, łapiąc mnie za nadgarstek. – Wyskakuj z ubranka!
Jego silna dłoń tak mocno zaciskała się na mojej ręce, że krzyknęłam. Mój wysoki głos wzbił się w powietrze, płosząc szczury, ukryte wśród śmieci. Wtedy rozpoznałam to miejsce i pomyślałam o małym złodzieju torebek...
Nagle trzymający mnie mężczyzna zachwiał się i upadł na ziemię, ciągnąć mnie za sobą. Czując jego śmierdzący oddech, wstałam szybko i w świetle błyskawicy ujrzałam wysokiego bruneta o czarnych oczach, trzymającego w ręce długi kij, którym obezwładnił mojego napastnika. Chłopak skinął nieznacznie głową i ruszył w stronę głównej ulicy, a ja bez słowa ruszyłam za nim.
Byłam jak w transie. Nie zauważyłam nawet, że deszcz przestał padać. Posuwałam się szybko, noga za nogą, wypatrując w ciemności mojego nowego przewodnika. Wiedziałam teraz, że tamten mężczyzna chciał zrobić mi krzywdę, a brat chłopca, który próbował mnie okraść, uratował mnie...
Po jakimś czasie brunet zatrzymał się i popatrzył na mnie, a potem wskazał na majaczący przed nami budynek. Oboje ruszyliśmy w jego stronę, weszliśmy cicho do środka i znaleźliśmy się w niewielkim, ciemnym pokoju.
- Przenocujesz z nami – oznajmił chłopak szeptem.
Milcząc, kiwnęłam głową. Młodzieniec pokazał mi posłanie pod ścianą, a sam zajął miejsce niedaleko mnie. Gdy z ulgą zdjęłam z siebie przemoczoną suknię i położyłam się, tuż obok ujrzałam pogrążonego we śnie złodziejaszka.
Właśnie zasypiałam, gdy zalegającą wokół ciszę przecięło krótkie, ciche pytanie:
- Jak masz na imię?
- Katherine – odparłam sennie. – A ty jesteś Jesse, prawda?
Ale nie doczekałam się odpowiedzi.

***

- Co ona tu robi?
- Śpi.
- Ale dlaczego? Skąd się tu wzięła?
- Mów ciszej... Przyszła wczoraj w nocy.
- A kiedy sobie stąd pójdzie?
Otworzyłam oczy. Nad sobą widziałam drewniane belki stropu, oświetlone jasnymi promieniami słońca, które wpadały do pomieszczenia przez zabrudzone okna. Wielkie, czarne pająki błądziły po utkanych przez siebie niciach, które wyglądały na tak delikatne, że prawdopodobnie mógłby je zniszczyć nawet najmniejszy podmuch wiatru.
Rozmowę braci słyszałam od samego początku i wiedziałam teraz, że nie jestem tu mile widziana. Leżałam jeszcze przez chwilę, lecz żaden z nich się nie odezwał, więc wstałam i okryłam się kocem.
- Idź sobie – powiedział malec, patrząc na mnie z wyrzutem. Razem z bratem siedział przy malutkim stole i właśnie przeżuwał kawałek chleba.
Przełknęłam ślinę, nadal stojąc w tym samym miejscu. Zerknęłam przelotnie na bruneta, który wbijał wzrok w ścianę przed sobą.
- Ja... – Głos mi zadrżał, gdy próbowałam złożyć sensowne zdanie. – Dziękuję ci, Jesse.
Chłopak podniósł się, nie patrząc na mnie i podszedł do starego wieszaka, który stał w kącie pokoju. Zdjął z niego jeden z wielu ciemnych płaszczy i rzucił mi.
- Ubierz to. Twoje ubranie sprzedałem.
Szybko opuściłam na ziemię koc i założyłam nowe odzienie. Nie byłam na nich zła, wręcz przeciwnie – cieszyłam się, że nareszcie pozbyłam się tej koszmarnej sukienki, która tylko sprawiała mi kłopoty.
- Idź stąd, bogata dziewczyno! – zawołał maluch, zeskakując z krzesła i podchodząc do mnie.
- Richard... – upomniał go brunet.
- To przez nią ten facet cię uderzył!
- Nieprawda... Zresztą to tylko siniak.
- Ja chcę, żeby poszła! Powiedz jej, żeby poszła!
Chłopiec tupnął nogą, a ja zastanawiałam się, o jakim uderzeniu mówią. Czyżbym nie pamiętała czegoś, co stało się wczoraj w zaułku?
Spojrzałam na Jesse’go i zauważyłam głęboką, zaczerwienioną szramę na jego lewym policzku. Nagle poczułam ogromne wyrzuty sumienia. Na pewno sprawiłam im wiele kłopotu...
- Kiedy to się stało? – spytałam cicho.
Brunet dotknął twarz dłonią.
- To nie twoja wina. Biłem się wczoraj, na targu. Tuż przed tym, jak spotkaliśmy się na ulicy.
- Trzeba to opatrzyć – orzekłam.
- Nie potrafię.
Chłód w jego głosie sprawił, że przeszedł mnie dreszcz. Chciałam im pomóc, ale nie wiedziałam jak.
Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, które najwyraźniej było ich domem. Na drewnianej podłodze, pokrytej warstwą kurzu, leżało kilka posłań ze starych koców i ubrań. W kącie stał stół, przy którym przed chwilą jedli śniadanie, a po przeciwnej stronie pokoju znajdowały się drzwi.
- Tu mieszkacie? – zapytałam, chcąc przerwać niezręczną ciszę, która zapadła.
- Tak – odpowiedział naburmuszony chłopiec.
Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
- Jesteś Richie?
Pochyliłam się i wyciągnęłam w jego stronę rękę. Ku mojemu zdumieniu maluch wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Jesse zawsze mówi do mnie „Richard”, ale ja tego nie lubię – odparł i uścisnął moją dłoń.
- Ja jestem Katherine, ale mama nazywa mnie „Kate”.
Richie posmutniał i cofnął rękę.
- Nasza mama nie żyje. Tata też.
Zaniemówiłam. Ten chłopiec był tak młody, żył w tak wielkiej biedzie, bez rodziców i nikogo, kto mógłby się nim zająć...
- Ale mam braciszka. On jest już prawie dorosły! – pochwalił się malec.
- Ile ma lat? – spytałam, spoglądając na Jesse’go.
- Siedemnaście. A ja mam siedem...
Przywołałam na usta sztuczny uśmiech.
- Chodź, pokażę ci nasz dom! – Richie pociągnął mnie za rękę.
Pozwoliłam się prowadzić, odpowiadałam na pytania i sama je zadawałam. Udawałam zainteresowanie, a co jakiś czas zerkałam na bruneta, który stał przy oknie i patrzył na budzące się miasto.
Wiedziałam, że przeszkadza mu moja obecność, ale gdy stwierdziłam, że muszę wracać do domu, jego brat głośno zaprotestował.
- Zostań jeszcze chwilkę, Kate! – prosił. – Lubię cię...
- Ja ciebie też – wykrztusiłam wzruszona, ukucnęłam i wyciągnęłam do niego ręce. Richie podbiegł do mnie i objął za szyję.
- Zostaniesz moją siostrą? – zapytał.
Pogłaskałam go po jasnych włosach i powiedziałam:
- Oczywiście, ale twój brat będzie zazdrosny...
- Jesse też cię lubi – oznajmił chłopiec.
Nagle trzasnęły drzwi. Oboje rozglądnęliśmy się po pokoju, ale bruneta nigdzie nie było.
- Chyba jednak za mną nie przepada – mruknęłam. – Dokąd poszedł?
- Pewnie nad rzekę – rzekł Richie. – Chodź, poszukamy go!
Po chwili wybiegliśmy na ulicę, zalaną światłem słonecznym. Chłopiec pociągnął mnie za rękę, mówiąc:
- Nie przejmuj się nim, Kate... On czasem taki jest.
Błądziliśmy po zaśmieconych uliczkach, mijając młodych chłopców, sprzedających gazety i śmiejących się staruszków, którzy namawiali wszystkich do zakupu świeżo upieczonych bułek. Spotykaliśmy zniecierpliwionych, posępnych dorosłych, spieszących się do pracy oraz bogate matki z córkami w sukieneczkach z falbankami. Mali chłopcy, podobni do Richarda, przemykali pomiędzy tłumami, chowając po kieszeniach skradzione jabłka czy cukierki.
Londyn pulsował życiem, tak innym od tego, do którego byłam przyzwyczajona. Tęskniłam za wygodnym łóżkiem i szafą pełną pięknych strojów, jednak czułam, że mimo wszystko zaczynam kochać to okrutne i tak piękne miasto.
Po jakimś czasie doszliśmy nad szeroką, wijącą się rzekę, która lśniła w promieniach słońca. Przegryzając bułki, które kupiłam na jednym z targowisk, pobiegliśmy nad jej brzeg.
- Tam jest! – krzyknął Richie.
Brunet, siedzący na wielkim głazie, podniósł głowę i spojrzał na nas. Chłopiec podbiegł ku niemu, po czym rzucił mu się w ramiona.
- Kate, chodź! – wołał malec, ale ja nie mogłam się poruszyć. Nie chciałam się wtrącać i psuć relacji między nimi... A poza tym musiałam wracać do domu.
- Kate!!!
Rzuciłam im ostatnie spojrzenie i odwróciłam się na pięcie, by odejść z powrotem do mojego arystokratycznego dworu. Postąpiłam kilka kroków i nagle usłyszałam za sobą zdyszany głos:
- Zaczekaj.
Ktoś położył mi rękę na ramieniu, a ja zatrzymałam się.
- Muszę już wracać. Nie mieszkam w mieście – stwierdziłam ponuro.
- Wiem – odparł Jesse.
Usiedliśmy na trawie, obserwując Richarda, który wrzucał do rzeki kamienie, co jakiś czas śmiejąc się i spoglądając na nas.
- Przepraszam, że sprzedałem twoją sukienkę – odezwał się brunet po chwili milczenia. – Nie mamy pieniędzy, a musieliśmy coś zjeść...
- Nie ma sprawy – przerwałam mu, patrząc w jego czarne oczy. – Rozumiem.
- Nie, nic nie rozumiesz. Jesteś bogata.
Westchnęłam.
- Uważasz, że jestem zarozumiała i bez serca, tak?
Jesse nie odpowiedział.
- Posłuchaj... – zaczęłam, zastanawiając się, jakich użyć słów. – Przez całe życie żyłam wśród służby, miałam wszystko, co tylko chciałam mieć... Ale brakowało mi czegoś. Wiesz czego? Prawdziwego życia. Takiego, jakie wiedziesz ty i twój brat. Wiem, że jest wam ciężko, ale... Ja naprawdę chciałabym być taka, jak ty. Potrafisz zaopiekować się bratem, zdobyć pieniądze i jedzenie...
- Jestem złodziejem – rzekł chłodno chłopak. – Ale nie chciałbym nim być. Brzydzę się oszustw...
- I to się liczy.
- Ty nigdy niczego nie ukradłaś – powiedział, spoglądając na mnie. W jego ciemnych oczach wyraźnie widziałam odbicie moich błękitnych tęczówek.
- To prawda – stwierdziłam. – Ale wiem, że nie chciałbyś być na moim miejscu. Ja żyłam jak w więzieniu. Wczoraj pierwszy raz wyszłam poza mury mojego dworu.
Zapadła cisza, którą zakłócał tylko plusk wody i dźwięczny śmiech Richie’go.
- Czasami myślę, że moje życie nie ma sensu – wyznał Jesse. – Nie potrafię zastąpić mu rodziców...
- Richard bardzo cię kocha – odparłam łagodnie – Jesteś wspaniałym bratem, naprawdę.
- Tak myślisz?
Popatrzył na mnie z nadzieją, a ja kiwnęłam głową. Wtedy po raz pierwszy zauważyłam uśmiech na jego twarzy.
- Trzymaj. – Podałam mu kilka monet, które wyjęłam z sakiewki. – Wam są bardziej potrzebne.
Brunet schował pieniądze do kieszeni płaszcza i zapytał:
- Wrócisz tu jeszcze?
- Na pewno...
Podbiegł Richie i usiadł obok nas.
- Musisz iść, tak? – spytał żałośnie.
- Niestety – odpowiedziałam i pochyliłam się, żeby pocałować go w czoło. – Ale niedługo przyjdę znowu, braciszku.
Chłopiec uśmiechnął się, a w jego niebieskich oczach zabłysły łzy. Uścisnęłam go mocno i posłałam uśmiech Jesse’mu.
- Do zobaczenia.
Wstałam i odeszłam, zostawiając ich nad brzegiem rzeki. Czułam, jak rozpiera mnie wielka radość – wiedziałam bowiem, że znalazłam prawdziwych i niezwykłych przyjaciół.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alien
Student Akademii


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:43, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Jay pierwsza.To wielki zaszczyt.
Muszę ci powiedzieć, droga Fu, że twoje opowiadanie przypadło mi do gustu.Myślę, że fakt iż nie jest to związane z Naruto nie zmienia, tego że tekst jest ładny i ciekawy.Czasem każdemu przyda się mała odmiana.Naprawdę mi sie podobało a ty jak najbardziej ujęłaś w opowieści (nie)zwykłą przyjaźń łamiącą wszelkie bariery.Może napiszesz kiedyś dla Alien część następną jak to Jesse i Kate się w sobie zakochują. Alien jest romantyczką choć się do tego nie przyznaje:P
Czyta się przyjemnie i muszę powiedzieć, że pisanie opowiadania w pierwszej osobie naprawdę świetnie ci wychodzi a mało komu się to udaje.Ja tez kiedyś próbowałam ale cóż, pisać nie umiem;P Mam nadzieję, że mój komentarz nie jest za krótki;)
Jeszcze raz-śliczne!
A!Jeszcze jedno, jak ci poszedł ten konkurs?;)


Ostatnio zmieniony przez Alien dnia Pią 21:49, 11 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewelajna
Legendarny Sannin


Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 2603
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ostatnia szara komórka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:28, 12 Kwi 2008    Temat postu:

Zacznę od tych mniej przyjemnych słów. Otóż, za mało wyraziście oddałaś czasy, w których żyła bohaterka. Jedyne co wskazywało na to, że nie jest to XXI w. była suknia z gorsetem, dzieciaki sprzedające gazety, dwór i karczma. Podobał mi się sam pomysł, ale jakoś nie potrafię sobię wyobrazić, że dziewczyna od małego wychowana w luksusie i pogardzie dla biednych nagle postanawia uciec z domu. Wtedy takie zachowanie było niedopuszczalne, a 16-letniej dziewce nawet nie przyszłoby to do głowy.
Podobały mi się opisy, postać starszego brata. Tak jak Alien, mam nadzieję, że wrzucisz jakiś bonus o uczuciu łączącym Kate i Jessie'go.^^ Tak, ja również jestem niepoprawna romantyczką. *__*
Ciekawy temat, nie da się ukryć. Błędów raczej nie widziałam. Na początku długość mnie przeraziła, ale gdy zaczęłam czytać, wciagnęło mnie. Plus za to!
Dwoma słowami: podobało się!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:17, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Dziękuję! Opublikowałam to ot tak... Nie podejrzewałam, że ktoś to przeczyta. Wiem, że długie - ale chciałam tu choć trochę tych uczuć zmieścić. I napisałam tyle, ile maksymalnie można było (5 stron). Nie umiem pisać zbyt krótkich... ^^"
Nigdy nie zastanawiałam się, w której osobie wolę pisać. W pierwszej można wyrazić dużo uczuć, a tu były one potrzebne... Więc napisałam w pierwszej. A lubię pisać i tak, i tak. Dla mnie nie ma to większego znaczenia xD
Konkurs nie wiem, jak mi poszedł... nie ma jeszcze wyników ^^"
Co do czasów... próbowałam, ale nie wyszło tak, jak chciałam. Nie miałam o tym wszystkim zbyt wiele informacji, przeszukałam sieć, ale nic nie znalazłam...

A miłość między Jesse'm i Kate? Ach... *___* Jeśli będę miała kiedyś czas i natchnienie, to oczywiście opiszę. Sama o tym myślałam. Gdyby nie było tematu o przyjaźni, napisałabym zapewne o miłości... xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:58, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Teraz to już przeszłaś samą siebie.
Nie potrafię wykrztusić nic oprócz słabego: O, kurwa...

(Dobra, psuję cały czar opowiadania, ale... płaszczy się nie ubiera.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:45, 16 Kwi 2008    Temat postu:

Kuźwa. Jaki błąd... Wiem o tym, ale zawsze zapominam ^^".

Ale... Podobało Ci się?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:36, 17 Kwi 2008    Temat postu:

Ma się rozumieć samo przez się!
(Fajnie, że połączyłam dwa powiedzenia. ==)
NAPISZ TĘ KSIĄŻKĘĘĘĘ, AAAA!


EDIT: Podobało mi się jak nic dotychczas. To jest takie książkowe, naprawdę. Boskie, zajebiste. xD


Ostatnio zmieniony przez Irate dnia Czw 19:40, 17 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:39, 23 Kwi 2008    Temat postu:

Matko... to straszne... miałam to w łapkach jako pierwsza a komentuję jako ostatnia. Czy ja muszę coś mówić? Chyba nie, powiedziałam już swoje na temat tego opowiadania. Zupełnie niecodzienne i świetne. Szkoda ze nie wygrałaś, zasługiwałaś na to całą sobą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:29, 23 Kwi 2008    Temat postu:

Nie wygrałaś?!
Jejku, to tam musieli się zebrać sami przearcygeniusze. o_O
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:12, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Uch, nie. Wypisali tylko trzy nazwiska ==" Nawet nie opublikowali ich opowiadań...
Zresztą, wydaje mi się, że to jury nie czytało wszystkiego. Podobno było 336 prac.
No, ale cóż... ^__^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:31, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Dla nas Fus i tak jesteś najlepsza z nich wszystkich ^^.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:50, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Beznadziejny konkurs.
Zgłoś się z tym do jakiegoś porządnego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:03, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Powtórzę po Irate:
Ło żesz kurwa...

Fuśka, żądam gorącego romansu z tą parką. Będzie osssssssstro!
Jakimś dziwnym trafem twój Jesse kojarzy mi sie z Jesse'm z Pośredniczki... Przypadek? ^^

Niech cię szlag, Fu. Zakochałam się.
W twoich opowiadaniach.
...
Nienawidzę cię. Twoje dzieła są dla mnie jak powietrze!
Aaaach!

Ps. Po tym ficku wzięła mnie chęć na napisanie ff-a z paringiem Jesse/Susannah...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:04, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Nie pisz, nie pisz!
Zniweczysz zamysły Fu albo moje. xD
To należy do niej, ha-ha-ha. ^^"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:15, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Dlaczego mam nie pisać? T.T
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:16, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Bo tak. xD
No, bo to ma napisać Fu i kuniec kropka...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:19, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Ale mnie chodziło, że mam chęć napisać FF do serii "Pośredniczka". Nie do opowiadania Fu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:02, 25 Kwi 2008    Temat postu:

I co ja mam napisać?
Przejrzałaś mnie, El. Jesse to Jesse... I ten mój, i ten Cabot.
Uwielbiam się na nim wzorować. Na jego charakterze... I wyglądzie... I... Na wszystkim...
Nie moja wina, że tak go kooochaaam!
^^"

*po chwili*
El! Błagam Cię! Na kolanach!
Pisz JessexSuze!
I nie zapominaj o querida i Nombre de Dios... ^___^


Ostatnio zmieniony przez Fushigi dnia Pią 10:03, 25 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:47, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Kiaa!
Jestem genialna^^ Przejrzałam cię na wylot, hahaha!
Może dlatego, że Jesse'a nie da się podrobić...
Też go kochaaaaaam!
Podzielisz się? ^^

Pewnie napiszę^^
Tylko muszę sobie wymyślić sytuację.
Zapomniałabym o querida, przy której miekną mi kolana (wyobraź sobie, że mówi to tym swoim głębokim, aksamitnym głosem i patrzy ci w oczy. A grzywka ninszalancko spada mu na czoło... Aaaaaach...) i o Nombre de Dios?
Chyba sobie kpisz!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:56, 25 Kwi 2008    Temat postu:

No cóż... Pożyczę xD Tylko żeby się nie zużył, bo czasem pożyczam go Nam... ^^

El... Jak tak o tym piszesz... Jeju... Dlaczego tacy nie istnieją?
Nie kpię sobie xD Napisałam to, żeby... żeby po prostu napisać ^__^
Pees. On ma grzywkę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:09, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Spoko, nie zużyje się. W końcu to Jesse!

Nie istnieją, bo byli by zbyt idealni...
A może jednak istnieją. Chowani w domach przez kobiety.
Bo jak jakaś dorwie takie cudo... A nuż wpadłaby mu w oko inna!
Sama bym tak zrobiła...

Pees. Wydaje mi się, że tak. Taką... spadającą. Wiesz, taki kosmyk... Chyba było o tym gdzieś wspomniane... Muszę to przeczytać tysięczny raz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:17, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Ostatnio myślałam o Jesse'm.
Wow ^^"
I doszłam do wniosku, że on wcale nie jest takim cholernym ideałem. W końcu jest okropnie uparty, ciągle zazdrosny i zawsze wszystko musi być tak, jak on tego chce... No i nie zapominajmy o jego wybuchowym charakterku.
Ale przecież takiego go kochamy xD
I masz rację. Takiego faceta trzymać najlepiej na uwięzi ^__^

Pees. No tak, być może. Nie ma zbyt krótkich włosów (i dobrze, bo takich nienawidzę, zwłaszcza u chłopaków), więc pewnie jakieś kosmyki opadają na jego czarne, nieprzeniknione oczy...
Mmmm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:28, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Fuśka, to dobrze, że jest uparty. Chciałabyś mdłą papkę zamiast faceta? Takiego, który sobie nawet herbaty nie umiałby zaparzyć, nic samemu zrobić, a kobieta cały czas musiałaby się nim zajmować, jak dzieckiem pięcioletnim? Ja podziękuję. A wybuchowy charakterek może znaleźć ujście w łóżku...
Oł maj Gad...

Pees. Zgadzam się^^ Nie cierpię chłopaka w krótkich włosach. Najlepiej, żeby było w co wsunąć dłoń i przeczesać... Bez żelu, oczywiście.Nie chciałabym być cała upaćkana... Czarne włosy, czarne oczy, smagła cera, piękny uśmiech, nonszalancka postawa... Jesse... *_*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:40, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Oczywiście, że bym nie chciała. To w końcu ma być facet, a nie... pantofelek!

Pees. Nonszalancka postawa... Boże! Wyobrażam go sobie, jak opiera się o kolumienkę przy łóżku Suze... Z rękami skrzyżowanymi na piersi... I z tym uśmiechem.
Gaaaat.
Swoją drogą, co on ma takie zamiłowanie do tego jej łóżka? xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:44, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Odpowiadam na pees.

*kłopoty z oddychaniem*
Jezusie Nazarejski...
Matko Boska...
I wszyscy Święci...
*oczy wielkości pięciozłotówek i ślinotok*

Albo wyobraż go sobie siedzącego na parapecie. Skąpanego w zachodzącym słońcy, wpatrzonym w dal... Jedna noga spuszczona, a na drugiej, postawionej na parapecie, położył rękę, że dłoń mu tak leniwie leży... Rękawy koszuli podwinięte, kołnierz rozchełstany... A spodnie opinają mu się na udach... Lekko się uśmiech, tylko kącikiem ust...

(Zamiłowanie do łóżka? Domyśl się! XD)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin