Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Taka...zabawa?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Naruto na luzie.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:10, 11 Kwi 2008    Temat postu:

- To ty!- krzyknęła Namiś ukazując kły.
- Tak to ja!- krzyknął bezoki- A to wy?
- Na tak to my, a kto pyta?- spytała Van
- Jak to kto, to ja!- opowiedział ten pedał.
- Jaki ja, bez jaj?- kontynuowała dialog nasza dziewuszka xD
- Dobra to "on" nie drąż już tego tematu- szepnęła Iruś.
- Było tak od razu- rzekła Vancia. Izashi przywołał rękom Arashiego. Chłopak przyszedł trzymając w jednej ręce piwo, a w drugiej trzymając skrępowaną May.
- Puszczaj ją!- krzyczała Yen,, która momentalnie zrobiła się całą czerwona.- Bo jak nie to tą gałąź Ci do dupy wsadzę i mnie popamiętasz!!- Po tych słowach ruszyła na Arashiego z dzikim okrzykiem
-Kudźeż mać! Bić się będą!- krzyknęła podekscytowana Van- Jejuś! Za podam jakiś zajebisty tekst do walki xD- uśmiechnęła się nasza nastolatka.- Dobra Len i Trey tworzycie chórek^^ A wy pomóżcie Yenn!- powiedziała reszcie. Amazonki w zwarty szereg ruszyły na dziką wojnę.
- Do walki- krzyknął ktoś, podejrzę Itytek, lecz nie wiadomo stąd u niej tyle energii. Natomiast Van z gitarą i jej chórek ze Scooby-Doo na czele, zaczęli śpiewać.

" Znajomy dźwięk sam niesie nas tam"
Jeb ktoś dupnął w kamień, ginąc przy tym. Nie wiadomo kto nim walnął, ale widząc, iż nie miał spodni pewne już było kto go załatwił xD

"Gdzie stukot kół i koni stu cwaaaaał"
Fusia odrąbał głowę kamieniem, jakiemuś gostkowi, który właśnie szedł się odlać do krzaków xD

"Gdzie kowboj mknie przed prerię "

Grabarz smażyła wszystkich telekinetycznym zdolnościami wytwarzania ognia, których się niedawno nauczyła. Scooby-Doo obżerał się popcornem, a Kibę gdzieś wcięło.

" a w tle czerwieni się zorzy długi tleeen"

Ella z dzikim szałem rzucała przeciwnikami na prawo i lewo. Wszędzie bryzgała krwi i wnętrzności ludzkie xD Fuuj. Van znudzona śpiewaniem wyciągnęła katanę i z okrzykiem:" Z drogi śledzie, bo Van do spożywczaka jedzie" Nagle zadzwoniła jej komórka.
- No cholera w takim Momencie. Kogo tam zaś niesie.- wyciągnęła Fona i przyłożyła do ucha.
- Yo! Miszczu przy fonie...
- Witaj! Tu z tamtej strony na twej linii, mówi Sakurka.
- A ciebie o co biega?
- Nic, jogin był rano.
- Aha ja teraz walczę. Zadzwoń później.
- Sprawa ma zaczekać nie może, jest zbyt poważna i wybredna, ja kwiatki na wodzie.
- Hmm...no słucham...
- Ślub biorę, lecz kandydata posiąść nie mogę.
- Mój problem to nie jest, lecz twoja sztuka, czy go znajdziesz czy nie. Nadzieja w tym nikła i miłości sprawa. Kiedy Cię strzała amora jebnie, aż glebniesz to zadzwoń do mnie. W mig ślub przygotuje i nowej parze kondolencje przygotuje.
- Ale na serio, tak na poważnie. To co mam zrobić.
- Eee...- Van właśnie jednym zgrabnym ciosem zabiła jakiegoś gostka. Zrobiła piuret, paradę i zablokowała cios następnego przeciwnika.- Wybacz muszę kończyć.- wyłączyła telefon i na dobre przyłączyła się do walki.[/b]


Ostatnio zmieniony przez Van dnia Pią 14:12, 11 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yennefer
Kapitan ANBU


Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z wioski, w której podcierają się liścmi..xD "Kto podciera?" ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:33, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Srrrruuu! Puszeczka z wielką siłą wyleciała w powietrze, zatoczyła piękny łuk bryzgając piwem aby ostatecznie zakończyć swój lot na głowie Irytka...
- aaaa! Sorki Ir! - krzyknęła Yenn której to sprawką był powyższy incydent gdyż, iż, aż ponieważ z wielkim entuzjazmem jebła swym mieczem w Specjal Mocny, który dzierżył w dłoni Arashi.
- Rany!! Już do was idę!!! - odkrzyknęła blondynka, ale doprawdy miała trudny orzech do zgryzienia gdyż nawet ze swą zwinnością gimnastyczki musiała się nieźle natrudzić żeby przejść przez gąszcz skołtunionych kończyn...ogólnie krajobraz wokół do złudzenia przypominał scenerię średniowiecznej karczmy w której właśnie rozpoczęła się krwawa bójka...jak to zwykle w karczmach bywa...
- Uważaj Ir!! Lepiej stój tam gdzie stoisz!! - z tymi słowy Yenny jednym mocnym cięciem rozcięła wszystkie sznury nie sznury, które krępowały May. Brunetka jęknęła słabo i upadła na kolana niepodtrzymywana przez Arashiego...
- Kurwa! Co jej zrobiłeś ty chędożony w odbyt ujebany gównem karaluchu!! - cięła szybko i ostro, krew trysnęła jak woda z kranu o dużym ciśnieniu, poczuła ją na twarzy, zbrukała włosy May, naznaczyła czerwonymi kropkami ubranie GaGatka który mignął gdzieś obok...
- MOJE UCHOOO!!!!!! - ryknął Arashi trzymając się za czerwoną dziurę w miejscu której jeszcze przed chwilą najdował się wyżej wymieniony narząd.
- Będę ci ucinać wszystkie członki...po kolei... - wysyczała przez zaciśnięte zęby Yenn i już gotowała się do kolejnego ataku kiedy Arashi uskoczył spory kawałek w tył i nagle w jej stronę popędziła jasna, świszcząca ( o.O") błyskawica...Blondynka uskoczyła w bok ale i tak atak ten zwrócił uwagę wszystkich obecnych...
- Nie igraj z żywiołami chłopcze... - mruknęła Ell która dotąd przyglądała się z lubością jak Tosiek używa swych lodowych mocy shinigami ( o raju..ależ to brzmi ==) i posłała w jego stronę kulę ognia...
- Yenn!! Sfajczą nas!!! - krzyknęła May wlepiając ciemne gały w przyjaciółkę.
- Co? Rany...czekaj...już cię stąd zabieram... - to mówiąc złapała brunetkę za ramię i ruszyła z nią pędem...przed siebie ( pojechały w piździet..xD ).
- Hej!! - nagle obie poczuły jak coś wciąga je do wcale niemałej wyrwy w ścianie jaskini...
- O Boże...Ir...to ty... - mruknęła May i miała zamiar rozsiąść się wygodnie na ziemi ale nie zdążyła gdyż coś ciężkiego i pachnącego brzoskwinią ją na tę ziemię POWALIŁO...
- Boże...May...moja...moja Mayusia!!! - wykrzykiwało jej do ucha, całowało po głowie i najwidoczniej nie miało zamiaru się odkleić...za chwilę dołączyło do niego drugie coś które wyczyniało podobne rzeczy a pachniało kokosem...
- Ej...ej...zgniecie mnie! - śmiała się May i odechciało jej się nawet obwieszczać światu jak diabelnie jest głodna...


Ostatnio zmieniony przez Yennefer dnia Pią 15:37, 11 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mayumi
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Paź 2007
Posty: 5842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from wonderland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:01, 11 Kwi 2008    Temat postu:

- Tak, tak. Zgniećcie mnie, uduście, obślińcie, a na koniec zjedzcie... - wydyszała już z mniejszym sarkazmem szatynka, odganiając się rękoma od dwóch oszalałych dziewczyn.
- Oj, zamknij się! - skwitowała Yennefer ściskając ją mocniej.
- My się o Ciebie martwiłyśmy, nawet nie wiesz jak! I jesteśmy by Cię uratować! Zaraz załatwimy tych opętańców i będzie happy end naszej misji! - krzyczała biednej dziewczynie do ucha niska blondyneczka. Nie mogły się nacieszyć tą chwilą. Lecz trudno się dziwić. Ostatnie dni były naprawdę szokujące, pod każdym względem.
- Skoro chcemy ich załatwić, to na co czekacie?! Jeszcze wam uciekną i nici z zgromienia ich pseudo piczy. (oO) - odepchnęła obydwie przyjaciółki i ruchem ręki zachęciła do powrotu na pole walki.
- Ale przecież to faceci. - stwierdziła słusznie Irate.
- Skąd wiesz? Czasami pozory mylą...
I cała trójka pobiegła w stronę głośnych odgłosów bitwy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:12, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Van, Elluś, Fuś, Namuś i Grabarz dzielnie walczył broniąc honoru matki ziemi i swoich własnych przy okazji. Ku chwale naszego zawartością pełnego forum, zacnie walczyły do końca. Natomiast Scooby-Doo zwiał, tchórz jeden. Na polu walki znaleźć się nie umiał. Lecz cóż chcecie toszto zwykły pies. Faceci jak to faceci ( Kiba, Len i Trey) grali w pokera, wymieniając zajadłe spojrzenia. Ileż można siekać facetów rozmyślała Van, przecierając za sobą krwawy ślad.
- Lewa, prawa, ręka, głowa, miecz, podpaska.- wymieniała Van.- Szit! Co ja mówię?
Nagle z jaskini wypada nasza wielka trójka w składzie: Yen, Iruś i May^^.
- Witajcie na pokładzie,- krzyknęła El.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yennefer
Kapitan ANBU


Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z wioski, w której podcierają się liścmi..xD "Kto podciera?" ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:13, 11 Kwi 2008    Temat postu:

- Ahoj! - wykrzyknęła radośnie Yenn - Ooo...rozbierany pokerek? - oczka zaświeciły jej się na widok Treya który właśnie był namawiany do pozbycia się bokserek...
- A gdzie Geralt, Nam i reszta? - Ir rozejrzała się dokoła...
- Geralt...moment...jaki Geralt?! - May wyglądała jakby właśnie ktoś jej obwieścił że na Ziemię napadli kosmici z planety Miczu Paczu...
- Gdzieś tam...napierdalają się... - Hibs która pojawiła się niewiadomo skąd wykonała szeroki gest dłonią...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:14, 11 Kwi 2008    Temat postu:

- Złydzień, Grabarz jestem - dziewczyna, zachlapana krwią i uśmiechnięta jak demon, w prawej ręce dzierżyła katanę, a lewą ciskała zaklęcia. W jej cieniu widać było miliony połyskujących oczu o pionowych źrenicach, które atakowały zaciekle razem z nią. Radośnie, nie gubiąc kroku, ruszyła dalej, wyżynając resztki małej armii bezokiego i jego towarzysza.
Nagle ziemią targnął wstrząs, kamienne ściany zaczęły się kruszyć, na stłoczone w jaskini postacie opadł gruz, będący zapowiedzią czegoś gorszego...
- Kurwa, w takiej chwili! - Obcięła ostatnią głowę i zerknęła na rozradowane odzyskaniem przyjaciółki Amazonki oraz ich harem, teraz poważnie zaniepokojone.
- Sugeruję spierdalanie. Reflektujecie? - zakrwawionym mieczem wskazała wyjście, rzucając Elle oraz Nam spojrzenie. Dziewczyny kiwnęły głowami i razem z Grabarzem zajęły się tkaniem tarczy, która miałaby ochronić ich sporą przecież gromadkę przed zginięciem w jakiejś zasranej jaskini na odludziu.
- Wychodźcie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:54, 11 Kwi 2008    Temat postu:

~~
W tym samym czasie Kabutowicz pobiera lekcje joggingu, niedaleko naszego obozu.

Bieg, biegnie. I nagle dup pada na ziemie tuż przed zdezorientowaną Yen.
- Ja żem rodzę!- krzyczał Kabutek. Yenna zaczęła wrzeszczeć i wyrywać sobie włosy. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawiła się Van i Hibs z ręcznikami. Van popatrzyła blado na siwowłosego.
- To będzie trudny poród!- krzyknęła jednym tchnieniem.- Yen zdejmij mu spodnie.- Blondyneczka z chęcią wykonała rozkaz, mimo lekkiego oporu chłopaka. Oczywiście Bieliznę też zdjęła. Miał dziwne, krótkie, koronkowe majcioch o czarnym tle z różowym plamkami.
- A ja myślałam, że takich już nie produkują rzekła z podziwem Hibs- przedpotopowe jakieś. - Yen podniecana patrzyła na wyposażenie Kabuciaka, ten jednak próbował je zakryć bluzką, jakoś mu to nie wychodziło.
- JA rodzę! - krzyczał ten idiota.
- Kudzież! Kto tera ten poród odbierze?!!
- Ja sie na tym nie znam!!- krzyknęły jednocześnie Hibs i Yen. Van nie miała wyjścia. Musiała wyciągnąć to dziecko z jego otworu, ale który otwór jest który?
- Eee...może ktoś wie z której dziury to coś wyskoczy? Hmm...Jakieś pomysły?
- Ja mam...- powiedziała szeptem Hibs.- poczekamy, aż głowa wyjdzie!
- Ale jak pierwsza będzie dupa to co?- powiedziała szybko Yen z irytacją w głosie.
- Jak to będzie dupa murzyna, chińczyka bądź Japończyka to ją rozpoznamy- rzekła dosadnie Van.
- Eeeeeee...-krzyczał Chłopak, leżąc na ziemi i turlając się z boku na bok.- Albo się zsikałem albo Wody mi odchodzą!
- Wody mu odchodzą!- krzyknęła Hibs do Yen.
- Wody mu odchodzą!- krzyknęła Yen do Van.
- Wody mu odchodzą!- krzyknęła Van do...zaraz do kogo ona ma krzyczeć. Dziewczyny usiadły wokół owego otworu z którego miał dojrzały płód wypłynąć.
- Hibs, podaj ręczniki, a Yen niech poda rękawiczki!- krzyczała zdezorientowana Van. Amazonki podały jej potrzebne rzeczy i usiadły koło niej.
- Trzyj!- wrzeszczała Yen.- Mocniej!
- Ja trze! Cały czas!- krzyczał siwek,cały czerwony z potu. Nagle z jednego otworu wyszło coś kolorowego. Van zaczęła za to ciągną.
- Eee...help me.- Hibuś i Yen zrobiły to samo. Wyciągnęły to coś.
- Eee...śliczny- powiedziała Hibs.
- Eee...prześliczny- powiedziała Yen.
- Nie...to jest ręcznik.- powiedziała Van i podniosła coś przypominające węża- To jest dziecko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:19, 11 Kwi 2008    Temat postu:

*Musimy to jakoś zsynchronizować w czasie, Van... poród sprawił, że zaliczyłam rotfl'a na podłodze ^^*

Pierwsze z jaskini wydostały się Yen, Van oraz Hib. Reszcie zajęło sporo czasu odciąganie swoich facetów od walki, a Grabarz wraz z Elle i Nam nie mogły pomóc, bo ocalały wszystkim dupy przed śmiercią w wyniku jakichś dziwnych zjawisk pogodowych i ruchów płyt tektonicznych, które bezpośrednio wpłynęłyby na drużynę, miażdżąc wszystkich tonami kamieni.
Gdy wszyscy wygramolili się z jamy, Grabarz przepuściła przodem koleżanki, a gdy opuściła jaskinię i ujrzała zaskakującą scenę, jaskinia pierdolnęła widowiskowo z donośnym hukiem, wprawiając Kabuto w jeszcze głębszy szok, niż ten poporodowy.
Całe forum zebrało się w kółeczku, podziwiając trzy odważne, które dzielnie odebrały poród, nie bacząc na straty moralne i uszczerbki psychiczne.
Van uważnie przyglądała się trzymanemu w dłoniach stworzonku z mangowymi oczkami, twarzą podobną do wujka Orosia, lecz zdecydowanie zbyt wężowatemu, jak na bycie człowiekiem.
- Mogę to zabić? - Było pierwszym pytaniem, które padło z ust Grabarza. Zrobiła słodkie oczka i uśmiechnęła się cudownie, po czym, wpatrując się jak zahipnotyzowana w zwierzątko, kopnęła trzymającego się za krocze Kabuto i szła dalej, nie zważając na jego jęki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:43, 11 Kwi 2008    Temat postu:

- Dawać srajtaśme! Trza go wytrzeć!- krzyczał Yen. Trey, który dał jej szary papier, dostał od razu w łeb od Van.
- To ma być papier FOXY!- wrzeszczała w euforii Van.- Idealny papier dla skóry bobaska! Łomy!
- Dodajcie jeszcze do tego mydełko Babas, bo trza go będzie umyć- dopowiedziała szybko El. Rozglądają się w koło. Wszyscy gapili się to na Kabuta i nie z powodu tego, iż był bez spodni. lecz z powody matczynej troski jak biła spod jego okularów. Len podała nam potrzebne rzeczy i wraz z El, Grabarzem, Hibs i Yen zaczęłyśmy szorować pupę niemowlakowi. Mówię wam było co szorować xD Po dokładnych oględzinach. Poczęły się dziewczynki zastanawiać nad imieniem dla owej dziewczynki.
- No to może ją nazwać Natana?- zaproponowała Grabarz.
- Nie, bo potem będą ją przezywać Natana- szatana.- zaprotestowała Hib.
- Dziecko dostanie kompleksów i co z nim będzie. Zamknie się w sobie i co będzie. Ja proponuje nazwać ją Odręczna.- powiedziała Van. Dziewczyny popatrzyły się na nią jak na wariatkę.
- A ty czego sie napiłaś?- spytała El.
- Ja...jogurciku- odpowiedziała spokojnie.
- Ja proponuje nazwać ją Wygolona! -krzyknęła Yen.
- Tak- krzyknęły szybko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:13, 11 Kwi 2008    Temat postu:

- A niby nie będzie miała problemów przez imię Wygolona, co? Na początku smarki nie załapią, a z wiekiem odbije im i zaczną jej składać niemoralne propozycje, mając nadzieję, że naprawdę jest wygolona. - Grabarz skrzywiła się i zapaliła papierosa, nie bacząc na krytyczne spojrzenia Amazonek, mówiące "NIE PAL PRZY DZIECKU!".
- Zabić nie dały, imię odrzuciły, i jeszcze, kurwa, zapalić nie dadzą. Eh. - Nagle z jej kieszeni dobiegł sygnał komórki, więc odeszła porozmawiać, a Strefie dać chwilę na podziwianie brzdąca.
- A guci guci guuu! A guuu! - Wołała Yenn, komicznie się wykrzywiając do dzieciaka, a inne ciocie wtórowały jej w podobny sposób. Dalszy cyrk przerwała - a któż by inny? - Grabarz, wracając z nieobecną miną. Elle odciągnęła ją na bok.
- Co jest, nee-chan? - Grabarz spojrzała na nią zogromniałymi, przekrwionymi oczami, jej warga zadrżała ostrzegawczo. Wreszcie wybuchnęła... głośnym śmiechem.
- Aluś wraca!! Tą sukę, Integrę, zabili! Aaaaaa! Już nawet zniosę to wasze zamieszanie z bachorem!! - I rzuciła się zdezorientowanej Eli w objęcia. Po chwili wróciły do reszty.
- Swoją drogą... odcięłyście pępowinę? - Spytała Grabarz, która od dłuższego czasu wpatrywała się w łączącą pępek dziecka z Panem Prężnym Kabuto pępowinę, zauważając chłodno, że Kabuto zemdlał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:12, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Wszystkie dziewczyny siedziały przy oknisku. Wygolona wraz z Yen siedziały gdzieś z boku, bawiąc się palcem grzebalcem, który miał chyba z dwa metry. Uczyła ją także sprośny piosenek. Nasz nowy młody umysł mógł się już nazywać Yen Juniorra. Po kilku tygodniach nasza młoda dziewuszka powiedziała swoje pierwsze słowo: Gwałt. Powtarzała je chyba z 10 razy dziennie wkurzając przy tym połowę dziewczyn. Kabutowicz jak zemdlał, tak dalej tam gdzieś leży.
- Daj mi siebie.- zawrzeszczała w pewnym momencie Wygolona. Grabarz zatkała palcami swoje uszy.
- Rodzi nam się gwiazda rocka, a to bynajmniej nie ja^^- rzekła z podziwem Van. El próbowała oduczyć Grabarza palenia, lecz dziewczyna przez te lekcje jeszcze częściej sięgała po papierosa. Przynajmniej sześć razy dziennie. Yen za każdym razem, kiedy koło niej przechodził Trey, klepała go w tyłek. ten zawstydzony chował się potem po kątach i popadał w depresje. len codziennie pił mleko. Całą tą monotonie przerwał jednak jeden incydent, który wzburzył całe ich życie. Przez to jedno wydarzenie całe ich życie stanęło do góry nogami.
Był wtedy piękny, słoneczny dzień. Van wybrała się do ich prywatnego toitoia. Weszła do niego. Po paru minutach można była usłyszeć przeraźliwy krzyk.
- RAAATUNU!
Wszystkie dziewczyny zebrały się wokół budowli. Irytek otworzył drzwi i zobaczył straszliwy widok. Van siedziała na WuCecie płacząc i mówiąc po cichu:
- Foxy się skończył...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:57, 13 Kwi 2008    Temat postu:

- Fuu... - zaczęła Nam.
- Tak, wiem. Chwila. - Dziewczyna rzuciła się w stronę obozu, a po chwili wróciła ze swoją malutką, ale jakże pojemną torbą. Pogrzebała w niej chwilę, po czym wyjęła paczkę papieru toaletowego. - Proszę, Vanuś - rzuciła, podając ją Amazonce.
Dziewczyna otarła łzy i uśmiechnęła się lekko.
- Fuś na wszystko znajdzie ra... - zaczęła szatynka, zapinając torebkę, gdy nagle coś pociągnęło ją do tyłu. - Aaaa!
- Co jest? - spytała zdezorientowana Bibuś, patrząc na wierzgającą się dziewczynę, która machała rękami, jakby próbowała coś odpędzić.
- Fi... Co się dzieje? - zapytała Nam, podchodząc do niej ostrożnie.
- Ja... Kuźwa... Dajcie mi coś!
Van, która wyszła już z toalety, rzuciła jej kawałek spłuczki, który urwała pośpiesznie.
- Nie! Ja chcę... broń! - wydyszała Fushigi, biegając po całym obozowisku i wrzeszcząc "Spieprzaj! Nic ci nie zrobiłam!"
Legolas, który do tej pory, jak reszta, patrzył na nią oniemiały, teraz zręcznie sięgnął po jej katanę, wystającą z jednego z plecaków.
- Dzięki, słońce - szepnęła Fu, przystając na chwilę, odgarniając włosy z twarzy i posyłając blondynowi zniewalający uśmiech. - A teraz... Załatwię cię!
- Co jej jest, tak w ogóle? - spytała nagle Grabarz.
- Nie mam pojęcia... - odparła Elle.
- Może dopadła ją jakaś choroba... tropikalna? - zaryzykowała Klaj.
- Albo wariuje... - zastanawiała się Irate.
- Nie. Do Fusi przyszedł duch. Fuś jest pośredniczką - rzuciła poważnie Nam.


Ostatnio zmieniony przez Fushigi dnia Nie 15:57, 13 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:17, 13 Kwi 2008    Temat postu:

- Wojna się szykuje.- powiedziała pospiesznie Van. Rozglądając się wokoło i pomknęła za Fu. Nam pobiegła za nią. Fuś biegła jak oszalała, goniąc za owym duchem. Plazmatyczny gościu zatrzymał się, dziewczyna tuż za nim.
- Witaj! Kim jesteś?- spytała lekko zaskoczona Fu. Plazmol odwrócił się w jej kierunku, popatrzył w niebo i powiedział, spokojnym, monotonnym głosem:
- Jam Pan Włochatoporty! Chce Cię ostrzec!
- Przed czym?- spytała lekko zdenerwowana dziewczyna.
- Straszne rzeczy będą się teraz dziać w Hogwarcie, Hermiono- powiedział.
- Eeee...My nie jesteśmy w Hogwarcie i nie nazywam sie Hermiona.
W tym samym czasie Namiś i Van dobiegł do polany. Dziewczyny przerażone monologiem Fu, poczęły się zastanawiać.
- Nie! Włochaczy! Spieprzajta skąd!- krzyczała Fu, rzucając w niego kamieniami i próbując go walnąć kataną.- Zajebie.
- Nie.- wrzasnęła Van, próbując ją powstrzymać, ale Namiś w ostatniej chwili ją złapała.
- Ona musi sobie z tym sama poradzić.- powiedziała spokojnie.- No to może sobie pasjansa rozłożymy?- spytała i wraz z Van zaczęły rozkładać karty.
~~
Po godzinie

Fu odesłała ducha swoimi mocami. Dosiadła się do dziewczyn. I rozpoczął się dialog.
- Jesteś mediom, czy cuś no nie?- spytała Van.
- Medium, tak.- odpowiedziała Fu.
- Widzisz duchy, mediumie?
- Medium! Tak widzę.
- A widzisz: coś wielkiego, coś włochatego, co stoi za tobą^^
- Tak widzę.
- To co to?- spytała Namiś.
- To wielki zmutowany kurczak- odpowiedziała spokojnie Fu.- Kurwa, wiać!

Czy Van się zamknie? Co zrobi zmutowany kurczak? Tego wszystkiego się wkrótce dowiecie...


Ostatnio zmieniony przez Van dnia Nie 16:18, 13 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:24, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Van i Nami wymieniły spojrzenia... po czym równocześnie wstały i pozornie spokojnie zaczęły się oddalać...
- Cholera! Gdzie mój łuk?! Kto mi zabrał łuk?! - darła sie Fu starając sie nie dać zabić kurczakowi.
- Nee-chan! - krzyknęła Nam rzucając Fu zaginiona broń.
- No to teraz nie żyjesz... - warknęło...
- Fuś.. -zaczęła Elle - wiesz w zasadzie to on JUŻ nie żyje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:35, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Wszystkie Amazonki i Len rzucili się na Kurczaka. W zasadzie to on się Gienio zwał. W ankiecie napisał 18m prawdziwego kurczaka, 1 tona zajebistego mięsa i parę lat treningu fitness. Kto by go nie przyjął. Fu strzelała do niego z łuku, ale to nie skutkowało. Len dźgał go tym swoim badylem( nie pamiętam jak to się nazywało). Namiś go gryzła w kuper. Grabarz walił patelnią. El smażyła jego udka, mówiąc że będzie niezła wyżerka. Yen pilnowała dziecka. Nic nie wskazywało, że walka szybko się skończy. Kurczor nic sobie z nich nie robił. Próbował ich nadepnąć swoimi wielgachnymi stopami. Wróććć... On miał buty! Super! Kurczak w butach! Proszę bez podtekstów politycznych! Nagle z jego dzióba wydał się dziwny dźwięk.
- Kwa, kwa poddajcie się!- Van, aż wskoczyła w krzaczki ze strachu. I co tam znalazła. Wilczka i Kostkę Transformers! Dziewczyna wyszła z kryjówki i stanęła przed zwierzęciem.
- Chcesz się bić! To się bij z tym!- krzyknęła.- Yen rzuć mi jakiś urządzenie AGD!
Yen zrobiła głupią minę i rzuciła jej wibrator, mówiąc:
- Nic innego nie mamy na zbyciu.
- Jak mus to mus. Kostko do wibratora.- krzyknęła dziewczyna.


Co się dalej stanie? Chuj wie.


Ostatnio zmieniony przez Van dnia Nie 17:45, 13 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:44, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Vanuś... Kocham cię.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:47, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Elluś ja Ciebie też!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:18, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Rozbłysk niebieskiego światła rozjaśnił całą okolicę, oślepiając wszystkich dookoła. Dziewczyny usłyszały dziwny, brzęczący dźwięk i zdezorientowane gdakanie Gienka. Gdy powidok ustąpił, oczom wszystkich zgromadzonych ukazała się zadziwiająca scena. Van odrzuciło od miejsca, gdzie dokonała się transformacja, natomiast wibrator zmienił się w Wibroforma - dwudziestometrowego sztucznego penisa z zamontowaną elektryką, a do tego z obwodami sztucznej inteligencji i umiejętnością poruszania. Wyglądał imponująco.
- Woooow - westchnęły chóralnie dziewczyny, w tym najgłośniej Yenn, Sham i Grabarz.
Wibroform wpatrywał się złowrogo w zmutowanego kurczaka (bo miał też oczy i cały potrzebny osprzęt), po chwili zaś przemówił:
- Poddaj się, nędzny ptaku! Jesteś niczym, w porównaniu z moją potęgą!
- Łżesz! Nie będziesz w stanie mnie pokonać! - Gienek udawał pewnego siebie, lecz w jego głosie pobrzmiewała panika.
- A więc walczmy i sprawdźmy, kto jest lepszy!
Jak powiedział, tak się stało. To była najkrótsza i najbrutalniejsza walka, jaką widziały w życiu. Należy nadmienić, że skończyła się rozsadzeniem części tylnej kurczaka przez rozwścieczony wibrator - los, którego nikt by nie pozazdrościł.
- Trzeba to oblać - mruknęła Grabarz, wyciągając z sakwy przy pasie skrzynkę piwa, a potem kolejno parę win, likierów, wódek i sake. Wszyscy zareagowali z entuzjazmem i zgodnie chwycili za butelki. Rozpoczęła się kolejna libacja, która miała szanse zakończyć się dziką orgią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:03, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Van leżała na ziemi, miała wszystkie gwiazdki przed oczami. Jejuś! Łeb ją bolał. Miała przed oczami reklamę "Goodbye cellulite". Czyżby to był już koniec. Czyżbyśmy już mieli nie zobaczyć naszej Van? Nie, to tylko jakiś ciul włączył telewizor nie w tym momencie, momencie,momencie....
- Staszek! Narrator nam się zaciął!
- Jebnij w ekran to zacznie działać!
* jeb, głuchy łoskot*

- Witam państwa w nowej edycji Milonerów!
* oklaski*
- Staszek!
- Co?
- Milionerzy się włączyli!
- No kurwa, mamy problem! Włącz na 4!
*klik*

Van nadal leżała na ziemi i się nie ruszała. Czyżby deja vu? Nagle przed jej oczami pojawiła się czarna postać. Śmierć Niektórzy kwestionują, że to jest facet, ale mniejsza z tym, uznamy, iż był obojnakiem. To metoda złotego środka jest najlepsza.
- A ty to kto?- spytała Van w postaci ducha.- Śmierć?
- Nie Mietek Szcześniak wracający z koncertu, bałwanie. No przecież, że śmierć.
-A ty tu po co?
- Żeby się głupki pytały, a tak przy okazji to po ciebie przyszedłem.
- Aha! Do mnie rzecz jasna po autograf, no nie?
- Nie. Ty nie żyjesz więc Cię do piekła biorę! HAHA
- Żartujesz?
- No pewnie. Przecież po autograf przyszłem/am.- powiedział/ała Śmierć. Wyciągnęła długopis i notes i podał/ała dziewczynie.
- Z dedykacją?
- No napisz dla wiernej Fanki Van.
Dziewczyna napisała dedykacje i podobała Śmierci.
- No to Yo!
- Pa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:19, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Nagle nad błyskającą zębami Van (zadowoloną z siebie jak cholera) stanęła Mayumi.
-Ty! - podniosła Van za nogę - może byś tak nam pomogła, obiboku?
-Ciekawe, w czym? Zmutowany kurczak vel Gienio został zgwał... znaczy się, rozjebany - Sham z szerokim uśmiechem wcisnęła oniemiałej May butelkę spirytusu do ręki.
-A kysz, duszo nieczysta! Nienawidzę spirytusu! - szatynka z wyrazem głębokiego obrzydzenia na twarzy odrzuciła od siebie naczynie, przypadkiem trafiając w głowę Naruto, któremu bynajmniej to uderzenie nie zaszkodziło.
-A kwadrat plus be kwadrat razy ce kwadrat podzielone przez ósme studium księżyca minus pierwiastek z torebki foliowej razy trzy kanapki z dżemem daje nam czyste skarpetki w paski... - blondyn uśmiechnął się głupio.
-Ej, patrzcie, polepszyło mu się - Hibari spojrzała zrezygnowana na Naruto.
-Niech go ktoś jeszcze raz pieprznie w łeb, ale tym razem porządnie... - Minato powiódł błagalnym spojrzeniem po wszystkich.
-Pewnie odziedziczył inteligencję po tatusiu - mruknęła Yenn.
-No chyba cię coś boli! Po matce... - zaoponowała Iri, spoglądając z politowaniem na przyjaciółkę.
-Hej, a wiecie, co ja mam? - zapytał głupkowato Geralt, wymachując pusta butelką po sake...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:41, 13 Kwi 2008    Temat postu:

- Pustą butelkę na sake.- powiedział Len z dziwnym uśmieszkiem.- ostatnio w niej Trey trzymał mocz, ja szliśmy do lekarza.- Geralt splunął na ziemie mówiąc:
- Sik nie siki, ale trza przyznać, że mocne.- Dziewczyn z obrzydzeniem patrzyły na faceta. Biedny mutant. Teraz już żadna dziewczyna nie będzie chciało go pocałować.
- Biedak naćpał się uryną.- skomentowała Grabarz. Większość dziewczyn miało ochotę zwymiotować.
- A wiecie, że mocz zawiera:
96% wody, 2,5% azotowych produktów przemiany materii, 1,5 soli mineralnych. - wyrecytowała z pamięci Van. Wszystkie pary oczy zwróciły się w jej kierunku.
- A ty to skąd wiesz?- spytała Ir z dozą ciekawości.
- Aaaa tak jakoś mi się powiedziało.
El, która zajmowała się gotowaniem, śpiewała pod nosem kucharską piosenkę :
smaż się, smaż! Rumieniący mój bewsztyku! Hopsasa! Hopsasas!
Yen zajmowała się Wygoloną. Swoją pierwszą uczennicą. Kabutowicz gdzieś wsiąkł. Fu podejrzewała, że kurczak go pożarł, ale ja wiem swoje. Siedzi pewnie, czekając na odpowiedni moment, by zaatakować.

Gdzie wcięło resztę grupy? Czemu Ella gotuje? Czy Wygolona wyrośnie na zacną dziewoje? I czy udka kurczaka będą dobrze wysmażone? Tego dowiedzie się w najbliższym czasie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:56, 13 Kwi 2008    Temat postu:

- Hmm... - Grabarz odebrała Geraltowi butelkę po sake i powąchała. - To nie są siki, tylko jakiś słaby moszcz o zapachu i wyglądzie szczyn. - Odważnie łyknęła trochę. - No proste! Białe półsłodkie wino marki wino, rocznik 2008, firma Omega! - Mruknęła z uznaniem i wypiła resztę jednym haustem. - A skoro nikt nie chce biednego Geralta, to go ukradnę. - Z tymi słowy złapała pijanego wiedźmina za rękę i pociągnęła za sobą w krzaki.
Elle rzuciła spojrzenie na patelnię, potem na Tośka, a potem znowu na patelnię...
- Pierdolić kurczaki! - Zakrzyknęła radośnie i rzuciła czepkiem kucharki w Van. - Teraz ty tu rządzisz.
Van z nieszczęśliwą miną zajęła się kucharstwem, gdy wokół wszyscy upijali się w najlepsze. Grabarz po godzinie wróciła, nieco zarumieniona, ciągnąc za sobą Geralta, już w dużo lepszym stanie fizycznym i psychicznym. Usiadła na kamieniu i zaczęła obserwować walkę Van z kurczakami...
- Tej, wiesz, że je palisz? - Zagaiła przyjacielsko, wraz z dymem papierosowym wciągając zapach zwęglonego mięsa.
- Jupi! Zwęglone kurczaki! - Nam, nie przejmując się, że danie jest gorące i płonące, wpakowała je do ust i pożarła z wilczym apetytem. Van spojrzała dumnie na patelnię i rzuciła pełne wyższości spojrzenie Grabarzowi.
- Komuś kawałek Gienka? - Poniosło się po obozie. Wokół zaroiło się od Amazonek i samców, spragnionych smaku zmutowanych kurczaków, który wynieśli z domu. Lecz posiłek został brutalnie przerwany przez eksplozję w tłumie. Ktoś jęknął, ktoś inny krzyknął, jeszcze ktoś zadławił się kością kurczaka. Do ogniska podeszła mroczna postać, emanująca mroczną potęgą...


Ostatnio zmieniony przez Grabarz dnia Nie 20:56, 13 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irate
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nibylandii.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:07, 13 Kwi 2008    Temat postu:

...A był to Kubuś Puchatek. Jako zły i mrochny niedźwiadek o bardzo małym rozumku, powiódł spojrzeniem po zgromadzeniu, mrużąc oczy.
-Gdzie jest mjut?!
Wszyscy zebrani spojrzeli po siebie, a Elle wysunęła się przed wszystkich.
-Te, a skąd my ci tutaj wytrzaśniemy mjut przez u otwarte i z te na końcu? Ogarnij się, koleś...
-Mjuuuut! - ryknął Kubuś, machając łapkami... po chwili biednie zwierzątko (nie?) biegało po całej polanie (?) z rozpaczą wołając o pomstę do nieba.
Reszta, nie przejmując się niedźwiadkiem, poczęła wcinać spalonego Gienka.
-Patrzcie, a tu widać jego wczorajszy obiad! - Hibari z zainteresowaniem oglądała swój kawałek mięsa.
-Obiad podzielony przez serce Kondrakaru do kwadratu plus osiemnaście pierwiastków z komórki roślinnej daje nam płyn do płukania ust - zauważyła bardzo mądrze Naruto.
-Mój jedyny syn jest kretynem... - Minato walnął się w czoło otwartą dłonią.
-Niedługo już nie będzie jedyny... - Irate z przekornym uśmiechem popatrzyła na blondyna, po czym walnęła go w tyłek.
-Ła! Nauczyłaś się ode mnie! - Yenn z oczami wielkimi jak spodki wskazała na niską blondynkę.
-I tak jestem romantyczką, nie łudź się! - Iri zmrużyła oczy i przytuliła się mocno do swego narzeczonego. Kiba spojrzał z nieukrywaną irytacją na Yenn, zazdrosny, że oni tak nie robią.
-Nie chcę wam przerywać, ale nie ma z nami mojego ojca - Nam zpojrzała znudzona wokoło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Legendarny Sannin


Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:20, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Namuś kopnęła w kamień z naburmuszoną miną. Myślał czemu nie urodziła się w normalnej wampirzej rodzinie. Regis z Cahirem wzięli za łachy Kubusia Puchatka mówiąc mu:
- Eee ty nie pasujesz do naszej bajki!
- No nie bajka, lecz zajebista powieść przygodowa z wątkami miłosnymi!- krzyknęła wzburzona Van. Jednak faceci nie chcieli jej słuchać poszli wydupić Puchatka do jego obleśnej Chatki w zakazanym lesie.
- Aaaaa! Wy brutale!- słychać było z daleka lamentowanie Kubusia. Wygolona jak zacna dziewoja gryzła co się dało, poczynając od pięknego łuku Fu, aż po kościach kurczaka. Nagle usłyszeli męskie głosy, dochodzące zza krzaka. Wszyscy puścili się biegiem w tamto miejsce. Było tam mnóstwo krwi i różowych piórek. A to skąd? Van zobaczyła list przyczepiony do drzewa. Podniosła go i obejrzała.
- Eee to jakoś dziwnie jest napisane...- powiedziała.
- Bo trzymasz do góry nogami.- zasugerowała Nam. Dziewczyna odwróciła list i przeczytała:
Jeśli chcecie jeszcze ujrzeć Regisa i Cahira, musicie oddać mi Wygoloną. Jutro o 20.00 przy moście pod Brynicą

CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Legendarny Sannin


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:23, 14 Kwi 2008    Temat postu:

- Chłopy. A niby taki twardzi i waleczni... - Grabarz westchnęła, splunęła i zapaliła papierosa. Zaciągnęła się głęboko i wypuściła dym, podczas gdy dziewczyny podawały sobie liścik i czytały go. Gdy wreszcie trafił do jej rąk, uważnie przestudiowała całą jego zawartość i podała dalej. - Swoją drogą, gdzie, do ciężkiego chuja, jest most nad Brynicą?
- Nieee! - Zaszlochała Yenna, przytulając mocno Wygoloną. - Nie oddam mojej uczennicy temu zasranemu zboczeńcowi!
- Skąd wiesz, że to zasrany zboczeniec? Nie podpisał się. - Zauważyła bystro Elle.
- Jeśli chce mieć Wygoloną, to musi być zboczeńcem! Nie oddam jej!
- To co robimyyy? - Spytała, znudzona już, Van.
- Trzeba odbić Cahira. Ma za ładną dupę, żeby się marnował. No i Twojego ojca szkoda! - Powiedziała zdeterminowana Yenna, szukając wsparcia u Namiś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Naruto na luzie. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 15 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin